Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
297
BLOG

Konsultacje spalarniowe w Poznaniu, czyli demokracja z bliska ..

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Rozmaitości Obserwuj notkę 34

 

Poznań, jako jedna z kilku polskich aglomeracji miejskich, ubiega się o wsparcie finansowe ze środków Unii Europejskiej – tym razem chodzi o przeszło 360 mln zł na budowę systemu gospodarki odpadami wraz ze spalarnią.

Każdy, kto tu mieszka, lub interesuje się sprawami poznańskimi, wie ile ten problem wzbudza emocji. Kłótnie na spotkaniach, pomówienia, wrzaski i manipulacje to codzienność konsultacji społecznych, jakie właśnie się zakończyły.

Konsultacje społeczne prowadzone przy okazji aplikacji o środki z Funduszu Spójności to prawny obowiązek. Ale jednocześnie poważne źródło informacji o nastrojach i obawach, jakie dana inwestycja wzbudza.

To też znakomite źródło informacji o ludziach, ich postawach, prawdziwych obliczach, które podczas nerwowych dyskusji bezlitośnie obnażają.

To prawdziwy obraz prawdziwej polskiej demokracji lokalnej. To przeciwstawienie tego co chcielibyśmy mieć z tym, co realnie mamy. To prawda o ludziach i o instytucjach. Nie zawsze miła.

Nie chcę w tej chwili wchodzić w merytoryczną dyskusję na temat zasadności budowy takiej, czy innej instalacji odpadowej w takim czy innym miejscu – chcę jedynie nakreślić społeczny aspekt tych konsultacji.

Konsultacje społeczne dotyczące budowy spalarni na terenie elektrociepłowni Karolin miały bowiem kilka warstw – poza społeczną, również merytoryczną i … polityczną.

W trakcie debaty bardzo wyraźnie okazało się, że

 

instytucjonalna reprezentacja opinii publicznej raczej nie funkcjonuje.

 

Organizacje pozarządowe niestety nie zaistniały, albo wypadły bardzo dziwnie. Myślę tu o kilku przypadkach. Stowarzyszenie „Ekologiczna Gmina” – naprędce tworzone przez jakiegoś prawnika z gminy Czerwonak – pokazało pustkę merytoryczną. Wydana przez nie publikacja jest stekiem bzdur i informacji wyssanych z palca a nie poważnym źródłem informacji, a wypowiedzi jego prezesa wygłaszane w kategorycznym tonie to szczyt demagogii. Najbardziej znana polska organizacja ekologiczna, Polski Klub Ekologiczny miał dwa oblicza – populistyczne, reprezentowane przez jednego naukowca i merytoryczne, reprezentowane przez szefa okręgu wielkopolskiego. Opinie wygłaszane wzajemnie w imieniu PKE raczej ze sobą rywalizowały i były sobie przeciwstawne. Stowarzyszenie „My Poznaniacy” mimo aktywnego udziału w inauguracji konsultacji potem już w debacie nie uczestniczyło. Społeczny sprzeciw był wyrażany przez grupy niezorganizowanych osób, nie przez organizacje. Żadna z nich nie potrafiła skupić wokół siebie społecznego sprzeciwu. NGO’sy funkcjonowały jako dodatek do debaty, nie zaś jako główny jej uczestnik.

Oczywiście nie byłem i nie jestem zwolennikiem jątrzenia i notorycznego kontestowania, jednak liczyłem, że organizacje zaprezentują swój punkt widzenia i przedstawią swoje propozycje dotyczące metodologii budowy zintegrowanego systemu gospodarki odpadami.

 

Nie udało się.

 

Z jednej strony w debacie uczestniczyły władze miasta Poznania wsparte przez wysoce merytorycznych specjalistów, z drugiej strony niezorganizowani uczestnicy i pokrzykujący reprezentanci niektórych organizacji. Wskazywane tu Stowarzyszenie „Ekologiczna Gmina” posunęło się do jawnego kłamstwa pisząc w swojej broszurze, że w Poznaniu ma powstać spalarnia odpadów komunalnych, medycznych, weterynaryjnych i niebezpiecznych (nieprawda), że spalanie ma się odbywać w temperaturze do 850oC (nieprawda), że spalarnie emitują wielkie ilości niebezpiecznych związków, jak furany i dioksyny (nieprawda). Reprezentanci Polskiego Klubu Ekologicznego mówili, że budowa spalarni wyeliminuje segregację, by prawie zaraz twierdzić, że jej budowa … wzmacnia segregację. NGO’sy nie zaprezentowały dotąd „programu plus”, czyli rozwiązań, którymi można by tworzony w Poznaniu system gospodarki odpadami wzmocnić. Może jeszcze – już podczas obrad Poznańskiego Okrągłego Stołu Odpadowego – takie projekty złożą.

Brak silnego głosu organizacji społecznych doprowadził do tego, że wiele spotkań miało charakter jarmarku, podczas którego dominowały wrzaski i kłótnie. Porażającym dla mnie doświadczeniem było spotkanie w szkole w Koziegłowach (gm.Czerwonak), podczas którego ok. 400 ludzi prawie cały czas wykrzykiwało, tupało, gwizdało, którzy – mimo zadawanych pytań – w ogóle nie chcieli słuchać odpowiedzi! Coś niesamowitego!

Mam też wrażenie, że

 

nad konsultacjami zawisło widmo polityki.

 

Może to nie wrażenie, a pewność. Lokalni politycy bardzo sprytnie próbowali wkręcić się w debatę społeczną krygując się na obrońców lokalnych społeczności. Lider „Ekologicznej Gminy” – Tomasz Deskiewicz – reprezentował się nie jak merytoryczny uczestnik debaty (bardzo często mylił fakty i świadomie wprowadzał w błąd), ale jako lider gminnej opozycji. Butne wystąpienia były raczej wstępem do politycznej kampanii wyborczej do samorządu (wybory za rok) niż głosem w debacie na temat spalarni i budowy międzygminnego systemu gospodarki odpadami. Reprezentował bardzo polityczny postulat „Nie dajmy się sprzedać za 120 mln!”.

Radny Marek Pietrzyński z gminy Czerwonak, najwyraźniej nie mając żadnego znaczącego sukcesu politycznego, bardzo aktywnie zaangażował się w torpedowanie spalarni. Wpierw głośno wykrzykiwał o szkodliwości takiej instalacji. Gdy podawane fakty i wizytowane przez media i mieszkańców instalacje w Hanowerze nie potwierdziły tych obaw, zaczął podnosić (tu akurat bardzo słusznie) konieczność budowy nowego układu drogowego pomiędzy Poznaniem a Czerwonakiem, który w części obsługiwałby spalarnię. Gdy prezydent Poznania przedstawił wart 120 mln układ komunikacyjny udrażniający połączenie pomiędzy obiema gminami, krzyczał „to za późno!”. Zaiście, bardzo polityczna postawa.

Bardzo symptomatyczny był udział w końcówce konsultacji poznańskiego posła Polski Plus (niegdyś PiS), Jacka Tomczaka, który kilka lat temu, jeszcze jako radny, żywo był zainteresowany „robieniem interesów na spalarni”, a dziś został liderem … społecznego protestu, przekazując wiceprezydentowi Poznania w blasku medialnych fleszy (a jakże) 2 tysiące podpisów.

Konsultacje społeczne związane z budową spalarni odpadów dla poznańskiego systemu gospodarki odpadami pokazały,

 

jak dużo jeszcze jest do zrobienia z lokalną demokracją.

 

Można bardzo ładnie rozpisywać jej teoretyczne modele, jednak praca na samym dole wymaga jeszcze dużo wysiłku. Dotyczy to budowy sprawnych organizacji społecznych, pozarządowych think tanków, nawyków uczestnictwa w debacie społecznej, jak i kształtowania wśród władz samorządowych nawyku konsultowania wielu kwestii ze społecznościami lokalnymi i NGO’sami.

Może, poza sprawą lokalizacji spalarni, niezwykle ważnej dla poznańskiego aglomeracyjnego systemu gospodarki odpadami, dodatkową korzyścią tych konsultacji będzie nowy początek w rozdziale współpracy samorządu terytorialnego z III sektorem i społecznościami lokalnymi?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (34)

Inne tematy w dziale Rozmaitości