Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
210
BLOG

Pamięci Wojciecha Dutki ...

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Kultura Obserwuj notkę 1

Dwa lata temu zginął człowiek, przy którym zaczynałem swoje dorosłe życie ... Dziś pozwalam sobie na małe wspomnienie.

Wojciech Dutka był dla mnie legendą, przyjacielem, jedną z najbliższych osób i jednym z niewielu życiowych przewodników…

Pana Wojciecha Dutkę poznałem bodaj w 1993r. lub na początku 1994. On był wówczas przewodniczącym Komisji Ochrony Środowiska Sejmiku Samorządowego Województwa Poznańskiego (SSWP) i członkiem Prezydium SSWP, a ja pracowałem w Fundacji Rozwoju Samorządności Terytorialnej, która z Sejmikiem bardzo blisko współpracowała.

Poznała mnie z nim Zdzisława Nadobnik – jego koleżanka z Prezydium Sejmiku, potem burmistrz Rakoniewic – która znając mnie, uznała, że muszę poznać człowieka, który podziela mój pogląd na życie.

Gdy podawałem mu rękę po raz pierwszy – a było to przy okazji jednego z posiedzeń Komisji – nazwisko Dutka już wtedy był dla mnie legendą. Wiedziałem, że jest to osoba niesłychanie pracowita, mająca duży autorytet wśród ludzi zajmujących się ochroną środowiska. Bardzo szybko zaproponował mi uczestnictwo w pracach Komisji, jako członek spoza tej Komisji – doradca (tak się nazywała forma prawna tego uczestnictwa). Bardzo szybko też zaproponował mi bliską formułę kontaktów po imieniu (i został dla mnie już na zawsze „Wojtkiem”, lub „drogim Wojciechem”), co traktowałem od samego początku jako wielki zaszczyt i co zawsze było dla mnie powodem do dumy. Tak zaczęła się moja wielka przygoda współpracy z tym wspaniałym człowiekiem.

Nasza ścisła współpraca rozpoczęła się od projektu pn. Ogólnopolskie Samorządowe Forum Ekologiczne (OSFE), które tworzyliśmy wspólnie w połowie lat 90. minionego wieku. To krajowe porozumienie samorządów działających na rzecz ekologii od samego początku uświadamiało ważkość problematyki ochrony środowiska w pracy samorządu terytorialnego. Warto wspomnieć, że organizowane do dzisiaj przez ABRYS – jego firmę – Międzynarodowe Zjazdy Ekologiczne przy okazji corocznych targów POLEKO mają swoje źródła w krajowych zjazdach ekologicznych, które wymyślił właśnie Wojtek, a które od samego początku skupiały samorządową elitę Polski zajmującą się ochroną środowiska.

Gdy trafiłem do SSWP, zostałem sekretarzem jego Komisji i – sam to mówił wielokrotnie – jego najbliższym współpracownikiem w Sejmiku. Chodziłem dumny i szczęśliwy.

Robił wspaniałe rzeczy. Dzięki niemu działalność Komisji Ochrony Środowiska SSWP była uznawana przez wszystkie poważne gremia ochrony środowiska w województwie poznańskim. Z jej opinią liczył się wojewoda poznański, Wojewódzka Rada Ochrony Przyrody, Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Poznaniu, Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, nawet wielce krytyczne pozarządowe organizacje ekologiczne.

Dzięki pomysłowi Wojtka powstały przy Komisji Ochrony Środowiska Sejmiku dwa zespoły problemowe – ds. Edukacji Ekologicznej i ds. Odpadów Stałych.

Z tego co wiem i pamiętam, z inicjatywy Wojtka i przy jego niesamowicie aktywnym wsparciu swą działalność rozpoczęły Regionalne Centrum Edukacji Ekologicznej (i działa do dziś) oraz Wielkopolska Fundacja Edukacji Ekologicznej.

Z kolei Zespół ds. Odpadów Stałych był pierwszym publicznym forum wymiany poglądów dotyczących gospodarki odpadami. Pamiętam, że wiele pomysłów, które dziś są wdrażane w Polsce były już wówczas omawiane na tym forum.

Wojtek przyjął już wówczas wspaniałą zasadę – by obok prac nad bieżącymi problemami, Komisja organizowała również warsztaty szkoleniowe. Dzięki temu pomysłowi radni wojewódzcy (a byli to wówczas delegowani z gmin radni gminni i miejscy) poznawali m.in. tajniki waloryzacji obszarów przyrodniczo cennych w sąsiedztwie aglomeracji miejskich, problemy gospodarki leśnej, gospodarki odpadami, ochrony wód (i takie zagadnienia jak: retencja, hydrogeologia, bilans wodny, restytucja i ochrona zbiorników wodnych), gospodarki wodno-ściekowej. A że Wojtek zawsze miał niesłychane kontakty, wiedza była przekazywana przez wielkie autorytety ekologiczne.

Takich poznańskich fenomenów, możliwych do realizacji dzięki pomysłowości i inicjatywie Wojtka Dutki, możnaby wymieniać jeszcze długo.

Bo tak naprawdę miałem do czynienia z człowiekiem niezwykłym. Przy ogromie wiedzy i kontaktów, był zawsze skromny. I w przeważającej mierze w drugim szeregu, co mnie dziwiło i niekiedy irytowało: jak taki człowiek ciągle wycofuje się na drugi plan?

Tak jak pisałem na początku, uważałem go za swojego przyjaciela. Mówił sporo o swojej rodzinie, ja mu o swojej. Tak robią tylko chyba przyjaciele. Pamiętam do dziś długi wyjazd do Wisły – gdzieś w 1996 r. – na szkolenie ABRYSu dotyczące zasad finansowania zadań ochrony środowiska przez wojewódzkie fundusze ochrony środowiska i gospodarki wodnej. Jechaliśmy długo, bo polonezem, a i droga długa, ale też niespecjalnie nam się spieszyło – jakbyśmy się cieszyli z okazji do długiej rozmowy. Pamiętam tę rozmowę, jakby odbywała się ona miesiąc temu.

Był też w Sejmiku okres kłótni – poważnej półrocznej kłótni – choć nie pamiętam na jakim tle. Dyrektorka biura Sejmiku chciała nas w pewnym momencie rozdzielić. Obaj powiedzieliśmy: nie. To też chyba świadczy o mocnej więzi, jaka nas łączyła.

Działalność Wojtka zawsze wychodziła poza ramy sejmiku, co wzbudzało irytację co niektórych osób. Że robimy więcej, niż ustawy przewidują, że to nie nasza kompetencja. Nigdy się tym nie przejmował – i bardzo dobrze. Dzięki temu zapamiętam go jako człowieka wielkich idei, integratora wielu środowisk zaangażowanych w ekologię.

Wojtek jest jednym z pięciu moich przewodników życiowych. Zaliczam do nich moich rodziców, Marcina Libickiego i Konrada Szymańskiego (oni nauczyli mnie polityki) i właśnie Wojtka Dutkę. To właśnie Wojtkowi zawdzięczam, że do dziś jestem zaangażowany w ochronę środowiska. Że stała się moją przestrzenią życiową. Wiele inicjatyw, które podejmowałem (i nadal to czynię) na forum Rady Miasta Poznania czy Stowarzyszenia Gmin i Powiatów Wielkopolskich ma swoje początki we współpracy z Wojtkiem. Nauczył mnie swojego stylu postępowania, wskazał mi obszary i cały czas zachęcał do działania.

Pamiętam prawie każdy nas wspólny wyjazd na konferencje, pamiętam, jak wielką radość sprawiało mi każde jego zaproszenie na spotkanie do ABRYSu na ul. Zeylanda. Pamiętam to cały czas.

Nigdy nie zapomnę przekomicznej sytuacji, gdy na bankiecie Krakowskiego Festiwalu Recyklingu, moją koleżankę, która też tam była, pomylił z moją żoną, mówiąc „o widzę, że twoja żona zeszczuplała”. Nietęgą miał minę, gdy wyjaśniłem mu na czym polega jego błąd. Podobnież pomylił się Andrzej Wojciechowski z REXAMu – prawdziwą żonę temu ostatniemu mogłem przedstawić … na pogrzebie Wojtka Dutki.

Wojtek Dutka mnie uczył praktycznej ochrony środowiska, samorządności terytorialnej i umiejętnego łączenia tych dwóch obszarów. Decyzję o powołaniu Agencji Informacji i Ochrony Środowiska też zawdzięczam jemu, czyniłem to zainspirowany jego ideami. Gdy podejmowałem decyzję o rozpoczęciu pracy w oddziale Polskiej Izby Ekologii w Poznaniu, cieszyłem się, że będziemy mogli znowu współpracować.

Zdecydowana większość osobistych kontaktów, którymi się dziś szczycę, zawdzięczam Wojtkowi. Zawdzięczam mu ogromnie dużo.

Toteż, gdy rankiem 12 października 2005 r. zadzwoniła do mnie Hanka Grunt, ówczesny wielkopolski inspektor ochrony środowiska, ze wstrząsającą informacją, że Wojtek zginął, zawalił mi się świat. Okazało się, że umawiane kilka dni wcześniej spotkanie, było ostatnim pożegnaniem.

Ogromnie żałuję, że nie doczekał chwili, gdy rozpoczynałem pracę w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Poznaniu – bardzo by się cieszył i byłby bardzo dumny. Jedyne, co mogłem zrobić, to jechać na grób i mu podziękować.

Do dziś w telefonie komórkowym towarzyszy mi wpis „W.Dutka” – bez numeru. Jednak przy każdej zmianie aparatu, przesyłam tę wizytówkę do nowego. Na pamiątkę wielkiego człowieka …

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Kultura