Prasa zaczyna walczyć o czytelnika. Dobrze.
W "Polsce the Times" materiał o rodzinie, której nazwisko znany tylko z pierwszej litery. Rodzina, jak rodzina, o bohaterze desperackiego aktu pod kancelaria premiera mówi w samych superlatywach, czego komentować nie będe.
http://www.gazetakrakowska.pl/stronaglowna/454657,odslaniamy-kulisy-dramatu-pod-kancelaria-premiera,id,t.html?cookie=1
Jedno, co zauważam w tych kilku relacjach, jakie o Andrzeju Ż. znalazłam, podkreślę:
- odnoszę wrażenie, że człowiek ten próbował postępować, jak to się mówi, "po męsku". Czyli dbać o rodzine i środki do życia dla niej nie popłakując, ani nad soba, ani nad "tym paskudnym światem", walcząc jak prawdziwy tzw twardziel.
Aż sytuacja go przerosła.
"Renty ci nie zabiorą".
Przygwoździła mnie wręcz przyziemna praktycznośc rozwiązania, które uznał jako jedyne, jakie mu pozostało.
Ale zrobił więcej - wybierając tak spektakularny, tak dramatyczny i tak nie do niezauważenia, sposób samobójstwa, wykrzyczał swój sprzeciw także w imieniu tysięcy ( ilu?) tych, których dopada podobna rozpacz.
Temu człowiekowi propaganda i media odebrały nawet n a d z i e j ę, że wymiana obecnie sprawującej władzę ekipy ma jakikolwiek sens, wmówiono mu, że "Kaczyński zajmuje sie tylko trupami". Wmówiono mu, że władza PiS będzie "jeszcze straszniejsza" niż PO, do której tak straszliwie się rozczarował.
I to jest najcięższy grzech tej władzy i tych mediów. Grzech, w który brną, starając się zamieść ten dramat pod dywanik, a z Andrzeja Ż. zrobić pieniacza i kombinatora. "Polska" sie z tego trendu - póki co! - wyłamała. Absolutnie nie należy traktować tego, jako jakąś reklamę tego dziennika, wyraz moich osobistych pod jego adresem sympatii, bo ich nie mam. Odnotowuję tylko fakt.
Kaśka
Panie, daj mi odwagę, aby zmienić to, co zmienić mogę, pokorę, aby w pokoju pogodzić się z tym, czego zmienić nie mogę, i daj mi mądrość, aby odróżnić jedno od drugiego.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka