Zbliżający się okres wakacyjny spowoduje, że częściej będziemy odwiedzać pojezierza i biwakować się nad jeziorami. Będziemy pływać, kajakować, jachtować, bądź też bzykać na motorówkach.
Jeziora to szczególny element krajobrazu. Pełnią bardzo ważną rolę w przyrodzie, ale stanowią także niezwykle atrakcyjne miejsce do urlopowego wypoczynku. Tłumy nad jeziorami w wakacyjne miesiące świadczą o tej właśnie popularności.
Z jeziorami jest jednak tak, że ich popularność nie zawsze przekładała się na czystość. Tłumy nad jeziorami oznaczały jego dewastację, popularność zbiornika powodowała jego zanieczyszczenie ściekami z powstających jak grzyby po deszczu paskudnych ośrodków wczasowych. Ktoś, kto pamięta „Pana Samochodzika i Winnetou”, wie o czym myślę.
Jezior w PRL się nie szanowało. Były traktowane jako ściekowisko, miejsce spływu zanieczyszczeń nie tylko z ośrodków, ale i miast nad nimi położonych (no bo gdzieś te ścieki trzeba było wylać), a w najlepszym wypadku jako letnisko-śmietnisko. Ośrodki, mariny, kampusy, obozowiska były paskudne, brudne i powodowały zanieczyszczenie wód, ale i całych ogromnych przestrzeni linii brzegowej. Z wielu jezior zrobiono graciarnię – odpady, stare meble, stare auta były znajdywane nie tylko na brzegach, ale i pod wodą.
Dzisiaj to myślenie się zmienia, choć nie wszędzie i nie tak szybko, jakby się chciało. Władze samorządowe zaczynają dbać o jeziora i inwestują w przedsięwzięcia kanalizacyjne, mając świadomość, że zwiększają potencjał turystyczny ich gminy (zwiększone wpływy finansowe), ale nawyk wylewania ścieków pozostał – leją z pojedynczych domków, leją z wozów asenizacyjnych … Niestety …
Cały czas potwornym grzechem samorządów jest wydawanie zgody na masowe zabudowywania brzegów jezior. Mamy tu nie tylko przegląd różnych form architektonicznych, co ewidentnie psuje walory krajobrazowe terenu, ale zabudowywanie linii brzegowej – pomijam tu oczywistą niezgodność z polskim prawem – powoduje, że jezioro staje się „własnością” kilkunastu cwaniaków, którzy zdobyli (tak, czy inaczej) pozwolenie na budowę, odstraszając wielu innych od odwiedzania takich miejsc. Zabudowywane brzegów jezior, odgradzanie się od reszty świata, naruszanie kształtu powierzchni terenu nad jeziorami to dziś najgorsze przewiny inwestujących nad jeziorami. I samorządów, które na to pozwalają.
Trzeba pamiętać, że jeziora to jeden z elementów znacznie większego zagadnienia, jakim jest gospodarka wodna. Uwzględnia ona nie tylko zbiorniki wodne (naturalne i sztuczne), ale i rzeki, tereny podmokłe i wody podziemne. Musimy pamiętać, że jeziorom będą szkodziły zarówno nietrafione inwestycje nad samym jeziorem, ale i złe pomysły realizowane kilkadziesiąt kilometrów dalej.
Trzeba zatem pamiętać, że wpływ na stan naszych jezior mają zarówno czynniki gospodarcze, rozwoju regionalnego, działalność samorządów regionalnych ale i lokalnych, wpływ ma każdy z nas.
Jeziorom szkodzą duże inwestycje odkrywkowe, złe planowanie przestrzenne, ale i nasze zachowanie: ważne jest to, gdzie rozbijamy obóz, czy wylewamy nieczystości do jezior, czy śmiecimy, nawet to, czy hałasujemy …
Miejmy tego świadomość jadąc na wakacyjny wypoczynek nad jeziora. Życzę, by po powrocie pozostały tylko miłe wspomnienia, a nie koszmar nieprzespanych nocy (jazgot motorówek na jeziorach i quadów w przyjeziornych lasach), by nie straszył widok zaśmieconych brzegów, połamanych drzew, koszmarków pobudowanych nad brzegami.
Kochajmy nasze jeziorka …
Inne tematy w dziale Rozmaitości