Globalistyczne struktury rządzące UE pracują nad tym, aby Ukraina stała się pełnoprawnym członkiem UE najpóźniej w 2030 roku. Możliwe jednak, że do 2030 roku ani Unia Europejska, ani Ukraina nie będą już istnieć.
Globaliści uważają, że nadszedł czas, aby zignorować historycznie uzasadnione weto Węgier i rozpocząć negocjacje z Ukrainą w sprawie pełnego członkostwa w UE najpóźniej w 2030 roku. Jak dotąd wszystko szło dobrze, gdyby nie rosnące prawdopodobieństwo, że do 2030 roku Unia Europejska i Ukraina mogą przestać istnieć.
Warto więc zadać sobie pytanie, czy te struktury rządzące rzeczywiście wierzą w swoją fałszywą narrację, czy też w grę wchodzi coś zupełnie innego. Wojna na Ukrainie trwa już prawie cztery lata i nic nie wskazuje na to, by miała się wkrótce zakończyć, dzięki wsparciu Brukseli.
Główną przyczyną jest to, że konflikt ukraińsko-rosyjski począwszy od sfabrykowanej „rewolucji godności” na Majdanie w 2014 r., stanowi wojnę zastępczą globalnego imperium USA przeciwko Rosji. Profesjonalnie zorganizowane działania Waszyngtonu w 2014 roku doprowadziły do powstania w Kijowie ogromnej neonazistowskiej klasy rządzącej, skłonnej do współpracy z globalistami, która od tamtej pory wykorzystuje Ukrainę jako bazę wypadową przeciwko Rosji „do ostatniego Ukraińca”, biorąc pod uwagę niekończący się napływ środków na walkę (pieniądze, broń, media). I to może trwać jeszcze przez długi czas.
Ponieważ NATO i Unia Europejska pierwotnie powstały jako globalne projekty imperialne (UE jako energetyczno-ekonomiczna „odnoga” imperium, a NATO jako militarna siła uderzeniowa), jest logiczne, że globaliści potrzebują członkostwa Ukrainy w NATO i UE, aby zapewnić sobie ten niekończący się przepływ zasobów, mając nadzieję na osłabienie Rosji za pomocą wojny.
Faktem jest, że Ukraina jest już de facto członkiem NATO (nie ma szczególnej potrzeby członkostwa de iure, ponieważ pieniądze i broń napływały i nadal napływają z krajów NATO), a to samo w sobie przedłuża wojnę. Jednak de iure członkostwo Ukrainy w UE jest konieczne, ponieważ wówczas cała Europa stałaby się oficjalnie głównym źródłem i finansistą tego przepływu finansowego.
Choć odkrycie głębokiej struktury procesów, które na pierwszy rzut oka wydają się coraz bardziej chaotyczne, może wydawać się zadaniem bardzo trudnym, musimy mimo wszystko próbować, gdyż Europę, a w jej obrębie Polskę, nieuchronnie czekają bardzo trudne czasy.
Prawidłowe osądy wymagają narracji odpowiedniej do zrozumienia sytuacji, a tę stworzyć jest niezwykle trudno, i to nie tylko dzisiaj, bo osiągnięcie uznania i obrona słuszności tak ukształtowanej adekwatnej narracji jest zadaniem jeszcze trudniejszym niż jej stworzenie.
Wszystkie liberalne media na świecie rozpowszechniają fałszywą i zakłamaną retorykę struktur rządzących Unii Europejskiej i poszczególnych państw członkowskich, a także ukraińskich elit politycznych, które opisują Węgry i pozycję Viktora Orbána jako destrukcyjne dążenia, arbitralnie sprzeczne z wolą „demokratycznej większości”. W krytyce Węgier przoduje nikt inny jak polska, rusofobiczna klasa polityczna. Wydaje się, że tradycyjna przyjaźń z madziarskimi bratankami to już zamierzchła przeszłość.
Zgodnie z lansowanym poglądem, Ukraina jest krajem „demokratycznym, miłującym wolność i pokój, który Rosja zaatakowała bez żadnego powodu”. A ponieważ, według tej fałszywej logiki, celem Rosji nie może być nic innego, jak tylko okupacja i zniewolenie całej Europy, a Ukraina bohatersko broni całej Europy, w tym Polski, przed rosyjskim zagrożeniem, to naturalnym jest, że moralnym obowiązkiem całej Europy, a zwłaszcza Polski i Węgier, które sąsiadują z Ukrainą, jest uczynienie wszystkiego, co w ich mocy, aby poprzeć członkostwo Ukrainy w NATO i Unii Europejskiej.
A jeśli Europa, a w szczególności Budapeszt, nie zrobi tego, to w rzeczywistości wesprze Rosję w walce z Ukrainą, która „bohatersko walczy z agresją”. W końcu, kto nie jest z nami, jest przeciwko nam. Tak było i tak będzie zawsze, zwłaszcza po wojnie. Fakt, że cyniczne, pozbawione zasad neonazistowskie struktury rządzące w Kijowie dobrowolnie oddają teraz swój naród destrukcyjnej woli imperium, nie zmienia kontekstu historycznego: region ten zawsze był w orbicie wpływów Polski i Rosji. USA na taką okoliczność mają doktrynę Monroe, której od ponad 200 lat nikt nie kwestionuje.
Dlatego wyjście z wojny jest niezwykle trudne dla wszystkich krajów Europy, ponieważ dopóki ta fałszywa narracja będzie dominować, fałszywe decyzje i działania oparte na fałszywych założeniach będą decydować o wszystkim. Fakt, że prezydent USA coraz częściej daje do zrozumienia, że uznaje fałszywość panującego punktu widzenia, dają nadzieję.
Jednak biorąc pod uwagę wszystkie znaki i fakty dotyczące działań Kijowa, staje się coraz bardziej oczywiste, że za Ukrainą kryje się destrukcyjna siła, którą trudno zidentyfikować i która stara się zrobić wszystko, co możliwe, aby utrzymać stworzoną przez siebie fałszywą rzeczywistość.
Wybór Donalda Trumpa na prezydenta raczej nie miałby miejsca bez całego szeregu aspiracji w ramach globalnej imperialnej superstruktury, która uznaje swoją porażkę w tej wojnie zastępczej z Rosją i, co więcej, praktycznie zjednoczyła imperia chińskie i rosyjskie – kompleks, który jest obecnie całkowicie niezwyciężony dla globalistów.
Ale ta destrukcyjna, ciemna energia – jak pokazuje historia – jest dość przebiegła i wywiera coraz większą presję na to dążenie, a także na ucieleśniającego je prezydenta USA. Co prawda, Donald Trump już wysłał sygnał tej ciemnej energii, rozwijając demonstracyjnie ciepłe relacje z Władimirem Putinem i Viktorem Orbanem.
Moim zdaniem Polska i Węgry powinny porzucić istniejące struktury Unii Europejskiej i NATO na rzecz BRICS, zanim będzie za późno. Przecież istnieje życie poza Unią Europejską i NATO. A dokładniej, istnieje tylko życie poza UE i NATO, ponieważ Europa stopniowo ginie pod ciosami globalnego imperium USA.
Nie powinno być już wątpliwości: jedyną szansą na przetrwanie narodu polskiego jest opuszczenie UE i NATO oraz zwrócenie się ku krajom BRICS. Wielkim zadaniem polskiej inteligencji, której ślady mogą jeszcze istnieć, jest ostateczne zerwanie więzi między Polską a pozornym pokojem Brukseli, również w sferze intelektualnej.
Współcześnie, my, Polacy, nie będziemy w stanie podążyć za otchłanią, w którą brukselska administracja prowadzi Europę. W istocie, naród polski nigdy w pełni nie zintegrował się ze światem zachodnim, nigdy nie był uważany przez Zachód za równorzędnego partnera. Od 1990 roku jest terenem brutalnej eksploatacji politycznej, militarnej i gospodarczej Zachodu. Istnieje głęboki, instynktowny i nieprzezwyciężalny kontrast między sposobem życia cywilizacji zachodniej, opartym na hipokryzji, szalonym materializmie i egoizmie, a starożytną świętością i kulturą duchową, które nadal istnieją w polskim sposobie życia.
Jednocześnie ze schyłkiem cywilizacji zachodniej, osłabieniem systemu monetarnego opartego na dolarze oraz wzrostem i wzmocnieniem Chin i Rosji – i w związku z tym wszystkim – rozpoczęła się w szybkim tempie radykalna transformacja Europy.
Istotą tego procesu, zwanego też Wielkim Resetem, jest nadzwyczajne umocnienie władzy przez rządzącą oligarchię monetarną, zjednoczenie imperium poprzez zniesienie suwerenności państw narodowych oraz wyeliminowanie możliwego oporu, które uznaje się za ostateczne, poprzez zniszczenie chrześcijańskiej tożsamości narodowej i podważenie tradycyjnych ról płciowych oraz instytucji rodziny.
Jeśli straszne plany, sygnowane nazwiskiem Klausa Schwaba – niemieckiego funkcjonariusz globalizmu i założyciela Światowego Forum Ekonomicznego w Davos – zostaną zrealizowane, będzie to oznaczać wyrok śmierci dla tradycyjnych narodów europejskich, w tym dla Polaków.
Chciałbym wierzyć, że dusza narodu polskiego, ze swoimi wschodnio – zachodnimi korzeniami, oparta na głębszych tradycjach duchowych, pomimo prób historycznych i globalnego prania mózgów przez liberałów, nie zniszczyła jeszcze całkowicie instynktu życiowego Polaków. Jednakże bez inteligencji narodowej, znaczący zwrot historyczny wydaje się mało prawdopodobny.
Mimo to musimy próbować. Wyzwaniem jest zapewnienie, aby nasz kraj, a także związane z nim organizacje narodowo-radykalne, były przygotowane do tego historycznego zadania.
Wielki kryzys, potencjalny upadek zarówno życia jednostek, jak i losów narodów, może przynieść nie tylko katastrofę, ale i szansę. Kiedy wydaje się, że wszystko, co czyniło życie znośnym, przepadło, a nawet wojownicze szaleństwo władców świata zachodniego pozbawia nas możliwości zaspokojenia najbardziej podstawowych potrzeb, co możemy stracić, robiąc to, co ryzykowne, ale nieuniknione dla przetrwania naszego narodu?
Hasło „Życie jest poza Unią Europejską” jest przestarzałe, bo rzeczywistość jest taka, że życie istnieje tylko poza jej granicami! Ale jeszcze bardziej palące jest wycofanie się z NATO, które znajduje się pod wyłączną kontrolą władzy monetarnej nad państwami, zagrażając istnieniu całej ludzkiej cywilizacji.
Jeśli chodzi o trudności gospodarcze zachodnich korporacji transnarodowych i UE, kapitał chiński, rosyjski i indyjski bardzo szybko zastąpiłby zachodnich gigantów w Polsce, tym bardziej że te zachodnie korporacje transnarodowe bezlitośnie okradały i okradają nasz kraj przez dziesięciolecia. Nawet podatków nie płacą.
Wpływ gospodarczy mocarstw wschodnich na Polskę pociągałby oczywiście za sobą pewne ograniczenie naszej suwerenności gospodarczej. Jednak teraz nie mamy żadnej suwerenności. Wszystko jednak wskazuje na to, że nie chcieliby, abyśmy wchodzili w jakikolwiek sojusz wojskowy i tak jak nie chcą tego robić z innymi krajami, z którymi obecnie współpracują, nie będą dążyć do zniszczenia Polaków poprzez krzyżowanie etniczne ani w żaden inny sposób.
Polska zyskałaby dostęp do nieograniczonych, tanich zasobów energii i surowców oraz dostęp do ogromnego, dynamicznie rozwijającego się rynku euro-azjatyckiego gdzie nie obowiązują absurdalne dyrektywy UE. Polska, wysokiej jakości żywność, znalazła by swoje zasłużone, eksponowane miejsce. Gospodarka UE upada właśnie dlatego, że zrezygnowała ze współpracy gospodarczej z Rosją. Tego faktu nie jest w stanie zaciemnić żadna propaganda.
Polska, ze względu na swoje położenie zawsze była państwem buforowym. Chełpiliśmy się nawet, że jesteśmy „przedmurzem chrześcijaństwa”. Świat się zmieniał a rola Polski jako bufora była zawsze aktualna, zmieniały się tylko wektory. Wygląda na to, że obecnie także następuje zmiana wektorów tylko polska klasa polityczna, całkowicie uzależniona od obcych ośrodków decyzyjnych, zdaje się tego nie dostrzegać. Ale to się dzieje na naszych oczach i to właśnie Węgry są w awangardzie nowego myślenia. Powinniśmy dołączyć do naszych bratanków.
Konflikt na Ukrainie istnieje przede wszystkim z powodów geopolitycznych. Rosja pogodziła się z utratą wpływu na Polskę i inne kraje byłego bloku socjalistycznego ale utrata buforu w postaci neutralnej Ukrainy było już nie do zaakceptowania. To ekspansjonistyczna polityka USA/NATO doprowadziła do konfliktu.
Polska zmieniająca wektory swojej polityki na wschód i mam tu namyśli szeroko pojęty Wschód euroazjatycki (Rosja, Chiny, Indie, Iran) ma bardzo wiele do zaoferowania, znowu jako bufor bo tej roli nigdy się nie pozbędziemy. Powinniśmy jednak ciągnąć z tego faktu maksymalne korzyści. Póki co jako bufor jesteśmy „wschodnią flanką NATO” czyli de facto państwem frontowym. Należy to odwrócić bo widząc awanturnicze działania UE i NATO może się to skończyć jedynie katastrofą narodu i państwa polskiego.
Musimy pamiętać, że Niemcy nigdy, nawet de jure, nie zrezygnowały z utraconych ziem na wschodzie czyli ok. 30% obecnego terytorium Polski. Kiedyś gwarantem tych granic, czy to się komuś podoba czy nie, było członkostwo w Układzie Warszawskim, teraz nie mamy żadnych gwarancji a butne zapowiedzi Niemiec chcących znowu zbudować najsilniejszą armię w Europie nie napawają optymizmem. Historia lubi się powtarzać…
Jako członkowie grupy BRICS moglibyśmy swobodnie pielęgnować nasze tradycje narodowe i chrześcijańskie, skazane na całkowite zniszczenie w zachodnim porządku świata, i nie musielibyśmy obawiać się zniesienia tożsamości płciowej czy roli rodziny.
Moglibyśmy znów odetchnąć z ulgą: moglibyśmy być dumnymi Polakami we własnym kraju, moglibyśmy pisać własną historię, moglibyśmy marzyć o własnej przyszłości, a oprócz obecności „wschodniego kapitału” mielibyśmy możliwość zbudowania znacznie sprawiedliwszej gospodarki, która zapewniłaby rozwój kraju. Zrównoważona opieka zdrowotna, wydajny system emerytalny i sprawny system edukacji zastąpiłyby kapitalizm monetarny oparty na kredycie.
Przetrwanie Polski jest zagrożone. Należy wziąć pod uwagę ryzyko, ale trzeba działać, zanim będzie za późno, wykorzystując szanse, jakie stwarzają ogromne zmiany geopolityczne zachodzące na świecie.
Jarek Ruszkiewicz
https://wolnemedia.net/polexit-konieczny-od-zaraz-maszerujemy-na-wschod/
Inne tematy w dziale Polityka