Na gorąco, po rozmowie Igora z Bartoszem.
Załatwileś go, Igor. Załatwiłeś go i on o tym wie, zapamięta.
Załatwiłeś go, choć nie było to twoją intencją. Wyszło jak wyszło, bo Arłukowicz, w poważnej rozmowie, jako polityk nie ma wiele do powiedzenia.
Przynajmniej w moich oczach, a lubiłam Arłukowicza i nawet marzyłam kiedyś, aby przeszedł do PiS - załatwiłeś go.
Arłukowicz w ogóle nie umiał sobie poradzić z twoimi bardzo poważnymi i dotykającymi sedna omawianych spraw pytaniami. Ten wywiad to przykład, jak wcale nie trzeba być widowiskowo agresywnym, aby obnażyc bezideowość i zamilowanie do klepania dla klepania.
- Jestem politykiem, bo nie godzę sie na rzeczywiśtość - mówi Arłukowicz, aby za chwilę zapewniać, że praca z ciężko chorymi dziećmi, nauczyła go pokory.
W morzu słów uczciwie świadczących o bezsprzecznie dobrych intencjach, Arłukowicz wyraźnie gubi zarówno ową pokorę, jak i sens uprawiania zawodu polityka, zostaje z tego tylko tyle, że lubi sobie pogadać. Nie umiał ani przekonywująco uzasadnić, dlaczego wybrał politykę ponad medycynę, ani wykazać co - jako polityk - osiągnął. Cisza jaka zapadła po tym pytaniu zabrzmiała niczym ciężki wyrzut sumienia, a późniejsze nieskładne próby zagłuszenia jej słowami wypadły nader blado.
W pewnym momencie, mówiąc o tym, że ludzie nie znają prawdy o trudnościach pracy w karetce, zatrzymał się:
- Może lepiej nie mówić.. ( znaczy: tej prawdy).
O czym i z kim wobec tego lubi on tak rozmawiać i spierać się w polityce? Czy często tak łatwo przychodzi mu wycofywać się z mówienia prawdy?
Szczególnie jednak uderzył mnie jego stosunek do zbudowanego ofiarnością miejscowej społeczności szpitala. "Bo to państwo powinno było go zbudować!".
Państwo jest - i długo jeszcze będzie - niebogate, ale przecieżże w najbogatszych krajach ludzie budują szpitale własną ofiarnością, nie oglądając się na państwo, kiedy ono akurat nie chce/ nie ma pieniędzy na taki wydatek, samodzielnie realizując konieczności wynikające z ich potrzeb. Bez takiej ofiarności ż a d n e społeczeństwo nie stworzy stabilnych podstaw dla swojego funkcjonowania, w tym - dla państwa. Społeczeństwo, które samo siebie traktuje jako o s o b n o ś ć od państwa jest społeczeństwem ciężko chorym na zdolność postrzegania rzeczywistości. Takie społeczeństwo promuje Arłukowicz, oceniając wysiłek społeczny jako pozapaństwowy.
Arłukowicz celebruje pokorę i dystans. Dobrze byłoby, aby umiał dostrzec, jak wielu niekonsekwencji sam się dopuszcza w praktykowaniu ich.
Zrehabilitowałeś się za "Czy pan nie uważa Tuska za patriotę?" Igorze;). To, naprawdę było durne pytanie z jakiejś zupełnie innej galaktyki pojmowania zawodu dziennikarza. Dobrzę, że zrezygnowałeś z takich durnych ustawek i mam nadzieję, że zostanie ci już tak na dłużej i nie tylko w rozmowach z posłami SLD;)
A teraz poproszę o rozmowę z...Niesiołowskim!
"Co pan osiągnął jako polityk?" - już widzę tę jego minę i szeroko rozlewająca się na przestrzeń publiczna l i c e n t i a p o e t i c a:)
Kaśka
Panie, daj mi odwagę, aby zmienić to, co zmienić mogę, pokorę, aby w pokoju pogodzić się z tym, czego zmienić nie mogę, i daj mi mądrość, aby odróżnić jedno od drugiego.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka