- Daję ludziom chleb na kredyt - mówi Zbigniew Król (56 l.), właściciel wiejskiego sklepiku pod Kielcami. Drożyzna jest już tak wielka, że mieszkańcom wsi nie starcza na jedzenie, kupują "na zeszyt" chleb i mleko.
We wsi Kowala pod Kielcami na 800 mieszkańców działają cztery sklepy spożywcze i już w każdym funkcjonuje tzw. zeszyt, czyli lista tych, którym zabrakło pieniędzy na podstawowe artykuły. – Daję im towar na krechę – mówi Zbigniew Król, właściciel jednego ze sklepów.
– Jak mogę odmówić stałej klientce, która prosi tylko o chleb i mleko dla dziecka, i widać, że się tego wstydzi, i że ukradkiem ociera płynącą po policzku łzę.(...)
– Tak nie powinno być, żeby człowiekowi na jedzenie brakowało. Wieś jest teraz bardzo biedna. Albo przychodzi emeryt, całe życie ciężko pracował w pobliskim kamieniołomie, a teraz dostaje co miesiąc jałmużnę, za którą się nie da przeżyć i musi wybrać: kupić cukierki dla kochanych wnuczków czy margarynę na kolację – opowiada sprzedawczyni z pobliskiego sklepiku. (...)
W kolejnym sklepie spotykamy Stanisława Daleszaka (58 l.). Też kupuje „na zeszyt”. – A jakie mam wyjście, jeśli na miesiąc dostaję niecałe 300 złotych, bo czekam na przyznanie renty. Mam chory kręgosłup i pracować normalnie nie mogę. Ten sklep to często jedyny ratunek, żeby człowiek miał co do garnka włożyć – mówi smutno pan Stanisław. (...)
...prąd podrożał o 20 procent, potem podwyżki były kilkuprocentowe. Coraz droższy jest też gaz. Energia zwiększa koszty produkcji i w efekcie drożeją towary.
Komentarze