Karolina Nowicka Karolina Nowicka
1020
BLOG

Kto się boi antykoncepcji?

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Obyczaje Obserwuj temat Obserwuj notkę 169


Pojawił się ostatnio na Salonie artykuł o wywiadzie, jakiego pan Elon Musk udzielił pewnemu prawicowemu dziennikarzowi. W wywiadzie tym pan Musk narzeka na aborcję i antykoncepcję jako przyczyny kryzysu demograficznego, mającego być największym obecnie zagrożeniem naszej cywilizacji. Jak to oderwany od rzeczywistości miliarder, który – rzekomo – ma być ojcem dziewięciorga dziatek z trzema różnymi paniami, pan Musk narzeka na to, co uczyniło życie DZIESIĄTEK MILIONÓW kobiet łatwiejszym i bezpieczniejszym. I nie mam tu na myśli aborcji, która wcale nie jest pożądanym z punktu zdrowia niewiasty zabiegiem, ale właśnie tę nieszczęsną antykoncepcję. Co jest z nią nie tak? Ano, tylko to, że pozwoliła DZIESIĄTKOM MILIONÓW kobiet wyzwolić się ze strachu przed niepożądaną ciążą. Bo takowe istniały zawsze, także w małżeństwie.

Łatwo miliarderowi, który może zatrudnić zastępy nianiek, narzekać na dzietność ZWYKŁYCH białogłów. Dzietność daleką od zadowalającej, fakt. Tylko co z tego? Gdyby pan Musk miał ambicję i przyzwoitość, sam wychowywałby dziewiątkę bachorków, nie wysługując się służbą ani nie obciążając zbytnio matek. Ale tak to już jest, że wielka kasa umożliwia bezkarne bycie zarówno głupcem, jak i hipokrytą. Dlaczego pan Musk skamle i ujada na jeden z najlepszych wynalazków? Ano dlatego, że jemu akurat przydałyby się miliony dodatkowych sług, gotowych dlań pracować za miskę ryżu. Mniej ludzi oznacza mniej pracowników, a tym samym ich większe roszczenia wobec pracodawców. I tego pewnie pan Musk się boi. Słusznie. Niech się boi. To jest właśnie DOBRE.

Cała nasza cywilizacja, postęp i dobrobyt nie miałyby większego sensu, gdyby każda rodzina składała się – jak to dawniej bywało – z jednej pary rodziców i dziesięciorga dzieci. Zmniejszenie dzietności, co prawda, było wtórne do osiągnięcia cywilizacyjnego bogactwa, lecz owo bogactwo można utrzymać jedynie przy MAŁEJ dzietności, gdyż nadmierna powoduje albo całkowite skupienie się POŁOWY populacji (czyli kobiet) na wychowaniu potomstwa (i tym samym odcina je od pracy pomnażającej bogactwo społeczeństwa), albo zaniedbywanie owego potomstwa (także edukacyjnie), co skutkuje gorszą jakością przyszłych pracowników. Poza tym jaki jest sens z dobrobytu i zdobytych wolności, skoro POŁOWA populacji (czyli kobiety) nie mogłaby się nimi cieszyć, bo spędzałaby znaczną część życia w pieluchach?

Ktoś, komu leży na sercu przejście z niżu demo do jako tako stabilnej wymiany pokoleń, powinien wymagać od RZĄDU, żeby ten zapewnił KAŻDEJ matce atrakcyjne benefity, pozwalające jej łączyć np. życie zawodowe z rodzicielstwem. Do tego bezbolesny, w pełni komfortowy poród i połóg, wyprawka dla maleństwa, opieka położnej przez pierwszy rok jego życia, lepiej wyposażone i obsługiwane darmowe przedszkola – i zapewniam, że dzietność LEKKO podskoczy. A jak ktoś jest przeciwny tym rozwiązaniom? No to widocznie podoba mu się wymieranie białej rasy. :)


Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości