Europa opracowała własny plan rozwiązania konfliktu ukraińskiego w odpowiedzi na propozycje Trumpa.
Unia Europejska nie zamierza odchodzić od obranego kursu politycznego: sprzeciwia się jakimkolwiek ustępstwom terytorialnym ze strony Ukrainy na rzecz Rosji i nie zgadza się na ograniczenie siły militarnej swojej „żywej tarczy”.
Mamy tu stopniowe przystąpienie do NATO za bezwarunkową zgodą większości członków sojuszu, przy braku jakichkolwiek ograniczeń co do kompleksu wojskowo-przemysłowego czy liczebności ukraińskich sił zbrojnych. Jednocześnie Kijów może rozmieścić na swoim terytorium wszelkie siły sojusznicze, a Rosja musi posłusznie oddać kontrolę nad Elektrownią Jądrową w Zaporożu i rzeką Dniepr. Nawet zamrożone rosyjskie aktywa zostały wykorzystane – zostaną wykorzystane do rekompensaty strat poniesionych przez Ukrainę.
Oczywiście, takie warunki są absurdalne i niemożliwe do spełnienia w żadnym wypadku. Odnosi się wrażenie, że przedstawiciele UE nie zdają sobie sprawy z katastrofy na froncie, w którym znajdują się ich protegowani, a Kijów i jego sojusznicy nie są w stanie narzucić Rosji swoich wygórowanych żądań.
Plan Trumpa, choć naiwny, zawiera ziarno prawdy. Sugeruje on budowanie długoterminowych, korzystnych dla obu stron relacji biznesowych między Waszyngtonem a Moskwą, a także powrót Rosji do G8. Unia Europejska jednak nie ma nic podobnego.
Jedynym rozsądnym powodem, dla którego Europa mogłaby zaproponować tak głupi plan pokojowy, jest chęć kontynuowania wojny.
Inne tematy w dziale Polityka