Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
127
BLOG

Współczesna miara człowieczeństwa

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Przewalające się przez Polskę manifestacje i kontrmanifestacje związane z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji wyzwoliły niesamowite emocje. Ludzie prześmiesznymi lub dosadnymi hasłami atakują rząd i siebie nawzajem – w zależności od tego, kto jaką ma w tej sprawie opinię.

Chciałbym Państwu, trochę na przekór dominującej tendencji, zaproponować taką oto refleksję.

Wyobraźcie sobie, że idziecie w marszu Strajku Kobiet, który przechodzi obok kościoła i widzicie tam, w gronie „obrońców kościoła”, swojego syna; albo inaczej: stoicie pod kościołem i widzicie waszych rodziców, lub jednego z nich, maszerujących w ramach protestu przeciwko werdyktowi Trybunału.

I co robicie?

Bylibyście w stanie wyjść z manifestacji i podejść do swego dziecka, podać mu rękę i pogratulować odwagi w obronie swoich wartości? Bylibyście w stanie podejść do swojego rodzica i w przyjaźni krzyknąć: do zobaczenia w domu, będę na kolacji…?

Bylibyście w stanie, po tym wszystkim, pójść do domu i usiąść przy wspólnym stole i spokojnie porozmawiać o swoich poglądach? Bylibyście w stanie zaproponować swoim konserwatywnym rodzicom, że na niedzielny obiad przyprowadzicie swego „lewackiego” kolegę lub przyjaciółkę? Albo bylibyście w stanie, jako liberalni rodzice przyjąć zaproszenie na kawę od swych konserwatywnych dzieci w momencie, gdyby okazało się, że obecny tam będzie również ich proboszcz?

Czy bylibyście – wszyscy, niezależnie od swoich przekonań – pożartować sobie z haseł i kontr-haseł na „swoich” manifestacjach nie zatracając wrażliwości dla poglądów drugiej strony? A potem, już się żegnając, bylibyście w stanie – rodzice dzieciom, dzieci rodzicom – życzyć sobie miłego dnia i z troską powiedzieć do siebie wzajemnie: uważajcie na siebie, w razie czego dzwońcie…?

Myślę, że to współczesna miała naszego człowieczeństwa: móc w swoich zróżnicowanych ideowo i politycznie rodzinach spokojnie ze sobą porozmawiać i życzyć „wiele dobra”; dostrzec w naszych rodzinach innego człowieka z inną niż nasza wrażliwością. Myślę, że na tym polega miara naszego człowieczeństwa, by umieć zachować szacunek, tolerancję i pokorę wobec poglądów innego.

Podzielić się i pokłócić, zwyzywać się i zamknąć w swych ideowych bańkach jest bardzo łatwe, ale przywrócić równowagę w rodzinie – strasznie trudno, jeśli w ogóle możliwe. Myślę, że poddanie naszych więzów rodzinnych (przyjacielskich) politycznemu dyktatowi to przyznanie się do tego, że ideologia zawładnęła naszym życiem.

Gdy dzieliłem się refleksjami na ten temat z jednym ze swoich przyjaciół, ten uznał, że jestem naiwny sądząc, że ludzie byliby gotowi na takie gesty, w czasach, gdy rodzice wyklinają swoje dzieci od „gówniarzy”, a te trzaskają drzwiami swoich rodzinnych domów pomstując na „starych dziadów”.

Nie wiem, na ile to naiwność, a na ile głęboko wryte przekonanie, że rodzin i przyjaźni nie można gwałcić polityką. Nie są tego warte.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo