rebeliantka rebeliantka
371
BLOG

Kto cenzurował dane o Covid-19?

rebeliantka rebeliantka Polityka Obserwuj notkę 22

Ściganie lekarzy za krytykę przepisów pandemicznych jest bezprawne i służy przede wszystkim oszukańczej cenzurze.

Kompromitacją Naczelnego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej zakończyła się w dniu 17 marca w Poznaniu rozprawa przeciwko 19 lekarzom, w tym kilku profesorom, obwinionym o rozpowszechnianie informacji niezgodnych z aktualną wiedzą medyczną i propagowanie postaw antyzdrowotnych. Czynów tych mieli się dopuścić poprzez kierowanie w 2020 roku między październikiem a grudniem trzech petycji do władz, zawierających wątpliwości dotyczące przepisów pandemicznych i strategii szczepień przeciwko COVID-19.

Rozprawa przed Okręgowym Sądem Lekarskim (OSL) odbywała się jawnie w obecności 20 osób z publiczności oraz 15 przedstawicieli redakcji. Przebieg posiedzenia był nagrywany.

Pełnomocnicy obwinionych wystąpili o umorzenie postępowania ze względu na brak znamion czynu zabronionego, a w razie nieuwzględnienia tego wniosku o cofnięcie wniosku o ukaranie do Naczelnego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej (NROZ). Mecenas A. Tetela podnosił, iż wniosek o ukaranie jest wadliwy, gdyż zarzuty postawione obwinionym są sformułowane wbrew zasadzie skargowości. Nie precyzują, które wypowiedzi lekarzy mają stanowić przewinienie zawodowe, a skoro czyn nie jest określony, to i obrona nie jest możliwa. Ponadto w postępowaniu wyjaśniającym nie odniesiono się w żaden sposób merytorycznie do wniosków dowodowych lekarzy, w tym licznych doniesień naukowych wskazujących na prawdziwość twierdzeń zawartych w petycjach.

W aspekcie wniosku o umorzenie postępowania adwokat Tetela podniósł, że prawo do składania petycji jest prawem konstytucyjnym. Obwinieni składali apele (petycje) zgodnie z obowiązującymi przepisami, domagając się wyłącznie debaty w kwestii restrykcji pandemicznych i koniecznej dobrowolności szczepień, m.in. zważając na fakt ryzyka szczepień (nieodwracalnych powikłań, a nawet zgonów), a szczególnie w związku z faktem zastosowania w szczepionkach nowych technologii i ich ekspresowego opracowania. Adwokat zaznaczył, że zwracanie uwagi na ryzyka wiążące się ze szczepieniami nie może być traktowane jako delikt dyscyplinarny, skoro informowanie pacjentów o ryzyku każdej procedury medycznej jest obowiązkiem zawodowym lekarzy.

Mecenas St. Zapotoczny wywiódł z kolei, iż w piśmie przewodniczącego Naczelnego Sądu Lekarskiego (NSL) z 18.03.2022 r., kierowanym do członków sądów lekarskich, zawarte są nieuprawnione tezy. Przewodniczący NSL sugerował, że orzekając o wypowiedziach lekarzy i ich prawie do wolności słowa należy kierować się wytycznymi, określonymi w opinii sporządzonej przez pracowników Uniwersytetu SWPS. Adwokat Zapotoczny dowiódł, że opinia ta zawiera manipulacje prawne. Prawdziwe jest bowiem twierdzenie, że lekarz popełnia delikt zawodowy tylko wtedy, gdy narusza jednocześnie zasady etyki zawodowej i powszechnie obowiązujące przepisy prawa związane z wykonywaniem zawodu lekarza (wynika to z art. 53 Ustawy o izbach lekarskich). W opinii nie wskazano jednak ustawy, która by zawierała zakaz składania apeli i petycji, które należą do sfery wolności słowa, a zgodnie z Art. 42 ust. 1 Konstytucji „odpowiedzialności karnej podlega ten tylko, kto dopuścił się czynu zabronionego pod groźbą kary przez ustawę obowiązującą w czasie jego popełnienia”. Nadto, także art. 4 ustawy o zawodach lekarza i dentysty nie daje podstaw do ścigania za wypowiedzi w dziedzinie wiedzy medycznej, gdyż w żadnym akcie prawnym nie są one zakazane, a medycyna oparta na dowodach (evidence-based medicine) nie jest skodyfikowana. Podobnie żadna ustawa nie normuje zdrowego stylu życia. Ponadto wykonywanie zawodu lekarza polega na udzielaniu świadczeń zdrowotnych osobom chorym, a nie kierowaniu jakichkolwiek petycji.

A zatem skoro lekarze podpisujący petycje nie naruszyli żadnych powszechnie obowiązujących przepisów prawa, to nie mogą być pociągani do odpowiedzialności dyscyplinarnej, gdy korzystają z konstytucyjnie gwarantowanego prawa do wolności wypowiedzi.

Obecny na sali zastępca NROZ dr W. Drozd chaotycznie wnioskował o odrzucenie wszystkich wniosków pełnomocników obwinionych. Nie potrafił jednak swojego stanowiska w żaden sposób uzasadnić.

Skład orzekający pod przewodnictwem lekarza W. Łąckiego oddalił wniosek o umorzenie sprawy i podtrzymał potrzebę jej dalszego prowadzenia, co nie znajduje podstaw formalno-prawnych, a co znakomicie wykazał mec. Stanisław Zapotoczny. Sąd nie odniósł się do argumentów adwokatów, ale – niestety - tego postanowienia nie można zaskarżyć.

Jednocześnie skład orzekający przychylił się do wniosku mecenasa Teteli o zwrot sprawy do NROZ i nakazał Rzecznikowi uzupełnić braki wniosku o ukaranie, w tym skonkretyzować zarzuty wobec lekarzy ze względu na brak określenia, które ich wypowiedzi mogą być niezgodne z aktualną wiedzą medyczną lub promują zachowania antyzdrowotne i dlaczego. To jednak tylko częściowy sukces, bo dalsze losy obwinionych lekarzy mają być oddane w ręce biegłych z Towarzystw Naukowych, którzy zdaniem OSL są jedynymi i obiektywnymi strukturami zdolnymi określić, co jest aktualną wiedzą medyczną.

Poznańska rozprawa znacznie odbiegała od przeciętnych standardów "wypracowanych" w izbach lekarskich w procesach przeciwko lekarzom poddającym w wątpliwość przepisy obowiązujące podczas pandemii. Styl rozprawy i cofnięcie wniosku o ukaranie do NROZ zasługują na uznanie. Niestety, potrzebny przełom nie nastąpił. Lekarze mogą być nadal ścigani za składanie petycji mimo braku podstaw prawnych do karania. W świetle konstytucyjnego prawa do wolności wypowiedzi i nieistnienia odrębnych przepisów ustawowych, które by zakazywały publicznych wypowiedzi dotyczących aktualnej wiedzy medycznej i postaw zdrowotnych, nie można karać nikogo za takie wypowiedzi nawet gdyby były mylne. I tak powinno pozostać. W przeciwnym przypadku zniknie możliwość wolnej debaty o najlepszych metodach ochrony zdrowia publicznego z poszanowaniem praw obywatelskich. A to byłoby już szkodliwą praktyką totalitarną, której nie chcą ani uczciwi lekarze, ani pacjenci.

W izbach lekarskich toczy się wiele procesów w związku z krytyką przepisów pandemicznych. Są procesy indywidualne i zbiorowe. W Gdańsku będzie na przykład rozprawa przeciwko 52 lekarzom. Ciekawe ile tomów akt trzeba będzie przywieźć na posiedzenie i jak dużą salę trzeba będzie wynająć.

Podczas pandemii na świecie, a także w Polsce, miało miejsce cenzurowanie wielu okoliczności niewygodnych dla twórców metod „walki” z chorobą Covid-19, w tym strategii szczepień. Przybierały one nierzadko postać zwyczajnego oszukiwania opinii publicznej. Coraz więcej faktów wychodzi na światło dzienne. Jest na przykład już dzisiaj bezsporne, że twórcy szczepionek mRNA od początku wiedzieli, że nie zapobiegają one transmisji wirusa. Mimo to dezinformowano ludzi. Co więcej, uniemożliwiano krytykę fałszywych koncepcji. W jednym z procesów wytoczonych przez Roberta Kennedy'ego Facebookowi ujawniono wewnętrzne notatki, które pokazują, że Anthony Fauci, dyrektor Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych, doradca prezydentów USA, współpracował przy cenzurze z Markiem Zuckerbergiem. Jest też pozew antymonopolowy przeciwko Trusted News Initiative, organizacji założonej przez BBC, gromadzącej najważniejsze organizacje medialne i platformy społecznościowe, która miała zapobiegać dezinformacji, a w rzeczywistości zajmowała się cenzurowaniem wszystkich danych, które nie były zgodne z proklamacjami agencji rządowych w USA i Wlk. Brytanii. Najwyższy czas ujawnić, że miało to miejsce także w Polsce.

Źródło: "Warszawska Gazeta", 31 marca 2023 r., str. 17

rebeliantka
O mnie rebeliantka

Zna się na zarządzaniu. Konserwatystka. W wieku średnim, ale bez oznak kryzysu. Nie znosi polityków mamiących ludzi obietnicami bez pokrycia (fumum vendere – dosłownie: sprzedających dym). Lubi podróże, kontempluje - sztuki plastyczne i muzykę.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka