Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
155
BLOG

Kłótnie wszystkich ze wszystkimi

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Polityka Obserwuj notkę 1

Smutek ogarnia, gdy słyszy się kłótnie liderów „pierwszej Solidarności”. O rolę poszczególnych osób w organizacji i poprowadzeniu strajków w sierpniu 1980r. Henryka Krzywonos powiedziała we „Wprost”, że prawdziwym liderem i mózgiem całej operacji był nie Lech Wałęsa, a Bogdan Borusewicz, co wywołało ogromną irytację tego pierwszego.

Dziwię się Krzywonos, że wygaduje takie rzeczy, skoro wszyscy wiemy, że to Lech Wałęsa, dzięki swoim zdolnościom, poprowadził wraz z całą grupą doradców i współpracowników do szczęśliwego zakończenia i podpisania Porozumień Sierpniowych. Przyznaje to Krzywonos mówiąc „Wystarczy, że wyszedł [Wałęsa – KM], podniósł ręce i zaczął mówić, a tłum szalał. Borusewicz nie mógł wejść na wózek i mówić, bo był w KOR, a poza tym nie miał tego daru. On jest bardzo mądrym facetem, ale daru przekonywania mu brakuje”. No właśnie… Po co więc ta awantura, po co więc te niepotrzebne emocje i udawadnianie sobie na siłę kto był pierwszym, a kto ważniejszy?

Wydaje się, że głupia solidarnościowa kłótnia wpisuje się w aktualną tendencję dzielenia, kłócenia się wszystkich ze wszystkim o wszystko. Wojna między PiSem a PO, Kaczyńskiego z Tuskiem całkowicie rozgrabiła legendę wielkiej Solidarności i jej wspaniałych dokonań z lat 1980-1981 i przełomu 1988-1989. Nie ma dziś obozu solidarnościowego, nie ma dzisiaj żadnej idei łączącej polityków o korzeniach solidarnościowych. I wydawałoby się, że liderzy sierpniowych strajków z 1980r. potrafią wznieść się ponad panujące obecnie podziały i razem bronić dziedzictwa Solidarności, jednego z niewielu żywych polskich pozytywnych doświadczeń. Kłótnia Krzywonos – Wałęsa – Borusewicz bardzo skutecznie zaciera pamięć o wspaniałych ideach Sierpnia’80.

Nie ma się co dziwić, że z takim trudem przebija się do polskiej świadomości polski sukces, jakim były wygrane dla Solidarności wybory 4 czerwca 1989r. Nie ma się co dziwić, że Sierpień’80 traci na znaczeniu jako ten moment przełomowy dla zmiany nastrojów w Europie i że to właśnie polska Solidarność, a nie upadek niemieckiego Muru Berlińskiego, stała się iskrą wolności dla całej Europy.

Kłótnie liderów Solidarności toczą się w czasach, gdy duży odsetek Polaków broni dyktatora Wojciecha Jaruzelskiego i jego szkodliwej decyzji o wprowadzeniu stanu wojennego, w czasach, gdy uniewinniani są sprawcy mordów (decydenci i wykonawcy) dokonywanych na członkach opozycji solidarnościowej, w czasach, gdy postkomunistyczna lewica skupiona wokół SLD próbuje złamać prawdę historyczną publikując swe dziwaczne podręczniki historii lewicy.

Jak tak dalej pójdzie, to za 10 lat będziemy słuchać w TVNie, że strajk w Stoczni Gdańskiej prowadzili nie Wałęsa, nie Krzywonos, nie Borusewicz i inni, ale PZPRowscy działacze dążący do „odnowy demokratycznej” w Partii, a stan wojenny w Polsce akceptował Jan Paweł II z liderami ZSRR i USA.

Ja w sierpniu 1980r. miałem niecałe 10 lat, po wprowadzeniu stanu wojennego przeszło 11 – i choć w festiwalu wolności „pierwszej Solidarności” nie uczestniczyłem, to przez intensywne rozmowy z tymi, którzy ten czas pamiętają i lekturę podziemnych wydawnictw cieszyłem się na przełom 1988/1989 i pierwsze moje wybory parlamentarne. Głosowałem wówczas na Solidarność i gdybym stanął jeszcze raz w tym czasie przed koniecznością wyborów, to mając dzisiejsze doświadczenia – raz jeszcze na Solidarność bym głosował. I z taką świadomością apeluję do liderów Solidarności – nie kłóćcie się i nie podważajcie swych wzajemnych zasług, bo wasi przeciwnicy skrzętnie to – przeciwko wam – wykorzystają!

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka