Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
77
BLOG

Francja elegancja

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Kultura Obserwuj notkę 2

Znów miałem okazję być w towarzystwie, które rozmawiało po francusku. A francuski to język mojego liceum, to język początków mojej dojrzewającej młodości …

Tak, języka francuskiego uczułem się w liceum, mimo trwającej wtedy jeszcze komuny. Uczyłem się wtedy jeszcze rosyjskiego, jednak to francuski stał się moim „pierwszym” językiem obcym – dosłownie i w przenośni. Językiem, który szczerze pokochałem. I którego uczyłem się z prawdziwą przyjemnością. Niemiecki nie wchodził, rosyjski – wiadomo, język komuny.
 
Nauczyciel języka francuskiego, zacny profesor, zwany przez nas Sumem, z racji pokaźnej brody i sumiastego właśnie wąsa, nie tylko nas języka nauczył, ale i wpoił nam francuski punkt widzenia. Na wszystko. Zrobił z nas prawdziwych frankofilów, którzy czuli się lepsi od Anglosasów i całego germańskiego świata. Przez pierwszy miesiąc uczył nas miłości do Francji i francuskiego. I to udanie. Uczyliśmy się więc języka z prawdziwym zapałem.
 
Uczyliśmy się języka, kultury, geografii, wszystkiego, po francusku. Było tak nieźle, że „poznałem” Paryż. To znaczy, nie byłem wówczas w tym mieście, ale poznawaliśmy na mapach i poprzez zdjęcia dosłownie każdy zakątek stolicy Francji. I gdy po paru latach, po zakończeniu edukacji licealnej, trafiłem w końcu do Paryża pierwszy raz, poruszałem się w nim, jak w znanym mi mieście.
 
Tak mi dobrze szło po francusku, że gdy już po dziesięciu latach po liceum rzeczywiście pojechałem do Francji, zacząłem rozmawiać po dwóch dniach – jako tako – po francusku, mimo, że w międzyczasie już języka nie uczyłem się wcale.
 
Ktoś, kto zna język francuski zna jego wartość. Złośliwi mówią o nim jako języku „miękkich” facetów, w najlepszym wypadku jako o języku miłości, jednak mając na myśli wulgarną jej stronę. Jednak francuski posiada całą gamę emocji, wrażeń, potrafi twardo, ale i radośnie ocenić wydarzenia, zjawiska i wyrazić poglądy. Brzmienie francuskiego jest lekkie, dźwięczne, bardzo melodyjne. Cała kulturowa otoczka francuskiego, wyrażająca się w stylu mówienia, powoduje, że francuski uznawany jest za jeden z najbardziej ekspresyjnych języków na świecie. Tej lekkości i ekspresji nie ma angielski, niemiecki, a nawet hiszpański, czy włoski. Francuski w wykonaniu znanego komika Louisa de Funesa oddaje chyba najlepiej to, co próbuję tu niezdarnie opisać.
 
Umiejętność władania francuskim to nie tylko fanaberia nakazująca przeciwstawić się brytyjskiej dominacji w kulturze świata, to znajomość bodaj trzeciego (po angielskim i hiszpańskim) języka na świecie, to bardzo przydatna okoliczność poruszania się w świecie polityki, kultury i gospodarki w instytucjach unijnych, ale również umiejętność ułatwiająca poznawanie tego niezwykle ciekawego, choć niejednorodnego kraju i kręgu kulturowego. To możliwość poznawania tak egzotycznych krain, jak Francja, Kanada, Gujana Francuska i wiele innych.
 
Francuski to też synonim elegancji. Jest takie – pobłażliwe co prawda – określenie, jak „Francja elegancja”, ale oddaje chyba delikatność i wytworność manier tego języka …
 
 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Kultura