Gdyby prawdziwy kapitalizm istniał, to nadprodukcja byłaby niemożliwa. Tak samo nie byłoby bankructw. Rządy sypią forsę dla kółek gospodyń wiejskich i miejskich, pierdołowatych szkółek grania na instrumentach dmuchanych i dymanych, klubach biegaczy chodzących i brodzących a tymczasem nikt dzieciaka nie uczy jak zarabiać forsę i co zrobić by obcy posiadacz kasy oddał nam ją i jeszcze podziękował.
Tak świat zaludnił się bandą analfabetów prawnych i finansowych, którymi kierują pasożyty, a nadzorują wybrani przez nich politycy. Tematy gospodarcze to tematy łatwe, chociaż w takiej Polsce są setki szkół szkolących matematyków, a końcowym produktem tego szkolenia są ekonomiści, to i tak nikt nie potrafi rozwiązać problemów drążących gospodarkę.
Jest jeszcze jeden ważny element uzależnienia społeczeństwa i trzymani go w ryzach. Świadczenia socjalne. Siedzisz cicho, to dostajesz. Ile trzeba dać, by pospólstwo władzy łba nie urwało, zależy od umiejętności negocjacyjnej i zasobów państwa. Jedno jest pewne, że coś trzeba dać, by fala grabieży, kraju nie zalała.