Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
229
BLOG

Kobieto, kim jesteś ?!

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Polityka Obserwuj notkę 11

            

 

Widziałem piękną kobietę. O delikatnych rysach twarzy, z pięknie osadzonymi oczyma, podkreślonymi delikatnym makijażem. Długie ciemnoblond włosy o tonacji zaśniedziałego złota, zupełnie nie barwione, kręcone opadały na twarz i szyję.  Ubrana była skromnie, lecz przez to niezwykle pięknie. Ciemna, nakrapiania białymi grochami sukienka opinała szczupłą sylwetkę - nie żadne tam charakterystyczne dla mojego pokolenia, współczesne młodzieżowe fanaberie, lecz sukienka na wąskich naramkach z delikatnym dekoltem, z narzuconą ręcznie tkaną tuniką dopełniała obrazu napotkanej dziewczyny. Osoba ta świadoma była posiadanej urody, lecz próżno szukać w jej oczach śladu zarozumiałości, a w gestach prowokacji.

Szybko zamknąłem oczy, by chłonąć ten urok i głębiej zakodować ten obraz. Niezwykły w czasach zupełnego zdziczenia zwyczajów i ubiorów. Tym bardziej, że po ich otwarciu musiałem oglądać już „dziewuchy” z wulgarnym makijażem, w amerykanizowanych ciuchach, dżinsach, z papierosem w ustach i zatłuszczonych włosach.

* * *

Gabriel Legouvé pisał o kobietach „doskonalą obyczaje i przestrzegają zasad dobrego wychowania, są prawdziwymi nauczycielami dobrego smaku inspiratorkami wszelkiego poświęcenia”; Dżala al-Din Rumi twierdził w XIII w. „Kobieta jest promieniem boskiego światła”; Goethe przyrównywał je do naczynia „jedynego, jakie nam zostało, w które możemy przelać nasz idealizm”. Wszystkie te wypowiedzi zawierają pewien opis czasów, w których powstawały, są niewątpliwie wyrazem pragnienia obrazu kobiety - ostoi piękna, dobroci, spokoju i łagodności.

Zmiany cywilizacyjne, jakie następowały na przestrzeni wieków, powodowały zmianę obyczajów, przez to inne widzenie kobiety i kobiecości, jej miejsca w porządku cywilizacyjnym. Zmiany te, bardzo niekorzystne, wyraźnie widoczne są obecnie. Margines społeczny w postaci prostytutek i „kobiet wyzwolonych” obecnie mocno się poszerzył, powodując poważne naruszenie ładu społecznego. Dziś prowadzi się poważne dyskusje nad pornografią i prostytucją, nadając im prawo do legalnego nieskrępowanego funkcjonowania (np. rejestrowane związki zawodowe prostytutek na Zachodzie), na niektórych zachodnioeuropejskich i amerykańskich uniwersytetach powstały „studia nad kobietą” - stosuję tutaj nazwę umowną, nie pamiętając dokładnie nazwy tych kierunków. Feminizm, niegdyś uważany za fanaberię lewicowego światka intelektualnego, traktowany jest dziś jako prąd kulturowy i filozoficzny. Swoiste credo tego nurtu stanowi twierdzenie Marii Bashkirtoeff - świadczące notabene o wypaczeniu idei kobiecości - „Do czegóż można dojść, nosząc spódnicę?”.

Coraz częściej kobiety, w imię sławy, kariery zawodowej i podobnych,  rezygnują z małżeństwa, zadowalając się „kocimi” związkami, wzbraniają się przed macierzyństwem, zwiększając i umacniając rynek aborcyjny.

Nade wszystko wiele kobiet straciło swój honor - nie chcę powiedzieć, że kobiecość, dla mnie coś wspaniałego. Cytowany wcześniej Goethe, w „Liście do Charlotty” w 1785 r. pisał „Kobieta nie powinna rozbierać się ze swej kobiecości”. Vance Thompson w bliższych nam czasach stwierdzał wprost „Ciało kobiety to świątynia, a nie karczma...”.

Tymczasem dziś niebezpiecznie umacnia się rynek artykułów pornograficznych, przy czym unika się tego stwierdzenia, zastępując bardziej przyswajalnymi: „seksowność, erotyka, sex-appeal”. A przecież nawet Marylin Monroe - uważana za sex-bombę wszechczasów - stwierdziła „sex-appeal staje się rzeczą, a ja nienawidzę być rzeczą”.

Niestety, mało dziś zwraca się uwagę na te cenne opinie. Nie wymagam od mężczyzn refleksji nad kobietą, jej miejscem w cywilizacji. Smutne i zastanawiające jest, iż to same kobiety zapominają o radach samych kobiet, a prostych i przez wieki stanowiących o kobiecości właśnie.

Erotyka w pismach kolorowych dostępnych w kioskach - jakkolwiek by ją nazywać - pierze kobiety z honoru, kobiecości i dumy. Pamiętam swoją reakcję sprzed paru laty, kiedy wejrzałem do jednego z jeszcze zachodnich wówczas pism pornograficznych: dziwiłem się, co powoduje tymi paniami, że w tak okrutny sposób się upodlają. Jaka to radość, jakie uczucia, jaka korzyść ?

Te pytania pozostały do dziś aktualne. Zwłaszcza dziś, kiedy rynek ten powiększa się. Coraz więcej osób - przez to kobiet - ma stały kontakt z erotyczną produkcją. Prowadzony jest stały nabór do „salonów masaży”, „night-clubów” i innych. Nie można, moim zdaniem, tego zjawiska określić, a dyskusji zakończyć, jednym słowem „zapotrzebowanie i rynek”, choć oczywiste jest, że finanse w znacznej części kierują kobietami i wpływają na ich decyzje. Jednak trudno finansami przełamać wstyd - element kulturowy obecny na całym świecie - i zwiększać odwagę do pozowania nago przed obiektywami fotograficznymi. Co powoduje, że kobiety pozują do pism erotycznych ? Czy jest to chęć przypodobania się mężczyznom ? Czy jest to wyraz nowego pojmowania swej atrakcyjności ? W jakim stopniu wybór taki jest motywowany czynnikami wewnętrznymi (wola), na ile zewnętrznymi (korzyści finansowe i pozafinansowe) ? Jeżeli jest to ich wola, cóż zatem stało się z naturą kobiety, która uchodziła przez wieki za ostoję piękna i wdzięku, teraz ewoluuje w kierunku instrumentalnego jej traktowania. Kobieta uchodząca za ostoję konserwatyzmu - z racji jej pozycji w rodzinie - dziś staje się częstokroć forpocztą liberalizmu i postępu. Powtórzę więc za Nicole Echivard „kim jesteś, kobieto ?”.

Kobieta zawsze czuła potrzebę przypodobania się mężczyznom. La Rochefoucauld zauważył, że „jednym z takich zachowań jest surowość, którą jest niby strój i barwniczka, które przydają się jej urodzie”. Wolter zauważał elegancję - „wynik precyzji i wdzięku”. Zauważano też przymioty powodujące zainteresowanie mężczyzn kobietami. Jednak, prócz walorów fizycznych, akcentowane mocno były walory intelektualne i zasady wychowania, owa precyzja. Dziś, o nieszczęście, kobietom - zwłaszcza tym młodym, mojego pokolenia - przychodzi jedno: emanować tym, co nazwane jest erotyką właśnie, i to w sposób wulgarny.

Owszem, moda w sposób piękny ukazuje urok kobiety, podkreśla jej walory; jednak często szokuje frywolnością ubiorów. Obserwując płeć piękną na ulicach polskich miast, częstokroć dochodzę do wniosku, że styl ubierania się, czy moda, charakterystyczne dla domów publicznych, „wyszły” na ulice. Stanik, dla przykładu, element nigdy nie traktowany jako strój wierzchni (pomijam stroje plażowe), dziś za taki uchodzi i zadziwia wielością krojów i kolorów. Niektóre kobiety uznając to za coś oczywistego, zatracają niekiedy smak i poczucie miejsca. Nie znam szefa, który tolerowałby swą sekretarkę chodzącą do pracy w staniku, jako stroju wierzchnim; jednak zdarzyło mnie się widzieć pewną panią, która na pewien pogrzeb przyszła w przezroczystej bluzce (było to coś na rodzaj tiulu lub szyfonu, a więc bardzo przezroczyste), spod której wyzierał czarny stanik. Objaw mody, czy wyraz zapomnienia się ?

I trudno dziś znaleźć wżyciu ostoje tego piękna, o którym pisał Vance i Goethe. Mam tę przyjemność, że szczycę się znajomością z kobietami, o których pisał Alexander Dumas-ojciec „Kobieta - istota, która uskrzydla nas do wielkich rzeczy...”. Znam wiele różnych kobiet... Warto pamiętać co twierdził o kobietach Calderon - „nigdy nie mów źle o kobietach, bo i najgorsza jest warta szacunku, wszak one dają nam życie” - pytania o kobiety warto stawiać pamiętając, że by ich wizerunek nieustannie poprawiać.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Polityka