Kurdishstruggle [CC BY 2.0 (https://creativecommons.org/licenses/by/2.0)]
Kurdishstruggle [CC BY 2.0 (https://creativecommons.org/licenses/by/2.0)]
kawalec kawalec
397
BLOG

Los Kurdów i analogie polskie

kawalec kawalec Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Atak turecki na Kurdów w Północnej Syrii, pomimo wspierania ich przez USA i Izrael jest jakąś niespodzianką a dla nas powinien być zagwozdką, choćby dlatego, że wojskowa obecność amerykańska a nawet braterstwo broni nie zapobiegły zbrojnej napaści. Patrząc z drugiej strony, członek NATO, jakim jest Turcja, militarnie zabezpieczający swój interes jakim jest odcięcie wroga wewnętrznego od zagranicznego wsparcia, karany jest sankcjami przez innych członków NATO.

Z oczywistych względów, turecki atak na syryjskich Kurdów budzi nasze oburzenie gdyż dochodzi tam do aktów barbarzyństwa i cierpi ludność cywilna. Dla Kurdów żywimy chyba prawie wszyscy ciepłe uczucia jako ludu podobnego trochę do nas, latami pozbawionego swego państwa, próbującego wybić się na niepodległość, a do tego będącego akurat w Syrii obrońcą tzw. "zachodnich wartości". Dlatego przeżywamy to, co się tam dzieje i chcemy im pomagać, np. humanitarnie. Tylko warto wiedzieć dlaczego mocarstwa ryzykują utratę wizerunku by ich jednak zostawić.

Nie wierzcie w bajki typu kampania wyborcza w USA i chęć pochwalenia się jakimś sukcesem, np. zabraniem chłopaków do domu. Jeśli polityka globalnego mocarstwa ma być zakładnikiem kampanii wyborczych czy ludzkiej zmienności nastrojów, to takie państwo nie ma prawa być mocarstwem, a jednak (jeszcze) jest. Jeśli Amerykanie ustępują, to albo chcą innych wplątać i ugotować na lata w grzęzawisku w którym sami sobie nie radzą, albo jest jakiś poważny deal do zrobienia i trzeba ponieść koszty, np. wizerunkowe. Porzucenie faktycznego towarzysza broni, który pokonał ISIS, składając w daninie kilkanaście tysięcy bojowników, nie jest etyczne, ale nie pierwszy to raz, kiedy Zachód tak robi. Jałta się kłania. Jak widać etyczna polityka czeka na ponowne przyjście Chrystusa.

Jakie jest obecnie największe wyzwanie polityki amerykańskiej? Wygląda na to, że rosnące znaczenie Chin. Jak najłatwiej zdestabilizować Chiny? Powodując bunt Ujgurów, zamieszkujących ogromną prowincję na Zachodzie kraju, i solidaryzujących się z nimi chińskich muzułmanów, a tych jest w Chinach kilka procent i są w dużej liczbie w każdym mieście, w. tym w Pekinie. Mogą wywołać rozruchy i akty sabotażu. Mogą, bo są trzymani za twarz w sposób wołający o pomstę do Allaha. Zbyt łakomy to kąsek by z niego zrezygnować. A kto ich do tego może popchnąć? Ano Turcja.

O ile pamiętam, prezydent Erdogan lubi otaczać się w czasie wizyty głów państw pocztami sztandarowymi reprezentującymi ludy turkojęzyczne Azji Środkowej. A jednym z takich ludów są Ujgurzy, zamieszkujący chińską prowincję Sindziang. Ich błękitne flagi z białym półksiężycem powiewają także w ... prowincji Idlib, którą zdominowały dżihadystyczne brygady, a wśród nich poczesne miejsce zajmuje Turkistan Islamic Party, brygada Ujgurow z Chin... Można się założyć, że siły te od lat wspierające politykę Turcji w Syrii nie robią tego bezinteresownie i liczą na turecką solidarność na wypadek buntu w Sindziangu. 

Tak więc, podobnie jak Rosja była i jest dla Zachodu ważniejszym partnerem niż my, a po 1989 były (i są) nim Niemcy, tak samo i teraz, Turcja jest ważniejsza niż Kurdowie. I podobnie jak popieranie Polski skutkuje albo skutkować może dla USA napięciami z Rosją i Niemcami, tak samo popieranie Kurdów zamyka drogę do porozumień nie tylko z Turcją ale i Irakiem czy Iranem, gdzie naród ten jest wielomilionową mniejszością. Damaszek autonomią Kurdów też jakoś zachwycony nigdy nie był.

W tej sytuacji, podobnie jak Polska, także i Kurdystan stawia na poparcie Izraela i diaspory żydowskiej. W interesie Izraela jest rzeczywiście osłabianie Turcji, Iraku i Iranu, już nie mówiąc o Syrii, i Kurdowie latami sumiennie to robili, popychani nie tylko nadzieją na niepodległość, samostanowienie i poszanowanie swej godności we własnym kraju, ale także na wzbogacenie się dzięki znajdującym się na ich terenach etnicznych ogromnym złożom ropy (Irak, Syria, a zapewne też i Iran) i gazu (Turcja). Budowanie przez Iran szyickiego pasa od Afganistanu do Libanu jest dla Izraela zagrożeniem, zaś sojusz z Kurdami daje szansę na skuteczne infiltrowanie Iranu a docelowo polityczną i wojskową dywersję na wypadek wojny.

Zastanawia zatem bezczynność Izraela w tym konflikcie. Zrozumiałe, że ten wolałby w regionie załatwiać swe interesy rękoma Amerykanów i ich sojuszników. Do tego, wydawałoby się, że biznesmen Trump i podskarbi jego rodu jakim jest zięć Kushner oraz jego nawrócona na judaizm córka, a żona Kushnera, Ivanka, będą dla Żydów spolegliwi co najmniej. takim samym stopniu jak poprzedni prezydenci jak nie większym. I rzeczywiście: USA uznały Jerozolimę za stolicę Izraela, wymuszają na Polsce ogromne odszkodowania za mienie bezspadkowe i wciąż grożą Iranowi wojną. A jednak z Syrii się wycofują. Co jest grane, można zapytać? Czyżby Amerykanie w/w posunięciami chcieli zamknąć usta żydowskiemu lobby by móc zrealizować ważniejszy dla nich deal z Turcją? A może jest dogadane, że zamiast Amerykanów (jakby nie było członka NATO), Turcją ma się militarnie zająć sam Izrael? Jeśli tak, to ruchów wojskowych z tamtej strony możemy się spodziewać na dniach. Inaczej Kurdowie syryjscy zostaną wyniszczeni, a Kurdowie w innych krajach poszukają wsparcia gdzie indziej lub, co gorsza, dogadają się z rządami krajów w których żyją. Jak ruch taki nie nastąpi, to będzie kolejna lekcja.

Ten scenariusz dogadania się z rządami, gdzie są mniejszością, nie wyglądał ostatnio na coś, co Kurdowie chcieliby realizować. W niedawnym komentarzu w rudaw.net, portalu bliskim podobno rodowi Barzanich, rządących Kurdystanem irackim, David Romano zastanawiał się nad innym scenariuszem dla Iraku niż rozwód z Bagdadem. Tym innym scenariuszem był ... zgon małżonka. I rzeczywiście, Bagdad wstrząsany jest uliczną rebelią, w której zginęły już setki jak nie tysiące ludzi. Rząd iracki jest niewydolny, niie umie zarządzać funduszami na odbudowę, zresztą one płyną mniejszym strumieniem niż miały. Panuje korupcja, ludzie nie mają pracy. Zamieszki wywołują tam m.in. ... iraccy komuniści. 

Komunizm jest jak się wydaje oficjalną ideologią ogromnej części Kurdów. W Turcji działa marksistowska PKK, w Syrii jest to rodzaj eko-feministycznego demokratyzmu, w Iraku Kurdowie zamieszkujący rdzenne ziemie są konserwatywnymi muzułmanami i latami potrafili się dogadywać z Turcją, np. w sprawie sprzedaży jej ropy, ale już w Bagdadzie i wielkich miastach popularną ideologią jest komunizm: w końcu wrogami Kurdów w regionie są społeczeństwa, rządy i zbrojne formacje islamistyczne. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że Kurdowie niosą Bliskiemu Wschodowi i jego islamowi komunizmu kaganek. Może nie chodzi tylko o danie kurdyjskiej młodzieży ideologii, która odwiodłaby ich od wsparcia regionalnych rządów dążących m.in. do łatwiejszej asymilacji Kurdów poprzez odwoływanie się do solidarności religijnej. Pierwsze lata AKP to sukces Erdogana w pozyskaniu konserwatywnych Kurdów w Turcji dla ideologii islamskiej (w przeciwieństwie do nacjonalistycznej czy republikańskiej, które Kurdów alienują). Promowanie wśród Kurdów ideologii skrajnie lewicowych to także zabieg mający najprawdopodobniej na celu budowanie poparcia dla sprawy kurdyjskiej w Europie. Nie da się jednak wykluczyć, że islamskie otoczenie odbiera to jako atak laickiego Zachodu na islam i próbę wywracania islamskiej moralności do góry nogami. Stąd tak ogromna nienawiść z jaką islamistyczne bojówki towarzyszące armii tureckiej atakują syryjskich Kurdów. 

Ten aspekt kurdyjskiej odmienności przywołuje na myśl postępowość polskich elit oświeceniowych i tych XIX-wiecznych, rewolucyjnych, szukających poparcia postępowej Francji dla sprawy polskiej przeciwko trzem zaborcom, które spajane podobnymi ideologiami i politycznymi wyzwaniami postanowiły założyć Święte Przymierze, czyli blok tradycyjnych krajów chrześcijańskich przeciw postępom idei rewolucyjnych. I akurat jego ofiarą padła sprawa polska. Nie wiem, czy obecna polityka Trójmorza nie jest traktowana podobnie w Niemczech i Rosji. Póki co, przykład Kurdów pokazuje, że stawianie na wsparcie Europy i postępowych elit światowych oraz sojuszników będących daleko przeciw rywalom znajdującym się blisko, których żywotne interesy zdają się zagrożone, wydaje się być ryzykowne. Ale nie przesądzajmy i obserwujmy: może Izrael wypełni pokładane w nim (np. przez Kurdów) nadzieje. Inaczej wyjdzie na to, że murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść. Jak nie przymierzając Polska. Pomogliśmy rozmontować komunizm, pomogliśmy zachodnim gospodarkom swym chłonnym rynkiem i tanią siłą roboczą. A jak zechcemy czegoś czego nie chcą nam dać i zaczniemy krzyczeć, to nam nagłośnią w świecie jakieś wspólnictwo w holokauście a może i nałożą sankcje. Podejrzewam, że jeżeli jednak z komputera wyjdzie na to, że Kurdom nie ma po co pomagać, to wyciągną im holokaust Ormian z 1915 r, do tej pory przypisywany tylko Turkom. Patrzmy i uczmy się. Tym bardziej, że do starcia z Chinami, USA będą potrzebowały nie tylko Turcji ale i Rosji. Niemiec też. A w Normandii byliśmy nie tylko my, ale i ... Kurdowie oraz Asyryjczycy, jako skauci brytyjscy...


kawalec
O mnie kawalec

czasem coś mi świta więc pisuję

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka