Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
108
BLOG

VATem w książki. Czy na pewno to dobra decyzja?

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Rozmaitości Obserwuj notkę 10

Nie wiedzieć czemu zawdzięczamy nagłe zainteresowanie mediów problemem czytelnictwa w Polsce. Nie pamiętam żadnego ważkiego wydarzenia, poza groźbą zwiększenia VAT na książki, które wywołałoby dyskusję na ten temat. Dobre i to …

„Książka” i „czytelnictwo” to pojęcia z pogranicza zagadnień kultury i gospodarki. Zagadnienia dość często stawiane we wzajemnej opozycji. Z jednej strony mówi się o potrzebie rozwoju kultury poprzez system dotowania jej przez budżet państwa i samorządy, z drugiej zaś – tłumacząc sprawami ważkością spraw finansów państwa i gospodarki – kulturę stawia się na szarym końcu.
 
Rozpatrując ten problem funkcjonowania kultury tylko z odniesieniu do czytelnictwa łatwo dostrzec z jakiej pułapce sami się stawiamy. Z jednej strony widzi się potrzebę rozwoju gospodarczego i proponuje się podniesienie podatku VAT na książki (ze stawki zerowej do 5 proc.) licząc na wpływy do budżetu, z drugiej zaś takim prostym ruchem doprowadzamy do zwiększenia ich cen, a co za tym idzie do zmniejszenia grona czytelników.
 
Beata Stasińska, założycielka jednego z wydawnictw i znawczyni rynku czytelniczego, w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” (21-22 sierpnia 2010) zauważa, że w krajach, w których wprowadzono VAT na książki, ich sprzedaż spadła okresowo o podobny punkt procentowy. Możemy zatem oczekiwać 5-8-procentowego spadku sprzedaży. Nie przekonuje jej argument, że zwiększone podatki pomogą biednym: biednym najbardziej pomaga się, nie skazując ich i ich dzieci na bycie niewykształconymi pariasami we współczesnym świecie. Rządy zachodnie nie oszczędzają w kryzysie na nauce i edukacji.
 
Stawia tezę: panuje u nas neoliberalny, prymitywny dyktat, że rodacy jakoś sobie poradzą (zacisną pasa i wyślą dziecko do prywatnej szkoły albo na studia do miasta bez szans na stypendium), a jak sobie nie poradzą, to znaczy, że nie zdali egzaminu z kapitalizmu. Wówczas najwyżej staną pod krzyżem i się pomodlą.
 
I smutno konstatuje: Nasi politycy potrafią, zresztą wzorem Berlusconiego i Sarkozy'ego, publicznie się przyznać, że nie czytają książek. A gdyby tak zacytowali Słowackiego w Roku Słowackiego i Miłosza w Roku Miłosza i zainteresowali się, dlaczego Polacy właściwie nie znają tych pisarzy, i wyciągnęli z tego wnioski? Zrozumieliby, dlaczego amerykańscy prezydenci raz na jakiś czas na oczach całej Ameryki czytają dzieciom w przedszkolu bajki[…] U nas książka jest nieobecna w życiu publicznym. Celebryci, VIP-y niechętnie pokazują się z książką. Ile jest postaci w naszych serialach, które czytają książkę, żartują, spierają się na jej temat? Amerykanie robią zabawne filmy o klubach czytelniczek Jane Austen. BBC w sobotnim prime-timie puszcza godzinny program o książkach, który nie spada, dlatego że drgnęły wyniki oglądalności, bo konkurencja transmitowała mecz piłki kopanej. W Polsce ten, kto czyta, stał się w medialno-ludowym odbiorze jakimś, za przeproszeniem, frajerem, który nie wie, na czym polega prawdziwe życie, gdzie są pieniądze i, jak to się teraz elegancko mówi, fun.
 
W sukurs przychodzi „Wprost” (22 sierpnia 2010) przytaczając głosy innych znawców rynku czytelniczego: Jeśli w innych, bardziej rozwiniętych krajach podatek VAT na książki jest niższy, to znaczy, że jest to działanie na rzecz demokracji. A tym samym wprowadzając aż 7-procentowy podatek, szkodzimy tej demokracji i hamujemy nasz rozwój cywilizacyjny(Krzysztof Kłosiński). W tej chwili książki w Polsce są nieznacznie tańsze niż w pozostałych państwach Unii, ale porównując siłę nabywczą naszego rodaka i mieszkańca Europy Zachodniej, są one droższe (Grzegorz Gauden).
 
Iga Nyc, autorka artykułu „Czytać, by rozumieć”zauważa bardzo przytomnie: Nie czytamy, bo biedniejemy, a ceny książek idą w górę i jednocześnie biedniejemy, bo nie czytamy[…] Czytanie uczy krytycznego myślenia. Dostęp do książek to wręcz problem polityczny.
 
Na to wszystko nakłada się „dialog” pomiędzy jedną z urzędniczek Komisji Europejskiej a Ministerstwem Finansów. Przedstawicielka Komisji dla „Metra” (25 sierpnia 2010) wypowiada się tak: Jeśli polskiemu rządowi naprawdę zależałoby na pozostawieniu zerowego podatku VAT na książki, zainterweniowałby w Radzie Europy. Ministerstwo odpowiada tak: Nic już nie da się zrobić …
 
Jako konkluzję – smutną – można przytoczyć komentarz prezesa Polskiej Izby Książki, Piotra Marciszuka, który stwierdza wprost: młodzi Polacy wychowani na „Orlikach” będą świetnymi sportowcami, ale będą też wtórnymi analfabetami.
 
Czy to o taką młodzież i taką ich przyszłość nam chodzi?Pomyślmy o tym szczególnie 1 września, u progu nowego roku szkolnego.



***
 
 
Po raz pierwszy zdarza mi się zapraszać do inicjatywy społecznej (myślę, że tak to można nazwać) ogłoszonej na Facebooku.
Zapraszam do Grupy „Nie jesteśmy frajerami! Czytamy! 0 VAT na książki!”, którą już dziś – po dwóch tygodniach istnienia – tworzy przeszło 200 osób.
Zapraszam!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Rozmaitości