Od pewnego czasu dostrzegam pewną dziwną tendencję na kanałach muzycznych. Zamiast muzyki coraz częściej pojawiają się głupawe programy albo w lepszym wypadku filmy fabularne.
Jeszcze niedawno narzekałem na regularnie obniżającą się jakość serwowanej tam muzyki, a teraz okazuje się, że nawet tego brakuje. „Zakochaj się w Tilli Tequili”, „Króliczki Playboy’a”, „W pogoni za testosteronem” (mam nadzieję, że dobrze spamiętałem tytuły) albo programy o podrywie chłopaków i dziewczyn w pewnych godzinach całkowicie wyparły jakąkolwiek muzykę.
Żal mi młodego pokolenia. Nie mają – lub zdarza się to niezwykle rzadko – idoli, którzy potrafią przytrzymać ich uwagę dłużej niż jedną płytą lub jednym sezonem. Zmieniająca się plejada gwiazdek rozbłysłych na jeden sezon, są wypierane przez kolejne i kolejne.
Muzyka mojego pokolenia miała swój rytm, melodię, treść (!) i określone przesłanie. Dzisiejsza – w większości przypadków – nie ma niczego atrakcyjnego do zaoferowania poza gołymi cyckami, pośladkami i udami skaczących na ekranie panienek.
Dzisiejsze notowania list przebojów są w wielu wypadkach wyborami miss, wyborami mokrego podkoszulka lub głosowaniem na walory cielesne tancerzy i tancerek, bez których współczesna muzyka pewnie by nie istniała.
Teraz MTV, 4fun, VH1 pokazujące życie celebrytek i gwiazd Playboy’a oferują pokaz nicości i pustki. Żadnej w tym głębi i refleksji, ani nawet specjalnej urody.
Żal mi współczesnego młodego pokolenia – pokolenia gołych cycków, plastikowych głosów i bezdennej nicości … Żal.
Inne tematy w dziale Rozmaitości