Święta Bożego Narodzenia. Kolejne w życiu. Dla kogo ważne? Ważne, bo co? Chrystus się narodził? Gdzie? W Betlejem? A co to dzisiaj oznacza? Czy ktoś jeszcze nad tym się zastanawia?
Bóg się rodzi na okładce Wprostu, by za kilka dni w lisi sposób objechać swoich nieprzyjaznych. Politycy ludzkim głosem zagadają, ogrzeją się w lampkach choinki, poklepią po ramionach opłatkiem, a za kilka dni i tak ruszą na siebie z pianą na ustach. Może politycy powinni mieć zakazane obchodzenie świąt?
Cicha noc, święta noc… a ludzie ganiają w sklepach. Do świąt. Żadnej ciszy, o świętej nocy nie wspominając. Gdyby Chrystus miał się dzisiaj narodzić zostałby zadeptany sklepowymi wózkami i koszykami…
Święta trwają dwa dni, a życie lukrowane jest od tygodni. Okłamujemy się życzeniami „błogosławionych”, „radosnych”, „ciepłych” wśród tych, których najzwyczajniej nie lubimy, i którzy nas nie cierpią. Nowy obyczaj nakazuje wysłać setki sms-ów, które u odbiorców tworzą powódź jednobrzmiących haseł i wierszyków. Wysyłamy je nawet do tych, którym życzenia składaliśmy osobiście. Dzisiaj się kochamy, jutro nienawidzimy.
Przybieżeli do Betlejem pasterze… Gdzie tam do Betlejem. Do marketów przybyli. I nie chcą wyjść. Tak skutecznie, że zmuszają biedne kasjerki do siedzenia do późnych godzin nawet w wigilię tego święta. Najważniejsze, że oni się napchają.
Wśród nocnej ciszy, głos się rozchodzi… A jakże, rozchodzi. Krzyczą na siebie domownicy, bo na czas – jaki czas? – grzyby nie ugotowane, a to karp za zimny, a to barszcz za sztuczny… Święta rodzinne, tfu…
Dzisiaj w Betlejem, dzisiaj w Betlejem wesoła nowina… Jaka ulga, że święta się skończyły.
I choć jedna przypowieści głosi, że w tamtą grudniową noc królowie trzej przyszli i nic nie znaleźli, niech każdy w te dni znajdzie odrobinę szczęścia – na swoją miarę…
Inne tematy w dziale Rozmaitości
