Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
443
BLOG

Śmiecimy, bałaganimy, hałasujemy, czyli Polacy na wakacjach

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Rozmaitości Obserwuj notkę 8

Zaprawdę powiadam wam, szczęśliwi ci, którzy mogą wyjechać na wakacje. Parafrazując znane hasło, można powiedzieć, że z wakacji nie może skorzystać ktoś, by na wakacje mógł jechać ktoś.

Będąc w sytuacji tych, którzy tegoroczne wakacje traktują w kategoriach niezrealizowanych marzeń, tworzę sobie atrapy wakacji w postaci jednodniowych, bądź kilkugodzinnych wyjazdów w różne części Polski i Wielkopolski.
 
Zawsze jest to ciekawa okazja do prowadzenia jeszcze ciekawszych obserwacji na temat naszych, Polaków, zachowań. Nie wygląda to pięknie.
 
Mamy zwyczaj śmiecenia, hałasowania, dokazywania i robienia wzajemnie sobie na złość… I to w trakcie – teoretycznie – odpoczynku.
 
Polak śmieci wyjeżdżając za miasto. Nierzadko widać wystrzeliwujące z okien szybko jadących samochodów papierosy, torby ze śmieciami, bądź też niedojedzone jabłka, bułki rzucane tak po prostu – pojedynczo. Twarz się krzywi z obrzydzenia, gdy czasami się staje na leśnych parkingach. Rozumiem, że czasami potrzebujemy się – przepraszam za dosłowność – wysikać. Dlaczego jednak pozostawiamy po sobie liczne ślady, tego już nie zrozumiem. Chusteczki porozrzucane po lasach brzydzą. Wiadomo gdzie sikał pan, gdzie pani … Może warto w tym miejscu zaapelować o zwyczajne zakopywanie tych „śladów”. Niekoniecznie muszę wiedzieć, w jakim cyklu znajduje się atrakcyjna kobieta minięta przed chwilą na leśnej dróżce. Domagacie się Panie i Państwo szacunku, zacznijcie sami się szanować …
 
Jak wygląda polski piknik? Bardzo różnie. Jemy dobrze i dużo – na zdrowie ! – tyle tylko, że jakość spożywanych produktów wielokrotnie można poznać po opakowaniach … rzucanych przy leśnych parkingach. Nie mamy jeszcze niestety nawyku sprzątania po sobie. Wiem, że jakość infrastruktury sanitarnej (kosze, pojemniki) jest w wielu miejscach fatalna, nie szkodzi jednak, by pozostałości po posiłku zabrać do auta i wyrzucić w miejscach do tego przeznaczonych.
 
Zjedliśmy i jedziemy dalej. Jeździmy też bardzo różnie. Tam, gdzie można jechać 90 i trochę więcej, jeździmy 60 i 70 km na godzinę, a tam gdzie prędkość jest ograniczona do 50 jeździmy 130 i więcej. Wyprzedzanie to oddzielny rozdział opowieści. Nienawidzę wyprzedzających „na trzeciego” i zmuszających innych do niebezpiecznego zjeżdżania na pobocze. Zawsze zastanawiam się nad umysłową kondycją tych, którzy pozwalają sobie na wyprzedzanie na podwójnej ciągłej pod górkę. Słońce tak skutecznie wypala mózg?
 
No dobrze dojechaliśmy … Nad jezioro … Zatrzymaliśmy się na poboczu trawiastej plaży i rozbijamy „obóz”. Wyrzucamy wszystko z auta – co nie zdążyło wylecieć przez okna podczas jazdy – i sami rozkładamy się na kocach na trawie. Osłupiałem całkiem niedawno, gdy ujrzałem „biwakowicza”, który w ramach szpanu wbił w pobliskie drzewo siekierę. Tak sobie. Dla sportu. Ani jej nie użył, ani do niczego mu, tak wbita, nie posłużyła. Gdy chciałem podejść, zrobić mu zdjęcie i wskazać na to co zrobił, zdążył się z tej łączki ulotnić. Zostawił głębokie nacięcie w zdrowym drzewie i liczne odpadki dookoła. Tak ciężko było posprzątać po sobie… Kurcze …
 
Ale ci, którzy pozostali, dalej oddają się „biwakowaniu”. Głośna muzyka z kilku odbiorników nad jeziorem nie tworzy żadnego nastroju, jest mixem kilku gustów muzycznych i tworzy kakofonię dzikich dźwięków. Tacy „muzykalni” zakłócają spokój nie tylko w najbliższym sąsiedztwie – coś na ten temat mogliby powiedzieć co, którzy siedzą na łódkach pośrodku jeziora. Wrzaski, niepotrzebne nawoływania dodają „uroku” takim miejscom. Widać, cały czas aktualne jest idiotyczne peerelowskie powiedzenie: nie drzyj się, nie jesteś w lesie.
 
Zresztą właczone stacje radiowe, jak to się mówi „na całą epę”, urozmaicają nabrzeżne kawiarenki i restauracje. Zbigniew Nienacki w „Panu Samochodziku i Winnetou” pisał o wrzaskliwych gigantofonach. Dzisiaj ta rzeczywistość niewiele się zmieniła. Gigantofony zostały zastąpione wrzaskliwymi radyjkami.
 
Inną porażającą konstatacją podczas tych krótkich moich wyjazdów są lokalizacje ośrodków wypoczynkowych lub willi i pensjonatów. Nie chce mi się w tej chwili pisać o brzydocie takich obiektów – to materiał na odrębny tekst. Brzydkie, zlokalizowane prawie na wodzie obiekty łamią prawny obowiązek pozostawiania wolnego kilkumetrowego pasa u nabrzeży jezior. Ośrodki budowane nad jeziorami nadal są grodzone obrzydliwymi płotami do samej wody. Gdzie są służby ochrony środowiska? Jak wygląda egzekucja miejscowego prawa przestrzennego?
 
Zaiste, smutne, jak potrafimy sami degradować swój kraj. Tęsknię do czasów, w których będziemy segregować odpady przy drogach, w których uszanujemy chęć do spokoju swoich współsąsiadów na plażach, łąkach, w ośrodkach wczasowych.
 
Ale, mimo wszystko, życzę miłych wakacji tym wszystkim, którzy mają ku temu okazję. Życzę wielu miłych wrażeń i miłych wspomnień. A jak wrócicie, opowiadajcie jak było…

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Rozmaitości