Najmocniejsze 35 % na świecie. Jeden z plakatów wyborczych "S" z 1989 r.
Najmocniejsze 35 % na świecie. Jeden z plakatów wyborczych "S" z 1989 r.
Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
1268
BLOG

Głosowałem 4 czerwca 1989

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 132

Głosowałem 4 czerwca 1989 r. i jestem z tego dumny. Głosowałem na „Solidarność” ze znaczkiem „S” w klapie marynarki, a nad urną zrobiłem palcami V-kę. A potem cieszyłem się z innymi z wielkiego – mimo wszystko – zwycięstwa kandydatów Komitetu Obywatelskiego „S”.

Piszę o tym wszystkim, bo dzisiaj w modzie jest pluć na Lecha Wałęsę, „Solidarność”, Okrągły Stół i wybory czerwcowe. Wszystko to jest kwestionowane jako „dogadanie się tzw. opozycji z komunistami”. Wszystko to biorę w cudzysłowie, bo niewielu pamięta w jakim otoczeniu politycznym i geopolitycznym znajdowała się Polska. Wychodzenie z komunizmu nie było wówczas oczywiste. Pierestrojka w ZSRR nie była pewna, bo w każdym momencie mogła zostać zakwestionowana przez twardogłowych. Na terenie Polski stacjonowało kilkaset tysięcy sowieckiego wojska. „Solidarność” nadal była w podziemiu, a ujawnianie poszczególnych komisji NSZZ „S” było aktem niezwykłej odwagi. Wyniki wyborcze zaskoczyły i PZPR, i „Solidarność” i nikt do końca nie wiedział co to oznacza. Komuniści bali się krwawej rewolty wymierzonej przeciwko nim, a „Solidarność” drugiego stanu wojennego.

Tym, którym łatwo dziś przychodzi mówienie o układzie, tym, którzy widzą w Okrągłym Stole „zmowę elit”, przypominam, że wielu z nich wówczas brało udział w przygotowaniach do tych obrad i tworzyło pokomunistyczną rzeczywistość pierwszych lat 90. Mówienie o zdradzie jest tak naprawdę pluciem do własnego gardła. Jeśli im to smakuje, ich sprawa.

Wszystko to, co wydarzyło się w latach 1988 – 1989 i później, w tym solidarnościowa rewolta’88, Okrągły Stół i wybory czerwcowe, to wielki sukces umiarkowanej polityki „Solidarności”, która wówczas była już bardziej ruchem politycznym niż społecznym skupionym wokół Związku.

Odwołuję się do pamięci tych wszystkich, którzy głosowali 4 czerwca’89: pamiętacie nieudany kwiecień i maj 1988, a potem lepszy już strajkowy Sierpień’88? Pamiętacie, jak było trudno i jak wielkie jednocześnie były nadzieje, by „Solidarność” powróciła? Pamiętacie groźny pomruk twardych komunistów, by skończyć z solidarnościową rewolucją i jednoczesną butę Mieczysława Rakowskiego nienawidzącego „S”? Pamiętacie wielką radość z symbolicznego zwycięstwa lidera podziemnej jeszcze „S” w słynnej telewizyjnej debacie Wałęsa-Miodowicz? Pamiętacie ulgę, gdy okazało się, że Kościół katolicki wziął na siebie rolę mediatora między „S” a PZPR-em?

No więc, jeśli to pamiętacie, musicie też pamiętać o Lechu Kaczyńskim na rozmowach w Magdalence i przy Okrągłym Stole, to musicie pamiętać wielu obecnych prawicowych aktywistów na plakatach z opluwanym dziś przez nich Lechem Wałęsą. Zmierzam do tego, że wszyscy oni potrafili współdziałać dla dobra odradzającej się wolnej Polski. Ocena tamtych dni sprzed parunastu lat była bardziej sprawiedliwa, bo odnosząca się do emocji przełomu lat 80. I 90. i uwzględniająca wszystkie te polityczne i historyczne konteksty. Teraz jest zbyt mocno dyktowana bieżącymi ocenami i podziałami politycznymi.

Czy wszystko podoba mi się w wolnej Polsce, w III RP? Nie! Uważam, że zostało popełnionych wiele błędów politycznych, gospodarczych i społecznych, ale będę ostatnim, który będzie kwestionował osiągnięcia polskiej wolności, nawet jeśli w 1989 r. miała poziom tyko 35%. Bez nich jednak nie byłoby Polski współczesnej i tego, co mamy.

Nie mam złudzeń, stonowana refleksja o roku 1989 nie jest teraz możliwa. Teraz inne żywioły dyktują narodową pamięć i wrażliwość. Mam jednak nadzieję, że kiedyś w przyszłości polska pamięć narodowa odda należną część twórcom wolnej Polski. Ja się nie spieszę. Czekam spokojnie. Swój znaczek „Solidarności” z 1989 r. trzymam pod ręką.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura