Karolina Nowicka Karolina Nowicka
906
BLOG

Bez płci? Bynajmniej!

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Wychowanie Obserwuj temat Obserwuj notkę 52


Salon24 uwielbia prowokować tytułami, które niekoniecznie pasują do już znacznie mniej kontrowersyjnych treści. Właśnie przeczytałam artykuł pt. „Znana aktorka z hitów TVP nie narzuca płci dziecku”, z którego dowiedziałam się, że aktorka jak najbardziej zna i akceptuje płeć swojego dziecka, nie narzuca mu jednak typowo chłopięcych czy dziewczęcych zabaw, nie sugeruje, że różowy czy niebieski pasują tylko do jednej płci, etc. Pani ta dzieli się spostrzeżeniami ze swojego życia, lecz chroni prywatność dziecka, odmawiając podania jego/jej imienia tudzież informacji, czy jest ono rodzaju męskiego czy żeńskiego. Moim zdaniem bardzo jej się to chwali. Tylu rodziców wywala na wierzch sprawy swoich maluchów, zamieszczają zdjęcia, także te, na których potomek lata na golasa (jak np. pan Boniek, tyle że nie swojego syna, a wnuka). Czy warto tak się afiszować własnym życiem? Nie mówiąc o życiu bobasa?

Oczywiście Salon nie byłby Salonem, gdyby pod artykułem nie pojawiło się mnóstwo komentarzy o rzekomej niechęci matki do wychowywania dziecka podług określonej płci. Powinnam się już przyzwyczaić do ludzkiej głupoty, lecz wciąż mnie ona zaskakuje: zero zdolności do czytania ze zrozumieniem, zero zdrowego rozsądku, wreszcie – zero szacunku dla wyboru młodej matki, żeby nie narzucać dziecku stereotypowego myślenia (np. jak ma wyglądać chłopiec, a jak dziewczynka). Trochę tak, jakby pod artykułem o wychowaniu dziecka w wierze katolickiej pojawiły się komentarze o ogłupianiu małego człowieczka, chorobie umysłowej rodziców czy wpychaniu go w łapy pedofilów w sutannach. Niestety, wolność słowa w Internecie jest wyśmienitą pożywką dla fanatyzmu i wrodzonej tępoty.

Ale skoro już przy tym jesteśmy, to nie odmówię sobie jasnego postawienia sprawy: są wśród nas kobiety, są mężczyźni, są także (bardzo rzadko) obojnaki – niemniej nikt z nas nie mógł o tym samodzielnie zadecydować. Urodziliśmy się z określonym zestawem chromosomów, określono nas po drugorzędnych cechach płciowych, czyli genitaliach, a jeśli w przyszłości się okaże, że tzw. płeć mózgu nie zgadza się z tym, co mówi o nas ciało, będziemy mogli co najwyżej się wykastrować lub coś sobie doszyć. Z biologią się nie wygra.

Inna sprawa to tzw. płeć kulturowa, czyli gender:

Gender – zespół zachowań, norm i wartości przypisanych przez kulturę do każdej z płci. Jest to suma cech osobowości, stereotypów i ról płciowych, rozumianych w danym społeczeństwie jako kobiece lub męskie, przyjmowanych przez kobiety i mężczyzn w zakresie danej kultury w drodze socjalizacji, niewynikających bezpośrednio z biologicznych różnic w budowie ciała między płciami, czyli dymorfizmu płciowego.

I tutaj mamy już spore pole do popisu, jeśli chodzi o wychowanie dziecka. Można je wtłaczać w odpowiadające naszej kulturze wyobrażenia, jak powinien się zachowywać osobnik danej płci; można mu sugerować pewne zachowania, nie zmuszając go jednak do nich; można też pozostawić dziecku wolną rękę w doborze zabaw, upodobań, gestów, postawy ciała, ubioru, etc. To ostatnie podejście wydaje mi się najrozsądniejsze, lecz każdy rodzic ma prawo do kształtowania pociechy wedle swojego sumienia. Co jednemu wyda się oczywistością, drugi uzna za idiotyczne czy nienormalne.

Mam natomiast pewne zastrzeżenia do pomysłów, żeby dziecko mogło „wybierać” sobie płeć, choćby dlatego, iż nie jest to tak naprawdę od nas zależne. Można zadecydować o swoim zachowaniu, o tym, jak będziemy mówić o sobie, jak będzie się innym przedstawiać, jednak nasza płeć została określona w momencie poczęcia i tylko w wyjątkowych sytuacjach nie da się jej wizualnie ustalić. Ponadto dziecko powinno już się z czymś identyfikować, wiedzieć, kim jest z urodzenia. Ja w każdym razie mówię mojemu, że jest dziewczynką, a kiedy ona przekornie odpowiada, że chłopcem, udaję, że się oburzam. Rośnie nam mały huncwot, który potrafi zachowywać się zdecydowanie inaczej, niż można by się tego spodziewać po jej płci. Nie mielibyśmy chyba większego urwisa, gdyby urodził nam się syn. :) Bawi się tak, jak lubi, a my nie narzucamy konkretnych zabawek ani też żadnych nie odradzamy (poza brudzącymi czy niebezpiecznymi). Jednocześnie widzimy, że w pewnych aspektach już się utożsamia z dziewczynkami, więc pewnie płeć mózgu się zgadza. :)


Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo