Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
219
BLOG

"Strachy na Lachy" w "Brzmieniach"

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Kultura Obserwuj notkę 7

Żadna miłość nie jest łatwa – ani do Polski, ani do kobiety. Każda stawia wymagania, każda zostawia głęboki ślad w sercu. O takiej miłości śpiewają Grabaż i Strachy na Lachy na najnowszej płycie „Dodekafonia”.

Gdy dwa lata temu odkrywałem muzykę zespołu Strachy na Lachy nie wiedziałem z kim mam do czynienia. Utworami „Dzień dobry, kocham cię”, czy „Jedna szansa na sto” poznawałem kapelę, której twórczość – jak się okazało – wywarła wpływ również na moje życie.
 
Słuchasz Strachów? Tego lewactwa? – tak zareagował jeden z moich znajomych, którego spotkałem w sklepie w dniach premiery „Dodekafonii”. Lewactwo, nie lewactwo – stawiają trudne pytania, na które warto sobie odpowiedzieć– zbyłem tę jego uwagę, nie chcąc zaczynać dłuższej dyskusji, na którą wówczas nie mieliśmy czasu.
 
Pojawienie się nowej płyty Strachów „Dodekafonia” nie było zaskoczeniem – informacje o tym pojawiały się od dłuższego czasu w mediach, a Grabaż zapowiadał ją na koncertach w ubiegłym roku.
 
Oczekiwanie na tę płytę uzmysłowiło mi, że Strachy na Lachy to znacząca kapela współczesnej polskiej muzyki, na której powrót czeka pół Polski. Magazyn Empiku poświęcił jej zdjęcie okładkowe i wywiad na prestiżowej drugiej stronie, „Polska The Times” w dniu premiery zamieściła dwustronicowy wywiad z Grabażem zapowiadający nową płytę, Radio Eska Rock w tych dniach prowadziło kampanię promocyjną nowego tytułu, a magazyn kulturalny „Lampa” – wydawca wierszy Grabaża – w dwóch numerach publikowała obszerny fragment wywiadu-rzeki z liderem Strachów. Ekskluzywny wywiad ukazał się w „Teraz Rock”. Nagle okazało się, że coś, co traktowałem bardzo osobiście jest „własnością” licznej rzeszy ludzi.
 
Płyta „Dodekafonia” pojawia się jako materiał własny Strachów po 5 latach od nagrania „Piły Tango” W międzyczasie były co prawda „Autor” i „Zakazane piosenki”, ale były to własne opracowania cudzej twórczości – Jacka Kaczmarskiego i kilku rockowych polskich zespołów. „Dodekafonią” to już nie lekkie śpiewanie o miłości, jak w poprzedniej płycie. Strachy powracają śpiewaniem o ludzkich dramatach, o końcu …
 
Jestem chory na wszystko kochana
I nie wiem co mnie tu czeka
Jestem chory na wszystko
Chorobę mam na powiekach
Jestem chory na wszystko kochana …

… o przemijaniu …
 
Ostatni gasi światło
Ostatniego gryzie pies
Ostatni zawsze zostaje w matni
Jestem ostatni
Bo nie mam siły biec
Nie widzę stawki - gdzie ten ostatni ?

To też mocny głos o Polsce i Polakach:
 
Ten wiatrak ta łąka
Pijany kierowca
Od końca do końca
Najsłodsza zakąska

POLSKA
POLSKA
POLSKA
 
Grabaż w wywiadach zapowiadających płytę nie ukrywa swojej niechęci do idei IV RP. Mówi: coś się zmieniło w tym kraju podczas próby zmiany trzeciej na czwartą Rzeczpospolitą. Pojawili się ludzie, którzy postawili ten kraj na głowie […] Największym szokiem było to, że ludzie nie zwracali uwagi na to, co się dzieje, anomalie traktowali jak rzecz oczywistą i naturalną. Nie byłem w stanie wydać z siebie nic poza mniej lub bardziej ohydnym bluzgiem.
 
Promujący „Dodekafonię” singiel „Żyję w kraju” to najmocniejszy po latach głos Grabaża o kraju i o tym, co się tutaj dzieje. Takie mocne śpiewanie o polskich problemach Grabaż uskuteczniał jeszcze za czasów Pidżamy Porno:
 
Lecz my nie będziemy pokorni
Nie będziemy bezsilni i bierni
Weźmiemy co będzie pod ręką
I staniemy po stronie rebelii.
(Welwetowe swetry)
 
Sam decydujesz
Komu wierzysz
I gdy czujesz, że coś ci styka źle
Że coś się pierdzieli
W każdej chwili
Możesz zrobić coś
Możesz wyłączyć radio
Nie słuchać tych skurwieli …
(Złodzieje Zapalniczek)
 
Tak jak i wówczas, tak i obecnie jego opinie wykrzykiwane w piosenkach jasno definiują brak jego zgody na atmosferę polityczną w Polsce:
 
Mieszkam w teczce tekturowej
Jak mnie otworzysz to się dowiesz jak
Topi się w wymiotach gorzkie słowo patriota
Więc wypuszczam z mej fajki buch
Nie otwieram tym baranom nawet po szóstej rano
I nie pytam się ich kurwa, co jest?
 
Przypomina, jak łatwo kogoś opluć, zdyskredytować. Jak łatwo  zniszczyć … „Żyję w kraju” nie jest deklaracją polityczną, a głosem rozpaczy nad kondycją swojego kraju, nad marną jakością krajowej polityki i polityków: jako naród ulegamy czemuś, co ja bym nazwał degrengoladą. Odnoszę wrażenie, że stajemy się ludźmi czasów PRL-u, bezwolnymi narzędziami w ręku tych, którzy starają się nami manipulować. Wychodzi im to całkiem nieźle.
 
„Żyję w kraju” wywołało konsternację w całym kraju. Strachy nie wierzyły, że ten kawałek przebije się do mediów. A tymczasem na koncerty zaczęło przychodzić o wiele więcej ludzi, przede wszystkim w naszym wieku, 30-, 40-latków. „Żyję w kraju” to był moment kiedy ruszali w pogo z ręką do góry i zaciśniętą pięścią. I grozili wyimaginowanemu chujowi. Ci ludzie mówili: - Panie Krzysztofie, pan powiedział głośno to, o czym ja się bałem pomyśleć - mówił dla „Polski The Times” Grabaż.
 
Można nie uznawać twórczości Strachów i poglądów Grabaża, nie można jednak przechodzić koło nich obojętnie. Ktoś, kto uznaje tę twórczość za polityczne – jak chce mój znajomy – lewactwo, tak naprawdę unika trudnej dyskusji o Polsce. Nie chce zmierzyć się z opinią znacznej części Polaków o swoim kraju. Nie chce spojrzeć prawdzie w oczy.
 
Ktoś, kto lekceważy twórczość Strachów, nie dopuszcza myśli o ludziach ze skomplikowanymi losami, bólami i radościami, upadkami i wzlotami, z cierpieniami i pokręconymi losami życia … Taki ktoś żyje sobie w błogiej nieświadomości cierpień, jakie dzieją się za ścianami ich domostw.
 
W „Dodekafonii” znajdziemy także dużo śpiewania o trudnej miłości – kilka utworów to zapis swoistej rozmowy pomiędzy mężczyzną (Grabażem?) a kobietą – o ich wspomnieniach, rozstaniach, pragnieniach…
 
Gdybym mógł
Być jak duch
Mieszkałbym w twojej kieszeni
Od jesieni do jesieni
Znów i znów
Gdybym mógł
 
Dużo tu symbolizmu – Grabaż jest mistrzem mówienia o sprawach oczywistych symbolicznym językiem:
 
Czekam kiedy dla mnie się rozbierzesz
I co po drugiej stronie masz
Twe stotinki i halerze
Chroni truskawkowy płaszcz
[…]
I spadnę tak już 15 raz
Głową w dół oczami na twarz
Spadnę tam gdzie stałaś
Gdzie ostatni raz cię widziałem …
 
Wielkość Grabaża i Strachów polega na niezwykłym połączeniu słowa i muzyki. Płyta układa się w jedną wielką opowieść życia:
 
Ty ciągle i wciąż masz mi za złe, że już nie mieszkam w Punk Rock City
Mieszkam w całkiem innym miejscu Polski i cierpię na syndrom sztokholmski
(Chory na wszystko)
 
 A co ukryłeś tam?
Tam mam zaszytą wszywkę
Tam schowaną mam
Pamiątkę po innej dziewczynie …
(Twoje oczy lubią mnie)
 
Śmierć moja zwabiła wiatr w niedomknięty słoik
Potem śmierć zasiała mak – wiatr się ukoił …
(Dodekafonia)
 
I wszystko to ujęte w przejmujące, wywołujące dreszcze poruszenia, dźwięki.
 
Strachy zapewne nie dadzą o sobie szybko zapomnieć. Na jesień wychodzi – zapowiadana przez „Lampę” – książka wywiad-rzeka z Grabażem, długo będzie omawiana „Dodekafonia”, może należy się spodziewać szybko nowych tekstów.
 
A zatem … Meine liebe damen und meine liebe herren, formacja Strachy na Lachy!
 
                                                                              

 

(Niniejszy artykuł pt. "Strachy na Lachy" ukazał się w majowym numerze Magazynu Muzycznego "Brzmienia")

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Kultura