Dysputy filozofów o istocie świata musiały kiedyś dotknąć sprawy kobiet. Jeden z nich, Diderot, miał podobno o kobietach powiedzieć tak:
Jeden twierdził, że są dobre, drugi, że złe - i obaj mieli słuszność. Jeden, że głupie, drugi, że pełne sprytu - i obaj mieli słuszność. Jeden, że fałszywe, drugi, że szczere - i obaj mieli słuszność. Jeden, że skąpe, drugi, że rozrzutne - i obaj mieli słuszność. Jeden, że ładne, drugi, że szpetne. Jeden, że gadatliwe, drugi, że skryte. Jeden, że szczere, drugi, że obłudne. Jeden, że ciemne, drugi, że rozumne. Jeden, że stateczne, drugi, że wyuzdane. Jeden, że postrzelone, drugi, że roztropne. Jeden, że duże, drugi, że małe - i obaj mieli słuszność.
Dyskusje o kobietach są ciekawe - i to nie tylko w gronie męskim (może zwłaszcza nie w tym gronie) - bo ciekawy jest, że tak powiem, obiekt tych rozmów. Kobiety jednak nie mają wymiaru jednoznacznego. Jakikolwiek punkt widzenia odkrywa inny wymiar ich postrzegania. Nie zmienia to faktu, że - cytując Diderota - każdy z tym postrzeganiu ma rację.
I jeśli ktoś w takich dyskusjach będzie się upierał, że tylko on ma rację - przypomnijcie mu Państwo powyższą sentencję Diderota. A potem mi napiszcie, jaka była jego reakcja.
Inne tematy w dziale Rozmaitości