Właściwie żadne słowo - nawet najznakomitsze - nie jest w stanie oddać żalu, jaki wielu z nas odczuwa na wieść o śmierci Redaktora Macieja Rybińskiego, człowieka wielkiego, wyraźnego i przyjaznego ludziom.
Gdzież jego nie było?! Pisywał w "Rzepie", "Wprost", "Fakcie", "Dzienniku" i znacznie wielu innych tytułach - na stałe, bądź okazjonalnie. Jego wielkość polegała na tym, że o wielkich sprawach pisywał niezwykle czytelnym językiem. Kpił z wielu przywar i wad elit polityczych językiem twardym, acz kulturalnym. Nigdy nie walił na odlew chamskimi wyskokami - jego humor i niezwykle subtelna drwina bardziej bolała tego, kto na to zasługiwał.
Nie szczędził "świętych krów" polskiej polityki - jeżeli zasługiwali na krytykę, bezlitośnie, acz niezwykle kulturalnie o nich pisywał.
Znakomity język, niezwykły zmysł obserwacji polskiej mentalności, subtelny humor i niezwykła zdolność sprowadzania na ziemię wszystkich przekonanych o swojej niezwykłości.
Śmierć takich ludzi jak Redaktor Rybiński oznacza zawsze odejście Wielkiego Słowa. Pozostają mali szczekacze i prymitywy.
Wielki żal ...
Inne tematy w dziale Rozmaitości