Każdy coś podsumowuje, każdy coś analizuje, każdy coś wspomina, jak to rok 2010 mija. O, nawet wyszedł rym... Chcę dzisiaj zainteresować Państwa podsumowaniem w dziedzinie, którą nie zajmuję się zawodowo, ale w której – jak prawie każdy – mam swoje sympatie, spostrzeżenia i refleksje. Takie muzyczne podsumowanie ro(c)ku 2010… Moje prywatne.
Taki ranking jest jedną z przyjemniejszych rzeczy (któż nie kocha muzyki?), ale chyba jeden z trudniejszych. Niby każdy ma wyrobione gusta – słucha się tego i tamtego – ale jak przychodzi co do czego, jest kłopot co wskazać jako pierwsze, najważniejsze i najbardziej sympatyczne.
Niby do odważnych świat należy, ale – jak wspominałem – nie zajmuję się tym zawodowo i każda moja refleksja będzie podlegała surowej ocenie tych, którzy muzyką zajmują się zawodowo i profesjonalnie. Ale spróbuję…
1. Wokalista Roku 2010. Krzysztof Grabaż Grabowski.
Powiecie Państwo, że Mączkowski przesadza z tym Grabażem i Strachami (bo o nich za chwilę)… Zaraz, zaraz, moje sympatie (których się nie wypieram) to jedno, rzeczywistość drugie.
Spójrzmy na sprawę obiektywnie. Niewątpliwie rok 2010 należał do Grabaża i jego formacji. Grabaż i Strachy to autorzy i wykonawcy jednej z najważniejszych płyt polskiego rocka, która za taką właśnie uznana została tu po wydaniu na początku roku!
Grabaż specjalnie na Jarocin wzbudził na dwa dni (plus dzień przed festiwalem na koncert w Minodze!) Pidżamę Porno. Jest Grabaż autorem „Gościa. Auto-Bio-Grabaża”, najciekawszej chyba biografii muzycznych tego roku, jednej z najciekawszych biografii w ogóle. Liczne recenzje, wywiady i spotkania świadczą o tym, że Grabaż jest uznawany za znaczącą osobowość polskiej muzyki.
2. Zespół Roku 2010. Strachy Na Lachy.
Strachy Na Lachy to formacja, która w tym roku zdobyła bardzo dużo. Najważniejsza płyta roku, zaproszenie do występów podczas jubileuszu radiowej Trójki (prestiżowy występ w studiu im. Agnieszki Osieckiej), nagroda Mateuszy od Trójki, platynowa płyta za Dodekafonię, przesłuchania radiowe w Och-Teatrze, Radiu Roxy, nagrody Yacha za teledysk… To wszystko stawia SNL w roli najważniejszej kapeli odchodzącego roku 2010.
3. Wokalistka Roku 2010. Katarzyna Nosowska.
Niezwykle udany występ podczas tegorocznego Jarocina, tytuł Wokalistki Roku pisma Glamour, występyna innych festiwalach w Polsce dają tytuł do ogłoszenia jej wokalistką roku. Są tacy, którzy już definitywnie „grzebali” muzyczną karierę Nosowskiej. Pokazała, że mimo tego, że nie jest artystką mainstreamową, jest ważnym uczestnikiem polskiego rocka.
4. Płyta Roku 2010. Dodekafonia, Strachy Na Lachy.
Zapewne nie zaskoczyłem tą rekomendacją. Płyta wyszła na początku roku i od razu została uznana za jedną z najważniejszych w tym roku, co mogło być ryzykowne.
Tytuł najważniejszej płyty roku Dodekafoniautrzymała właściwie do końca roku, mimo zauważalnego debiutu solowego Muńka, czy ważnej Kult MTV Unplugged. Tytuł platynowej płyty był „oczywistą oczywistością”, jak mało co w tym roku.
Dodekafonia to zestawienie niezwykle obfitego w emocje przekazu - o życiu, miłości i o Polsce – i poetyckiego symbolizmu. Płyta do obowiązkowego wysłuchania.
5. Utwór Roku 2010. Żyję w kraju, Strachy Na Lachy.
Muszę (i chcę, i jest mi miło z tego powodu) być konsekwentny. Skoro Grabaż i Strachy są wokalistą i zespołem roku, a Dodekafoniapłytą roku, to z tego zbioru musi też pochodzić Utwór Roku.
Zestaw muzyczny Dodekafonii jest bardzo kolorowy i niezwykle ciekawy, więc miałem kłopot z wybraniem „tego jedynego”. Wybrałem Żyję w kraju. To całkowicie prawdziwa opowieść o naszym kraju i o nas samych. Bolesna, ale prawdziwa.
6. Koncert Roku 2010. Festiwal Jarocin 2010.
Bezwzględnie najważniejszy w tym roku. Organizator, agencja Go Ahead, wraz z samorządem jarocińskim stanęli na wysokości zadania i stworzyli wspaniałe widowisko i wydarzenie muzyczne. Nie tylko dlatego, że była to edycja jubileuszowa. Było czuć wielką moc w wydarzeniu, które na powrót zaczęło być uznawane jako jedno z ważniejszych w Polsce. Poza tym, że nastąpiła reaktywacja wydarzenia w skali sprzed kilkunastu lat.
Go Ahead zaprosiła najważniejsze polskie nazwiska i formacje: Hey, Dezerter, TSA, T.Love, Korę, ale i zagraniczne Gossip, Ska-P, Gallows, Flogging Molly i innych. Doprowadziła do jednodniowej „reaktywacji” Pidżamy Porno – Grabaż specjalnie na tę okazję „odwiesił zawieszenie” zespołu – co spotkało się ogromnym zainteresowaniem i zostało uznane za jedno z najważniejszych punktów całego Festiwalu.
7. Teledysk Roku 2010. Żyję w kraju, Strachy Na Lachy.
Znowu Żyję w kraju…, jednak widok lilipucich Strachów grających na poznańskim deptaku, czy odlatujących w kosmos wieży kościołów jest bezcenny. Nie wierzycie? Sami zobaczcie.
8. Pop Roku Miły Dla Ucha 2010. Anna Wyszkoni.
Dziwna kategoria prawda? Wskazując na Annę Wyszkoni myślę o wydanej pod koniec 2009r. płycie Pan ipani. Nadal świetnie się broni w komercyjnych stacjach radiowych. Owe Pan i pani, ale i Bukiet ze słów, czy Z ciszą pośród czterech ścian stacje grają co chwila. Miłe i urocze. I nienachalne.
9. Tytuł Roku 2010. Miesięcznik Teraz Rock.
Niech będzie, że jestem lizusem. Z pismem Teraz Rock „spotkałem się” w tym roku i pokochałem szczerze. Wielość i aktualność informacji to niewątpliwy atut tego pisma. Wydawane w trybie miesięcznym przynosi ogrom najróżniejszych aktualnych informacji, wywiadów z Wielkimi i Małymi Rocka, recenzji, omówień, cytatów, faktów i innych tekstów. Wielkie uznanie dla wielkiej pracy całej redakcji. Piszą o polskich i zagranicznych wykonawcach, omawiają koncerty i festiwale, wydają tematyczne wkładki poświęcone jednemu z wykonawców. Wydawany niezwykle efektownie, jest dobrym przekaźnikiem informacji ważnych dla miłośników dobrej muzyki.
Ba, jest źródłem inspiracji – wszak impuls do ogłoszenia niniejszego Muzycznego podsumowania ro(c)kuna łamach Terytorium Komanczów narodził się właśnie po lekturze Teraz Rocka.
10. Stacja Muzyczna Roku 2010. Eska Rock.
Tak, jak wyżej. Moje prywatne odkrycie tego roku. Najbardziej kojarzona z wygłupami Wojewódzkiego i Figurskiego (patrz: sprawa internetowego hitu o Wawelu) jest stacją niezwykle konsekwentną w swym profilu. Choć zdarza się jej puszczać kawałki ocierające się o klimaty popu, ewidentnie jest stacją rockową. I stacją muzyczną. Nie jest żadną polityczną tubą kogokolwiek, nie jest nudziarskim opowiadaczem różnych dziwnych historii. Nawet serwisy informacyjne to konkret podany w małej dawce, która nie zabija.
***
Zagranicę muzyczną znam słabiej, ale i tu było ciekawie. Za wokalistę roku uznałbym Kid Rocka, z którego wielu chciało zrobić popowego gracza. Płytą Born Free dowiódł, że gra ciekawie, niebanalnie, i jako muzyk amerykański potrafi zainteresować wybredną publikę europejską. Większy kłopot mam z wokalistką. Uwagę zwróciłem na Duffy, która ma co prawda głos dojrzewającej nastolatki, ale zainteresowała swoją drugą płytą.
Zespołem (końca) roku jest Red Box. Zespół już nieco zapomniany, a znany wcześniej dzięki Chenko, The Circle And Square, czy Saskatchewan, zaskoczył fenomenalną płytą Plenty. Nawiązanie do muzyki tubylczej Ameryki wzbudza zainteresowanie. Warto tę płytę nieco bardziej wypromować.
Trudno wskazać przebój. Na pewno nie będę go szukać po stronie popowej sieczki. Atrakcyjne panie wyginające się na ekranie, trzęsące biustami i pośladkami, nie są z obszaru moich zainteresowań muzycznych.
Koncertem roku mogłyby być występy U2 i AC/DC w Polsce, bo oba na to miano zasługują. Jednak moją rekomendacją byłby występ „trzech tenorów rocka” – Jimmiego Page’a, Jacka White’a i The Edge’a w filmie Będzie głośno. Film, zdaje się, wydany w 2009r., w Polsce zaistniał dopiero w tym. Kto nie widział, musi zobaczyć, kto widział – chętnie zobaczy na nowo.
Płytą roku może być Mojo autorstwa Toma Petty’ego i Heartbreakers – powrócili po kilku latach milczenia mocnym i zgrabnym akcentem.
No, ale dość gadania… Zapraszam do słuchania.
PS. Czy zapomniałem o Shakin’ Stevensie? Nieee... Podobno wszedł do studia i nagrywa nową płytę…
Inne tematy w dziale Kultura