Ukraińcy właśnie tracą kolejne swoje miasto na rzecz Rosji, a w Polsce podsycający antyukraińskie nastroje i nagradzani przez prorosyjskich dyktatorów biorących udział w agresji na Ukrainę politycy świętują dzień niepodległości. Czy może być większe zaprzeczenie tej idei?
Krótki przegląd sytuacji na planszy przed ostateczną rozgrywką.

Donald Trump marzy o Pokojowej Nagrodzie Nobla za uratowanie skóry Putinowi. Ukraina została skazana na stopniowe wchłonięcie przez Rosję przez ograniczające pomoc dla niej kraje Zachodu. W Europie zaczynają święcić triumfy antydemokratyczne siły i liderzy, które tolerujemy i jesteśmy wobec nich zbyt łagodni zamiast zakazywać ich działalności i ją im uniemożliwiać nie powtarzając błędów klas rządzących z lat 30' ub.w., którzy oddając pole faszystom wydali wyrok śmierci na miliony Europejczyków. Xi tylko czeka aż usankcjonujemy zdobycze wojenne Putina i na drugi dzień wyciągnie rękę po Tajwan. Wszyscy zdają się zajmować powoli pozycje do ostatecznej rozgrywki, która zbliża się nieuchronnie, bo to tak po prostu samo się nie rozwiąże, te reżimy same nie udpadną, a jeśli nie upadną to zwalą się nam prędzej czy później na głowę.
Trump, Putin i Xi, czyli damka kontra dwie wieże.
Trump jeszcze zanim został zaprzysiężony na prezydenta, zgłosił pretensje do terytorium dwóch niepodległych krajów i Unii Europejskiej (pretensje do Kanady i Grenlandii będącej zamorskim terytorium Dani będącej członkiem UE). Wspierał zbrodniczą agresję Izraela na Strefę Gazy i snuł plany wysiedlenia Palestyńczyków. Fakt, w końcu doprowadził do zawarcia rozejmu Izraela z Hamasem, chociaż jednym i drugim nie spieszyło się wcale do tego, a szczególnie Izraelowi, ale to jeszcze nie powód, żeby nagradzać go za to Pokojową Nagrodą Nobla. Pomógł w zakończeniu konfliktów, które opłacało mu się zakończyć, a wspierał te, które opłacało mu się wspierać.
Wspiera autokratów i reżimy, które opłaca mu się wspierać a uderza w tych, w których opłaca mu się uderzać. Sam jest autokratą walczącym z demokratycznymi rządami i wspierającym podobnych sobie autokratów, Orbana i innych, a swoją zastanawiającą ulegością wobec Putina i powściągliwością we wspieraniu Ukrainy skazuje ją na porażkę a nas na śmiertelne niebezpieczeństwo odrodzenia się imperialnej Rosji. Chiny w istocie przyklaskują tym działaniom Trumpa i liczą na to, że w tej nowej rzeczywistości, a właściwie dzięki powrotowi tej starej opartej na sile i strefach wpływów, w której nieliczni mają licencję na bezkarne zabijanie i zagarnianie cudzych terytoriów, zyskają podkładkę dla swojej represyjnej wobec mniejszości polityki wewnętrznej i aneksji Tajwanu. Wystarczy, że Putin zalegalizuje swoje zdobycze na Ukrainie a Chiny już na drugi dzień zaczną przygotowania do agresji na Tajwan. Trump będzie mógł sobie tylko poskakać na tej planszy, lecz osamotniony nic nie wskóra oddawszy wcześniej na ich pastwę wszystkich swoich sojuszników.
Amerykanie naciskają na zmianę brzmienia rezolucji ONZ potępiającej okupację Krymu i innych ukraińskich regionów przez Rosję. Chcą usunąć z niej fragment jednoznacznie potępiający rosyjską agresję.
https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/usa-nie-sa-juz-liderem-trump-dokonuje-kolejnej-wolty-rosja-bedzie-zachwycona/sqp451y,79cfc278
Nasze miejsce na tej planszy, czyli pionki do bicia.
Czy w takiej rzeczywistości będzie jeszcze miejsce dla takich krajów jak Polska czy państwa bałtyckie, które nie mają własnego arsenału nuklearnego i będą zdane na inne, które już go posiadają, chociaż wątpliwe, że dla ich obrony zaryzykują konflikt nuklearny z Rosją czy Chinami? Gwarancje wynikające z członkostwa w NATO oparte są w praktyce na dobrej woli faktycznych dysponentów nuklearnym straszakiem. On może odstraszyć Rosję od ataku na nich, ale już nie koniecznie na nas. Ci dysponenci zaś nie zaryzykują atomowym armageddonem dla Warszawy, Rygi czy Tallina.
Na Ukrainie toczy się zatem walka nie tylko i nawet nie przede wszystkim o jej niepodległość, ale o to w jakim świecie będziemy żyć przez następne dziesięciolecia i o to jak długo w tym świecie przetrwamy jako niepodległy kraj i wolni ludzie. Ci, którzy dzisiaj poszli w Marszu Niepodległości z hasłami antyukraińskimi i wyprowadzenia Polski z UE, tak naprawdę poszli w imieniu interesu Rosji i Putina, i to oni są największym zagrożeniem dla naszego bezpieczeństwa i niepodległości. Nie wiem skąd się bierze nadal to przyzwolenie na taką działalność, najpewniej z ingorancji niebezpieczeństwa z niej płynącego dla nas i naszego kraju, im dłużej jednak będziemy ją ignorować, tym trudniej będzie potem odwrócić jej negatywne skutki. Dzisiaj jeszcze nie jest za późno. Ale za rok, albo dwa już może być.
Szach i mat
Ukraińcy właśnie tracą kolejne swoje miasto na rzecz Rosji, a w Polsce podsycający antyukraińskie nastroje i nagradzani przez prorosyjskich dyktatorów biorących udział w agresji na Ukrainę politycy świętują dzień niepodległości. Czy może być większe zaprzeczenie tej idei? Jak tak dalej pójdzie, długo już nie poświętujemy.
Nie ma potężniejszego władcy od tego, który panuje nad sobą. Korona jest jedna, uzurpatorów wielu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka