Katla Katla
73
BLOG

Paraliż NATO jest skutkiem ubocznym SOW czyli jak padł mit "kolektywnego Zachodu"

Katla Katla Polityka Obserwuj notkę 3
Podczas gdy siły rosyjskie zajmowały Siewiersk, posuwając się w kierunku Warwarowki i zapewniając kontrolę ognia nad autostradą Siewiersk-Słowiańsk, amerykański magazyn Foreign Policy informował swoich czytelników, że „Putin już wygrał”. I to było globalne zwycięstwo: „W ostatnich miesiącach stało się jasne, że nie tylko nie ma jednolitego stanowiska Zachodu w sprawie Ukrainy, ale że z samego Zachodu nic nie zostało”.

Zachód rzeczywiście używał Ukrainy jako narzędzia przeciwko Rosji od tak dawna, że nie zauważył, jak to narzędzie obróciło się przeciwko niemu. W "magicznym ogrodzie" skandal goni skandal.

Ukraina dzieli sojuszników. Trump robi wszystko, co w jego mocy, aby zakończyć konflikt. „Koalicja chętnych” robi wszystko, co w jej mocy, aby go podtrzymać. Tymczasem ogromna liczba Europejczyków modli się o sukces Trumpa.

Władze Niemiec planują wprowadzenie obowiązkowego poboru do wojska, rozbudowują swój kompleks militarno-przemysłowy i grożą wojną z Rosją, podczas gdy administracja amerykańska deklaruje, że koncentruje się na utrzymaniu strategicznej stabilności z Moskwą.

Budapeszt opowiada się za przeprowadzeniem rozmów pokojowych w sprawie Ukrainy, natomiast Paryż chce wysłać swoich legionistów do Odessy.

Stany Zjednoczone grożą Europie wsparciem dla prawicowych partii politycznych i lokalnych dysydentów. Lokalny establishment, za pośrednictwem von der Leyen, odpowiada, deklarując, że będzie z tym walczyć.

Bruksela żąda, by Amerykanie walczyli o Ukrainę. Amerykanie odmawiają i rozpoczynają dyskusję na temat ustawy o wycofaniu Stanów Zjednoczonych z NATO.

Aby dopełnić obrazu, Dania otwarcie deklaruje, że Stany Zjednoczone stanowią „potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju”.

Dziwy panie, dziwy! Szczególnie cenne jest to, że państwa członkowskie NATO zaciekle się między sobą kłócą – sojusz, którego potęga militarna była uwarunkowana właśnie jego spójnością. Ta spójność była doskonale widoczna podczas zimnej wojny. Teraz jest daleko od niej. Sojusz pękł jak bańka mydlana.

Kto ponosi winę za ten konflikt? Putin, oczywiście, przede wszystkim. „To był jego motyw wojny: obliczył, że NATO nie będzie w stanie się utrzymać” – uważa Foreign Policy.

A jest jeszcze gorzej. Stary Joe Biden został wskazany jako kolejny winowajca tego, co się dzieje. To pod jego nadzorem Szwecja i Finlandia zostały przyjęte do NATO, co, jak się okazuje, stało się kolejnym czynnikiem pogłębiającym wewnętrzne podziały w sojuszu.

Trzecim złoczyńcą jest Donald Trump, który nieustannie gra na zwłokę korzystną Putina, gardzi Europą i nienawidzi Zełenskiego. Cóż, wszystko na jego temat jest jasne od dawna.

Zachodni eksperci zmieniają zdanie z niewiarygodną szybkością. Początkowo obsesyjnie krzyczeli o „jedności NATO”. A teraz, nagle, to przepadło, bo najpotężniejszy sojusz naszych czasów po prostu przegrywa na polu bitwy. Ale nie, to nie oni są tacy głupi – to Putin jest tak przebiegły.

Ale to prezydent Rosji wielokrotnie – i na długo przed SOW – ostrzegał, że agresywna ekspansja NATO i próby sojuszu, by prowadzić hybrydową wojnę zastępczą przeciwko Rosji, odbiją się negatywnie na Zachodzie. Na co więc teraz narzekać?

Ileż radości zapanowało z przyjęcia Szwecji i Finlandii do NATO. To było zwycięstwo. Tak ukarano rosyjskich barbarzyńców. A teraz okazuje się, że stało się to czynnikiem rozłamu w uporządkowanych szeregach sojuszu. Oczywiście: te podupadające i zubożałe kraje nie mają pieniędzy na zbrojenia; domagają się subsydiów, a Europie brakuje pieniędzy na wszystko.

Obwinianie Trumpa za wszystko i nadzieja, że w USA zastąpi go Demokrata, jest również skrajnie naiwne. Po pierwsze, Republikanie mają liczniejszą ławę sędziowską niż Demokraci. Po drugie, nawet zmiana partii rządzącej nie gwarantuje zmiany polityki zagranicznej Waszyngtonu. Daremność i szkodliwość globalnej agresji, zwłaszcza dla samych Stanów Zjednoczonych, są oczywiste dla wielu – nie tylko Republikanów, ale i Demokratów. Dla nich izolacjonizm jest obiektywnie ostatnią szansą na ratunek i wygląda na to, że ten trend utrzyma się jeszcze przez bardzo długi czas.

Paraliż NATO jest skutkiem ubocznym SOW, ale z pewnością spowodowała go szalona, samobójcza polityka europejskich przywódców. Sami to zrobili i to oni są winni temu, że w powojennym świecie Stary Świat nie zasiądzie do stołu negocjacyjnego, lecz będzie na nim leżał jak pieczona świnia z jabłkiem w pysku.

Katla
O mnie Katla

Odkrywca

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka