Jednym z bardziej prestiżowych konkursów nagradzających środowiskowe zaangażowanie miast jest tytuł Europejskiej Zielonej Stolicy. Nagroda ta przyznawana jest co roku miastom przyjaznym środowisku.
Wnioski konkursowe składają też polskie samorządy - do aktualnej edycji zgłosiły się Toruń i Łódź. Niestety bez sukcesu.
Porażka jest tym większa, że oba miasta nie zakwalifikowały się do finału edykcji 2012/2013. Oba polskie miasta były początkowo w gronie 17 miast (z 12 krajów członkowskich). Do finału dostały się - podaję za serwisem Onet.pl - Barcelona, Malmoe, Nantes, Norymberga, Reykjavik i Victoria.
Wśród kryteriów branych pod uwagę uwzględniane były: działania na rzecz ochrony klimatu (cokolwiek to znaczy), ekologiczne wskaźniki w transporcie miejskim, ochrona bioróżnorodności, badany był poziom hałasu, analizowany obszar zarządzania odpadami czy problem zużycia wody.
Jak się okazuje wszystkie te wskaźniki w obu polskich miastach były niestety zbyt słabe, by zakwalifikować oba polskie miasta do finału. Co ciekawe, polskie media okrzyknęły to niepowodzenie "porażką". Rozumiem emocje, jakie towarzyszą takim komentarzom, ale może jednak warto spojrzeć bardziej krytycznie na to, co się w tych miastach dzieje?
Bezwzględna opinia grona ekspertów powinna dać wszystkim do zrozumienia, że nie jest - wbrew zapewnieniom władz samorządowych - ze stanem środowiska tak dobrze, jak się nam wydaje. W Polsce bardzo często ulegamy fałszywemu wrażeniu, że jeśli robi się coś na rzecz środowiska, to jesteśmy już całkowicie EKO. Okazuje się, że nie. Działania tych obu samorządów zapewne zasługują na pochwały w określonych obszarach, jednak zebrawszy wszystkie wskaźniki środowiska - okazuje się, że brakuje jeszcze wiele, by to uznać za zadowalające.
Zapewne wiele szkody wyrządzają coraz liczniejsze - nie zawsze jakościowo dobre - konkursy i certyfikaty, "środowiskowe", których metodyka oceny "ekologiczności" pozostawia wiele do życzenia. Często dzieje się tak, że oceniany jest jeden element działalności (np. kształtowanie terenów zielonych), a nagrodzonego wybiera się na "Najbardziej Ekologiczną Gminę Tego i Owego" (tytuł całkowicie fikcyjny). I włądze samorządowe poddają się takiemu wrażeniu, że "jest u nas świetnie".
W takich wypadkach nie wystarczy opinia "jury", warto jednak poddać się bardziej wymagającemu audytowi środowiskowemu, przy którym trzeba się bardziej namęczyć, ale ma się większą satysfakcję. Przykład EZS jest czytelny.
Nie twierdzę, że Toruń i Łódź nie mają ciekawych wdrożeń w ochronie środowiska - najwyraźniej muszą trochę bardziej popracować nad poprawą stanu środowiska. To się tyczy też każdego innego miasta. Lepiej uznajmy, że jest jeszcze dużo do zrobienia niż potem zawieźć się na surowych ocenach ekspertów. I nie traktować tej oceny jako "porażki".
Toruń i Łódź to miasta, które pewnie zasługują na wyróżnienie. Ale w takim razie jeszcze bardziej niech poprawią zarządzanie środowiskiem u siebie. Czego im serdecznie życzę ...