... tym razem w wymiarze instytucjonalnym. Media ogłosiły rozpoczęcie ofensywy dyplomatycznej premiera Tuska zmierzającej do obsady ważniejszych urzędów i stanowisk instytucji unijnych polskimi politykami i urzędnikami ...
Pomysł kapitalny i jak najbardziej dla Polski pozytywny - należy wszak pamiętać, że cała ta Unia Europejska to jedno wielkie pole walki o interesy narodowe. Dowiodły tego targi o stanowisko szefa komisji spraw zagranicznych Parlamentu Europejskiego, dowiodła tego wielka dyskusja dotycząca Gazociągu Północnego (w której z racji petycji, uczestniczę, więc widzę to wszystko z bliska), dowodzą tego zabiegi innych krajów o obsadę najważniejszych z ich punktów widzenia stanowisk w Parlamencie i Komisji Europejskiej.
Dlaczego więc, my Polacy, mielibyśmy od tej "średniej" odstawać ? Nie boję się krytyki wewnętrznej, bo jej w takich sprawach pewnie nie będzie; nie boję się krytyki zewnętrznej, bo mam w nosie narzekania zachodnioeuropejskich środowisk politycznych na polskie aspiracje ...
Boję się zupełnie czegoś innego - oto media cały czas zapatrzone z miłością na rząd Tuska, będą pod niebiosy wychwalać polskie starania (słusznie), zagrzewać do boju (słusznie), ale też ciągłym wychwalaniem osłabiać "czujność rewolucyjną" rządu i może osłabiać wolę walki. I gdy - nie daj Boże - nic by z tego nie wyszło, będą szukały jakiś głupkowatych wytłumaczeń, że się nie dało, że to lepiej, żeśmy w jakieś tam sprawie ustąpili ...
Potrzeba nam twardej, acz życzliwej, krytyki, by zachęcać do tej nowej walki o Europę ... Pamiętajmy bowiem, że czym więcej Polaków tam w Brukseli i Strasbourgu, tym lepiej dla Polaków tu na miejscu, w Polsce.
Inne tematy w dziale Polityka
