Długo szukałem definicji pornografii, któraby w moim przekonaniu oddała istotę problemu. I nie chodzi mi w tej chwili o religijne, czy polityczne konteksty tego zjawiska.
Szukałem czegoś, co potrafiłoby oddać istotę zjawiska, celnie określić na czym polega problem pornografii. I znalazłem. Na gruncie kultury.
Młody poeta Tadeusz Dąbrowski, w wywiadzie dla Gazety Wyborczej (15 stycznia 2010), na pytanie, czy w sztuce możliwa jest pornografia, odpowiedział: "Pornografia oznacza odzwierciedlenie rzeczywistości jeden do jeden. Sztuka natomiast rzeczywistość tę zawsze przekształca, czyli interpretuje. Kicz i pornografia są niemal synonimami [...] Dlatego np. akty Schillego są sztuka, a nie pornografią".
Oznacza to potwierdzenie tezy, że pornografię produkują i konsumują ludzie prymitywni i bez wyobraźni. Celne to stwierdzenie i boleśnie kłujące. Pytaniem jest, czy ci, do których ta uwaga jest kierowana, w ogóle się nią zmartwią i czy zrobi to na nich jakiekolwiek wrażenie.
Oczywiście rozpocznie się dyskusja, że przecież nagie ciało pięknie zobrazowane i naświetlone też jest sztuką - co oznacza, że takie wydawnictwa, jak Playboy i jemu podobne, trzeba by uznać za "sztukę", a nie "pornografię". Ta dyskusja nie jest pewnie do rozstrzygnięcia. Niemniej warto jest się zastanowić, czy ja, Ty, Pan, Pani, należymy do ludzi "sztuki", czy ludzi "kiczu", czyli ...
Inne tematy w dziale Kultura