Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
257
BLOG

Zaśmiecone miasta, zaśmiecona przyzwoitość

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Rozmaitości Obserwuj notkę 8

Polskie miasta są zaśmiecone. Taka jest generalna prawda. Owszem, są miasta czyste pod względem porządku na ulicach, czystych ulic i parków. Są też jednak miasta brudne, zaniedbane i zaśmiecone. Natomiast wszystkie miasta są śmietnikiem reklamowym.

To nie tylko fakt potwierdzany przez różnego rodzaju raporty i analizy specjalistów, lecz również obserwowany przez każdego, choć trochę interesującego się wyglądem miasta. Moją uwagę zwrócił raport (?) pt. Polski outdoor - reklama w przestrzeni publicznej, który tę smutną prawdę potwierdza. Potwierdza i przypomina, że nadal, mimo wielu politycznych starań, nic nie zostało zrobione, by stan ten zmienić.

Wydawnictwo ukazuje się w momencie, gdy polski ustawodawca przygotowuje specjalne rozporządzenie "zabraniające wieszania potężnych reklam zasłąnijących całę ściany budynków", jak podaje Metro. Już są głosy, że sprytni reklamodawcy będą mogli bez problemu omijać te zakazy (rozporządzenie przewiduje wyjątki od reguły) i mimo wszystko wieszać co i gdzie chcą. Chodzi tu w końcu o dużą kasę. Tu nic nie zostanie oddane za darmo.

Świat wielkich pieniędzy całkowicie zasłonił coś co nazywam "publiczną przyzwoitością", czyli pradawną cechą dbania o swoje otoczenie. Tym razem nie chodzi mi tu o ochronę środowiska - bo to zagadnienie do oddzielnego omówienia - lecz o dbałość o swoje otoczenie: czystość ulic, parków, stan kamienic itd.

Władze wszelkich szczebli - bezradne wobec wszechobecnego publicznego cwaniactwa - bardzo łatwo próbują się ratować licznymi przepisami, regulacjami, zarządzeniami, ustawami, uchwałami ... Niestety liczne grono cwaniaków zawsze znajdzie obejście. Zawsze.

I zjawisko się poszerza. Cwaniakują nie tylko bogaci, w ich ślady idą i mniej zamożni: wstawiają reklamy gdzie się da - co z tego, że zasłaniają okna i psują klimat wizualny miast; palą śmieci w kominach - co z tego, że zatruwają - dosłownie !!! - życie sąsiadom; nie sprzątają ulic, bo w końcu zakład komunalny musi to zrobić itd.

Pamiętam wielogodzinne dyskusje na sesjach Rady Miasta Poznania przy okazji uchwalania gminnego regulaminu utrzymania czystości i porządku w mieście, kiedy radni godzinami zastanawiali się jak zapisać zakaz palenia liści na wolnym powietrzu. Wielogodzinne dyskusje prowokowały takich oto odważnych, którzy interpretowali, że zakaz palenia liści można ominąć ... stawieniem grilla nad palonymi liśćmi, no bo w końcu grillować można ... Wielogodzinne dyskusje na temat nakazu pilnowania swoich czworonożnych podopiecznych, by nie kichały - excusez le mot - na trawnikach, obfitowały w deklaracje, by odczepiono się od psów, bo ten czy tamtem radny śpi ze swoim psem, co oznacza, że jego pies jest czysty.

Przywykliśmy jako Polacy do potrzeby regulowania najmniejszych sfer życia publicznego wszelkimi ustawami, czy uchwałami. Z jednej strony narzekamy na nadmiar regulacji, z drugiej zaś strony najchętniej byśmy takie właśnie porządkowe rzeczy zapisali w najróżniejszych regulaminach. Oczywiście cwamiactwo to tego zmusza. Ale z drugiej strony tracimy poczucie własnoręcznego zadbania o porządek w otoczeniu.

Zawsze myślałem, że oczywistą rzeczą jest posprzątanie po swoim psie na spacerze. Od dawna - kiedy mieszkałem jeszcze w małym urokliwym Wolsztynie - miałem wyuczony po rodzicach nawyk sprzątania wokół domu, na ulicy przed domem, nawet jeśli ulica była komunalna. Nie cierpiąc wyrzucania papierków i puszek na ulicach, pamiętam oburzenie pewnej nobliwej damy, której ... zwróciłem bilet, ktory przed chwilą wyrzuciła na ulicy. Nie będę wspominał o parkowaniu na trawnikach, na alejkach spacerowych, czy o głupocie wyrzucania śmieci po lasach itd.

Wszystkie te kwestie są oczywiście regulowane przepisami różnego rodzaju. Chciałoby się jednak, by te sprawy w większej mierze regulowało poczucie naszej własnej "przyzwoitości publicznej".

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Rozmaitości