Wszyscy chyba trafialiśmy na mniej lub bardziej udane listy „książek wszechczasów”. Za każdym razem mogło się na nich znaleźć coś innego. Czy warto robić takie zestawy? Czy ludzie z innych zakątków świata zgodziliby się z ich zawartością? Pewnie nie. Dla nas, Europejczyków, liczy się przede wszystkim nasze dziedzictwo narodowe oraz dzieła z kręgu kultury anglosaskiej. Może i prawidłowo, bo najpierw trzeba poznać to, co bliskie, żeby móc wejść w interakcję z tym, co dalekie.
Oczywiście takie zbiory rzekomo najlepszych książek podlegają również prawu epoki, czyli zgodności z aktualnymi filozofiami czy ideologiami. Wydaje mi się, że tak właśnie jest w przypadku najnowszego zestawienia na portalu Lubimyczytac.pl, gdzie możemy znaleźć spis dwunastu szczególnie wartościowych – z punktu widzenia jego autorów – pozycji:
Wydawnictwo Encyclopædia Britannica, Inc. opublikowało tekst, w którym zebrało 12 książek, które – jak podkreślono – z różnych powodów zostały uznane za jedne z największych dzieł literatury, jakie kiedykolwiek napisano.
Jak widać, królują lektury o mniejszościach, wykluczonych, kobietach, konflikcie kultur. Taka prawda czasu. Nie ma tutaj żadnej książki o mitach greckich (czy ktoś je w ogóle jeszcze pamięta?), brakuje nawet Biblii, nie wspominając o literaturze dalekiego Wschodu. Zamiast jednak wyżalać się tutaj i narzekać na niesprawiedliwość twórców tej listy, wolę oddać Wam głos: jakie książki (rodzime bądź zagraniczne) uważacie za kamienie milowe literatury lub przynajmniej za coś wartego przeczytania przez każdego inteligentnego człowieka?
Haniebny powrót po wcześniejszym zadeklarowaniu się, że nigdy tu już nie wrócę. :/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura