Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
59
BLOG

Ci nieszczęśni politycy o tym nieszczęsnym klimacie

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Rozmaitości Obserwuj notkę 7

Ten nieszczęsny klimat– taką wypowiedź premiera zanotowały niektóre polskie media w dniach negocjacji dotyczących ram polityki Unii Europejskiej w sprawie zmian klimatu.

Nie chcę z tej chwili oceniać, jak bardzo działania rządu na ostatnim europejskim forum przyniosły zamierzone efekty, czy mogliśmy wygrać coś więcej. Pragnę jedynie zwrócić uwagę na polityczną perspektywę postrzegania problemów środowiskowych.
 
Politycy sprawy zmian klimatu, ochrony środowiska traktują jak każdy inny – politycznie. Czyli oceniają, na ile zajęcie się danym problemem może im się opłacić. Politycznie opłacić. Czy jest to temat medialny i na ile medialny, jak ich działania będą oceniane przez wyborców.
 
Określenie „nieszczęsny klimat” bardzo wyraźnie wskazuje na intencje premiera. Nie zajmuje się tymi problemami dlatego, że czuje ich wagę, ale dlatego że musi. Nie ma absolutnie do nich przekonania. Traktuje je jako zło konieczne. Oczywiście, postawa premiera może być efektem dyskusji, które „dowodzą”, że nie ma żadnego globalnego ocieplenia, żadnych globalnych zmian klimatycznych, są tylko fanaberie nieokreślonej kasty „kapłanów klimatu”.
 
Przeciętnemu politykowi wcale bym się nie dziwił – w końcu torpedowanie takich tematów jako bzdurnych pozwala politykowi nie zajmować się nimi. Czyli jest więcej spokoju. Jednak od premiera rządu, który na wiele zagadnień ma – powinien mieć – szersze spojrzenie, wymaga się więcej. I nie powinien w taki sposób dawać dowód na lekceważenie sprawy.
 
Negocjacje – normalnie przyjęte w działalności publicznej – mają prowadzić do zweryfikowania pewnych postaw i opinii. I doskonale rozumiem wolę rządu, by obciążenia finansowe z tego tytułu były dla naszej gospodarki jak najmniejsze. Tego nie krytykuję.
 
Postawa premiera to niestety pewna średnia postawy polityków, którzy sprawy ochrony środowiska generalnie lekceważą. Na palcach dwóch rąk mógłbym policzyć posłów i senatorów, którzy rzeczywiście, a nie dla poklasku, zajmują się sprawami ekologii.
 
Przez wygłaszanie mylnych opinii na temat rzeczywistych zagrożeń związanych ze zmianami klimatu, poprzez głoszenie fałszywych recept na ozdrowienie sytuacji, przez głoszenie banałów i ogólników, przez zwykłe manipulowanie faktami, politycy są na dobrej drodze do zepsucia pozytywnego społecznego odruchu na rzecz ochrony środowiska.
 
Znani są politycy, którzy są w stanie zdeprecjonować jeden z najciekawszych obecnie programów ochrony przyrody: Natura 2000 – dla społecznego poklasku. Znam takich, którzy dla wzrostu swojej popularności są w stanie zamydlić ludziom oczy i – mimo wcześniejszych zabiegów wspierania spalarni odpadów – są dziś „szczerze” zatroskani o zdrowie ludzi i zbierają podpisy przeciwko inwestycji. Są tacy, którzy mają odwagę wspierać deweloperskie inwestycje na terenach podmokłych i cennych przyrodniczo, tłumacząc ta sprawami … zrównoważonego rozwoju!!!
 
Przypadki koniunkturalnego traktowania spraw środowiska przez polityków można by wymieniać bardzo długo. Pytanie tylko, jak długo będziemy się godzić na takie manipulacje?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Rozmaitości