Anno Domini 2019 ma być przełomowym na politycznym polu walki i dziwić nikogo nie powinno, że powstają fale mające rozkołysać walczących. Nic jednak tak nie kołysze, jak nieprawdopodobne historyjki ofiar child molester i rozpasanie świętobliwych braci, którzy zakonnicy też nie przepuszczą.
Nie ważne jest dla bujających to, że nasycenie zboczeniami dotyczy wszystkich grup społecznych i nikt z tego się nie wywinie. Do bujania wybrano najsłabszą grupę. Wierzących w Coś. Bo że Coś istnieje, chociaż bezspornych dowodów brak, nie oznacza, że wierzyć nie można. A jak się w Coś wierzy, to chociaż puchem marnym się jest, wierzący chcą przebywać w towarzystwie tak samo wierzących.
Bo z delikatnych puszystych drobinek powstaje materia zdolna do przykrycia i ochrony wierzących w Coś. Tak było od zarania ludzkości i tak już będzie do końca. Dla wierzących, bo fala ma inne plany.
Fala wie, że my już żyjemy w raju.Wprawdzie większość bosych i nieodzianych na jabłka tylko stać, ale od czego jest technika. W sekundę i z szybkością jakichś megabajtów możemy zobaczyć, jak się bawi fala. Jak przepiękne księżniczki, aktoreczki i celebrytki w towarzystwie sponsorów ze szczęścia wyją. Jak miesza się przepiękna i kolorami upierdzielona grupka wierzących i praktykujących inaczej piejąc cienkimi głosikami. Jak rozpasani, leniwi i pogrążeni w nieróbstwie spijają nektar przez pospólstwo produkowany. I ta banda półinteligentów już wie, jak rajem kierować by fala w puch rozbiła tradycję cementującej naród, wiarę w Coś i podstawowy element każdego narodu, jakim jest rodzina. A jak fala buja, przedstawię krótko.
Deutsche Welle a za nią Onet wprowadziła do bujania zakonnicę.
Po szwabsku https://www.fr.de/panorama/jenseits-eden-10950053.html
Na zakończenie dodam, że prześladowana i gwałcona żyje w szczęśliwym związku z innym księdzem tego samego zakonu i z tego samego miejsca, w którym dokonano gwałtu. Można też śmiało powiedzieć, że gwałt otworzył drzwi do kariery zgwałconej. Od 2006 do 2011 roku była przewodnikiem wycieczek w Watykanie.
Czy frywolne dziewczę błąd jakiś popełniło lub nóżka nie ten krok wykonała, że pracodawca postanowił się z dzieweczką pożegnać, nie dowiemy się chyba już nigdy. Jedno jest pewne, że poszła do różańca, mając nogi do tańca.