Od dawna twierdzę, że nie ma obecnie poważniejszego problemu niż ten, z jakim boryka się OGÓLNOŚWIATOWA przyroda: zmiany klimatu, działalność człowieka, wymieranie gatunków. Wszystkie nasze aktualne bolączki, jak niedobory zbrojeniowe w armii, upolitycznienie sądów, kiepska demografia, niewystarczające transfery społeczne, zakłamanie mediów, etc, nikną w obliczu widma zagłady, jaka czyha na nas z powodu naszych własnych postępków:
Czy nam się to podoba czy nie, trzeba znaleźć rozwiązanie przynajmniej na niszczycielską działalność homo sapiens. Jedną z kwestii do rozwiązania jest rolnictwo przemysłowe i przemysłowa hodowla zwierząt, które w olbrzymim stopniu zanieczyszczają środowisko i zmniejszają bioróżnorodność. Wyjściem może być coś takiego:
Agroekologię często myli się z rolnictwem ekologicznym lub zrównoważoną intensyfikacją – podejściem, którego celem jest wyprodukowanie większej ilości żywności przy zużyciu mniejszej ilości zasobów. Agroekologia to jednak coś więcej, a zarazem coś innego. Kwestionuje ona logikę i układy władzy, które leżą u podstaw obecnej produkcji rolnej, Promuje uprawy na małą skalę, które są dostosowane do lokalnych ekosystemów. Jest nie tylko zestawem technik agronomicznych, ale też procesem politycznym, społecznym i transformacyjnym. Oferuje narzędzia, które dają ludziom prawo do definiowania własnej żywności, rolnictwa, systemów hodowli zwierząt i rybołówstwa, a także polityki, która kształtuje te systemy w ramach międzynarodowego ruchu. Celem agroekologii nie jest naprawa rolnictwa przemysłowego, lecz jego zastąpienie – nie adaptacja, lecz transformacja.
Tekst stąd: https://pl.boell.org/pl/2018/06/27/agroekologia-i-rwsy-alternatywy-dla-rolnictwa-przemyslowego
Nie znam się na tym, ale inicjatywa wydaje się być sensowna. Inny rodzaj kultywacji roślin, sadownictwa, ogrodnictwa i hodowli sprzyja szacunkowi dla przyrody, a ponadto uniezależnia ludzi od wielkich korporacji. Jednak żeby taka rewolucja miała miejsce, potrzeba dobrej woli rządu, samorządów, lokalnych władz, producentów i samych konsumentów. Myślę, że wizja lepszej, tańszej, zdrowszej i bardziej przyjaznej środowisku żywności odpowiadałaby większości z nas.
Dzika przyroda jest naszym wspólnym dobrem. Zapominanie o tym jest najczęściej wynikiem poddania się politycznej bieżączce, współczesnym strachom na lachy i kulturze tymczasowości. Nie pozwólmy sobie na zamykanie oczu na najistotniejszy problem, z jakim musimy się my, ludzie, zmierzyć. Walczmy o ten świat w miarę naszych skromnych możliwości.
Komentarze