Dziś wspominamy tych, co zginąłi w Wounded Knee. Grafika: Krzysztof Mączkowski
Dziś wspominamy tych, co zginąłi w Wounded Knee. Grafika: Krzysztof Mączkowski
Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
1633
BLOG

Aŋpétu kiŋ lé toná Čhaŋkpé Ópi ektá t’ápi kiŋ hená wičhúŋkiksuyape ló.

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 38

Aŋpétu kiŋ létonáČhaŋkpéÓpi ektát’ápi kiŋ henáwičhúŋkiksuyape ló. 29 grudnia 1890 r. nad strumieniem Wounded Knee w Dakocie Południowej doszło do masakry grupy ok. 300 Indian grupy Minniconjou pod wodzą Wielkiej Stopy.

To symboliczna data zamykająca rozdział wojen indiańsko-amerykańskich na Równinach, a Wounded Knee stało się symbolem dla wszystkich plemion indiańskich w USA.

Jest kilka bulwersujących spraw związanych z tą masakrą. Polskim czytelnikom o masakrze przypominam na swoim blogu od wielu lat i od tych wielu lat zachodzę w głowę, jak ówcześni chrześcijanie mogli wytłumaczyć (tak wobec siebie) masakrę na niewinnych ludziach tuż po Świętach Bożego Narodzenia. Mieli powód? Indianie im zagrażali? Gdzie nauka płynąca z tych Świąt?

W roku 1890 r. wielkie preryjne plemiona były zdziesiątkowane, słabe, zamykane w rezerwatach, tłamszone, niszczone chorobami, wojnami i niespełnionymi obietnicami. Dumne narody Siuksów – jeszcze „niedawno” zagrażające białemu osadnictwu i wygrywające potyczki z wojskiem – były cieniem swojej wielkości. Beznadziejna sytuacja, łamane notorycznie obietnice, skandaliczne warunki w rezerwatach, umniejszane racje żywnościowe, zdziesiątkowane stada bizonów, stanowiące podstawę życia preryjnych plemion powodowały, że niezwykłą popularność zyskał Taniec Ducha, według którego miały wrócić dawne beztroskie czasy, prerie miały ponownie zostać zapełnione stadami bizonów, a biali mieli zostać odrzuceni daleko od indiańskich ojczyzn.

Taniec Ducha wzbudził nieuzasadniony niczym strach wśród białych, którzy uznali go za zagrożenia bezpieczeństwa dla białego osadnictwa. W jedną antyindiańską trąbę dęli politycy, liderzy lokalnych społeczności, pastorowie, dziennikarze. Każdy z nich przyczynił się do powstania antyindiańskiej histerii zakończonej masakrą.

Inną ponurą sprawą jest skala mordu: według różnych obliczeń nad Wounded Knee zginęło ok. 250 – 300 Indian w sumie bezbronnych – jeśli nie liczyć kilku sztuk starej broni – Indian. Żołnierze 7. Pułku Kawalerii USA konsekwentnie mordowali starych, dzieci, kobiety. Strzelali do nich m.in. z działkami hotchkissa! Po latach jeden ze świadków tamtych dni, Czarny Łoś z narodu Lakotów, wspominał tak: „Wszędzie leżały ciała zabitych i rannych kobiet, dzieci i niemowląt. Kobiety z dziećmi próbowały uciekać, ale żołnierze ścigali je wzdłuż wąwozu i mordowali. Tu i ówdzie leżały całe stosy ciał, niektóre zaś były porozrzucane. Czasami pocisk zabił całą grupę na miejscu i rozerwał na strzępy. Zobaczyłem niemowlę, usiłujące ssać pierś matki, zakrwawionej i nieżywej […] Ciała mężczyzn, kobiet i dzieci leżały w stosach i porozrzucane po całej równinie u stóp niewielkiego pagórka, na którym żołnierze ustawili swe strzelby na wozach. Także od zachodu, wzdłuż wyschniętego wąwozu aż na szczyt wzgórza – wszędzie leżały ciała martwych kobiet, dzieci i niemowląt. […] Wielu zginęło na miejscu. Kobiety z dziećmi uciekały w stronę wąwozu i dalej na zachód padając bez przerwy, bo żołnierze strzelali do uciekających.[…] Był piękny, zimowy dzień, kiedy to wszystko się działo. Świeciło słońce. Ale gdy żołnierze odeszli po swej brudnej robocie, zaczął padać gęsty śnieg. Nocą zerwał się wiatr i sprowadził wielką śnieżycę. Zrobiło się bardzo zimn., Śnieg zasypał cały ten kręty wąwóz, który stał się wspólnym grobem zmasakrowanych kobiet, dzieci i niemowląt, które nie zrobiły nikomu nic złego, a próbowały jedynie uciec” (Czarny Łoś. Opowieść indiańskiego szamana, Poznań 1994).

Bulwersują także krętactwa w tej sprawie: przez lata próbowano nadać masakrze nad Wounded Knee rangę „bitwy”, choć to, co wydarzyło się inaczej niż masakrą nazwać nie można. Bez względu na różnice w podejściu do sprawy przez amerykańskich, europejskich i polskich historyków. Jedna z polskich indianistek „wątpliwości” wokół sprawy „bitwa-masakra” bardzo trafnie skomentowała słowami: „…jeśli ktoś twierdzi, że nie była to masakra tylko bitwa, to w jakiej honorowej bitwie strzela się do kobiet i dzieci?”.

Spokoju nie daje też fakt, że oprawcom znad Wounded Knee nadano Medale Honoru, najwyższe amerykańskie odznaczenie wojskowe za „za wyjątkowe akty odwagi i męstwa z narażeniem życia, z przekroczeniem granic oraz ponad obowiązki” (definicja za Wikipedią). Jedyne, co tu się zgadza, to to, że żołnierze – istotnie – przekroczyli wszelkie granice. Humanitaryzmu. Mimo licznych próśb organizacji praw człowieka nigdy ich im nie odebrano…

Wounded Knee to symbol hańby.

Aŋpétu kiŋ lé toná Čhaŋkpé Ópi ektá t’ápi kiŋ hená wičhúŋkiksuyape ló. Dzisiaj wspominamy tych, którzy zginęli pod Wounded Knee.


(lakocki cytat za portalem „Nauka języka Lakota” https://www.facebook.com/naukajezykalakota/)


 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura