Przezabawnie i dość niesamowicie brzmi historia Piotra Bratkowskiego, opisującego z jednym z ostatnich wydań Newsweekajak … zgubił się w lesie.
Smaczku dodaje fakt okoliczności i miejsca. Zgubiłem się w lesie, który znam od czterdziestu lat – pisze redaktor tygodnika. Wyjaśnienie było proste: …wędrowałem, kierując się wyuczonymi przed laty odruchami, nie biorąc pod uwagę tego, że las się zmieni. Przez bobry i przez ludzi. Bobry zmieniły konfigurację terenu; ludzie – co obserwuję już od lat ponad chodzenie po lesie przedkładają dziś grillowanie. W efekcie wydeptane niegdyś ścieżki pozarastały. W nagle okazało się, że nie trafiłem w tę którą miała zaprowadzić mnie do z powrotem domu…Historia ostatecznie zakończyła się pomyślnie, redaktora odnalazła – za pomocą namierzenia telefonu komórkowego – policja.
W całej tej historii niezwykłe jest to, że ma człowiek nawyk chodzenia po lesie, podróżowania po kraju, bo i o Mazurach tam wspomina.
Od dłuższego czasu z powodów służbowych – ale i z racji prywatnych pasji przyrodniczych – zdarza mi się często podróżować po naszym kraju. Mam okazję wówczas okazję poznawać bogactwo Polski. Przyrodnicze, ale i kulturowe. Piękne krajobrazy są cudownie uzupełniane wspaniałymi okazami wytworów człowieka. Bo i taka symbioza jest jak najbardziej możliwa.
Te wspaniałe obrazy konfrontuję z opowieściami tych, którzy zachwycają się wyłącznie widokami zza granicy, uznając, że w Polsce jest syf i szara rzeczywistość. Nieprawda. Tu jest pięknie. Jasne, klify środkowej Szwecji, wybrzeże oceaniczne zachodniej Francji, architektura Wiednia, góry Czech, rolnicza kraina Masywu Centralnego pozostawiają w głowie niezapomniane obrazki. Jednak uznawanie, że piękne jest tylko za granicą a syf tylko tu, to grube nieporozumienie.
Nie wiem, czy takie stawianie sprawy to dowód naszych kompleksów, czy też uboga wiedza dotycząca bogactwa naszego kraju. Nie wierzę, że do takich wniosków doszedłby ktoś, kto stanął kiedykolwiek na falochronie portowym w Świnoujściu i rozejrzał się dookoła i dostrzegł bezmiar stalowego Bałtyku i widok oświetlonego portu po zmierzchu. Ktoś kto mówi, że tu tylko syf nie widział zapewne kąpieli w morskiej wodzie zachodzącego słońca w pomorskim Władysławowie, albo wzburzonego morza widocznego z wysokiego klifu Wolińskiego Parku Narodowego. A co z latarniami Helu i Rozewia? To syf?
Nie zna Polski ten, kto zachwyca się wyłącznie Marokiem, a nie widział bezmiaru Jeziora Śniardwy na Mazurach, albo nie przepływał przesmykami Wielkich Jezior Mazurskich. O szarej rzeczywistości będzie mówił ten, kto nie stanął w Górach Izerskich i nie widział wschodzącego słońca. A był ktoś na pływalni w Polkowicach? Nie, nie o basen mi chodzi a przepiękny widok przedgórza karkonoskiego. To nic?
Biebrza to rzeka jak mało która w Europie! Wolno prowadząca wody krętym korytem pośród cichych łąk niesie … ciszę. A lasy Białowieży? A widział ktoś Lubin lub Zamość? To syf? A liczne wodospady w polskich górach? A dywan lasów Bieszczad… ?
Każdy z nas, powtarzam: każdy z nas, miał okazję być w Polsce w miejscach pięknych. Nie każdy jednak potrafił to piękno dostrzec. Nie umiemy się rozglądać. Nie doceniamy tego co mamy tu na miejscu, a gnamy w Europę i w świat w wielkiej gonitwie za pięknem.
Nie, nie zabraniam jeździć po świecie – wolność dała nam niezwykłe możliwości odrabiania zaległości czasów „Żelaznej Kurtyny”. Tracimy jednak wielkie pieniądze i szukamy tego, czego wielokrotnie nie dostrzegamy za lasem, za rzeką.
Podróżujmy, przywoźmy egzotyczne pamiątki, ekscytujmy się widokami Egiptu, Meksyku, czy Mongolii… Pamiętajmy jednak, że i tu jest pięknie i nie negujmy zachwytów tych, co preferują krajowe wędrówki.
I nawet jeśli kiedyś zgubimy się w lesie, czy obcym mieście, przystańmy na chwilę i zobaczmy, jak dookoła jest pięknie i wspaniale, jak tu pachnie i jak mieni się kolorami …
Inne tematy w dziale Rozmaitości