Zwykły poranek, kawa na stole
odległy grzechot spikera
jak błyskawicą ściśnięty zębodół
zmielona prawda dociera
Wrzeszczy świadomość, na rany Chryste
medialne łgarstwo za gar srebrników
to niemożliwe , coś pokręcono
intencje jakieś nieczyste
Padają imiona, we mgle płyną twarze
minuty zastygłe w zdumieniu
powtórka zdarzeń gna za powtórką
logika drży łzami gdzieś w cieniu
Znów utrącone skrzydła jak kiedyś
ta sama wartość, dodana podwójnie
wtedy i teraz nie zerkał nikt czujnie
aż ktoś doprowadził do biedy.
Czy teraz mądrość ogarnie głowy,
za trzecim razem poznamy 'Ktosie"?
Czy o trzecim, nie będzie już mowy?
Bo wiemy, z czyjego sierpa pokłosie.
Inne tematy w dziale Polityka