Giełda bałwanów

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz oraz premierzy Hiszpanii i Portugalii Pedro Sánchez i António Costa poprosili Francuzów, aby w wyborach prezydenckich głosowali na Emmanuela Macrona, a nie na liderkę Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen, pisze Le Monde.

 „Potrzebujemy Francji, która broni naszych wspólnych europejskich wartości”, apelują szefowie rządów Portugalii, Hiszpanii i Niemiec i stajemy  przeciwko „skrajnie prawicowemu kandydatowi, który otwarcie stoi po stronie tych, którzy atakują naszą wolność i naszą demokrację”.TU dla tych co po francusku

 Bardzo dobrze, że taki apel padł, bo na prośbę to raczej nie wygląda,  bo teraz ubaw będzie większy. Wybory to zawsze jakiś dreszcz emocji niosą i bez cyklicznych wygłupów byśmy sobie pomyśleli, że demokracja nie istnieje. Mam nadzieję, że Marine le Pen wygra, co będzie dowodem, że apelujących raczej mieszkańcy Europy mają głęboko, a jak przegra to  głębokość będzie jeszcze bardziej wymierna. 

Oficjalna przedstawicielka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa skomentowała apel europejskich polityków do francuskich wyborców o głosowanie na Emmanuela Macrona zamiast na Marine Le Pen w zbliżających się wyborach prezydenckich. Miała jeszcze szczęście, że na komentowanie bałwańskich wygłupów jeszcze sankcji nie wprowadzono. 

„Codzienne życie demokracji. Mam dwa pytania: czy to oznacza, że ​​prezydent jednego kraju może poprzeć kandydata na prezydenta innego kraju? Czy nie jest to obecnie uważane za ingerencję w wybory?” — pisała Zacharowa w Telegramie. Zacharowa zastanawiała się również: „Co jest z równowagą płci w wyborach?”

TU dla tych co po rosyjsku