Oto, co pan Jarosław Kaczyński naprawdę myśli o aborcji:
Prezes PiS Jarosław Kaczyński został zapytany w sobotę w RMF FM, czy w ogólnopolskim referendum powinno znaleźć się pytanie o liberalizację zasad aborcji. Jak zaznaczył, w tej sprawie zapadło rozstrzygnięcie Trybunału Konstytucyjnego i bez zmiany decyzji TK nic nowego nie może się zdarzyć.
- Tutaj referendum nie miałoby żadnego znaczenia, to po pierwsze. Po drugie, tak naprawdę trzeba by także zmienić konstytucję. Nie będę ukrywał, że głosowałbym przeciwko takiej zmianie - powiedział.
Kaczyński stwierdził też, że warto robić referenda, ale o "sprawy, które mają charakter praktyczny". - Jeżeli chodzi o tę sprawę, o której pan wspomniał, to ja nie chcę przesadzać, ale niemalże na każdym rogu w Warszawie i w wielu różnych miejscach można załatwić i nikt tego nie zwalcza - przekonywał. - Robienie referendum w takich sprawach miałoby sens wtedy, gdybyśmy na przykład zażądali, by z tym zdecydowanie skończyć. My takiego żądania nie stawiamy - dodał.
Jak widać zawiedzeni mogą się poczuć zarówno zwolennicy liberalizacji obecnych przepisów, jak i zwolennicy ich zaostrzenia. Pan Kaczyński wykazuje się daleko posuniętym tumiwisizmem: dla niego nie ma znaczenia tak naprawdę ani życie kobiety, ani życie nienarodzonego maluszka. Niech tylko wszystko zgadza się na papierze, byle by Kościół był zadowolony, byle by nie wywoływać większych protestów jednej czy drugiej strony – i wszystko gra. :)
Haniebny powrót po wcześniejszym zadeklarowaniu się, że nigdy tu już nie wrócę. :/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo