W kryzysie tej skali, jakim jest pandemia koronawirusa, koniecznie trzeba poszukać czegoś pozytywnego, by wesprzeć psychiczną odporność i zyskać siłę do przetrwania. Na razie nie warto doszukiwać się pozytywów w komunikatach z pierwszej linii frontu, podających liczby, które szybko się zmieniają i doraźnie kształtują atmosferę kryzysu. Pozytywów natomiast, warto szukać w przyszłości, rozważając możliwe korzystne konsekwencje pandemii, z której i tak kiedyś się uwolnimy.
Trudno powstrzymać się od „wypłynięcia na głębię” i rozważenia tego, co jest najważniejsze, jako że dotyka klęski dotychczasowej buty politycznych i ideowych uzurpatorów chcących urządzać świat bez Boga, a nawet wbrew Jemu. Ogólnoświatowy rozmiar kryzysu stwarza sytuację, która może stać się swoistym katharsis przywracającym elementarny system wartości w porządek świata. Forsowany współcześnie relatywizm i tolerancja rozluźniająca wszelkie rygory ukierunkowały rozwój ludzkości w niebezpieczny stan chaosu i brak stabilizacji, który niesie zanik międzyludzkich więzi i relatywizm uniemożliwiający zdefiniowanie wspólnych celów. Kryzys pandemii w dramatyczny, ale naturalny sposób uczy pokory i może stać się punktem zwrotnym dla ludzkości, a to, co dawniej stanowiło fundament odzyska swoją wagę.
W wymiarze europejskim, dzięki kryzysowi pandemii, na naszych oczach dojrzewa i staje się powszechnie widoczna prawda o Unii Europejskiej. Od traktatu z Maastricht, który wprowadził nazwę UE i wyznaczył jej ramy mocno odbiegające od początkowej wizji jednoczenia Europy, mamy do czynienia z bezdusznym, biurokratycznym, marnotrawnym i w końcu bezużytecznym, a nawet szkodliwym tworem. Z Polski szczególne wyraźnie widzimy, jak szkodzą w rozwoju naszej Ojczyzny politycy, komisarze, urzędnicy, czy nawet euro-posłowie UE. Dzisiaj wszyscy dostrzegają, że prawdziwych problemów UE ani nie chce, ani nie potrafi rozwiązać. Dramaty kryzysu finansowego, potem imigracyjnego, a dzisiaj kryzysu pandemii koronawirusa muszą prowadzić do gruntownej korekty sposobu, w jaki Europa powinna się zjednoczyć, by przynosić korzyści wszystkim europejskim narodom.
Chyba najszybszych i najbardziej pozytywnych konsekwencji zagrożenia epidemią koronawirusa można oczekiwać w Polsce, gdzie przebieg kryzysu ujawnił w tak oczywisty sposób wyjątkowe kompetencje i kwalifikacje aktualnego przywództwa, że musi to mieć potężne skutki polityczne. Polityczna zmiana po 2015 roku wprowadziła Polskę na jakościowo inne tory i stało się to po wieloletnim okresie upadku Rzeczypospolitej praktycznie w każdej dziedzinie. Wcześniej rządzący nie kierowali się interesem kraju, a w istocie wielu z nich, zwłaszcza w okresie rządów Tuska, podejmowała decyzje sprzyjające niszczeniu Polski. Po 2015 roku zainicjowano tak prężny rozwój kraju, że wybitnie pozytywna sekwencja wydarzeń, wskaźników, nastrojów społeczeństwa nie mogły ujść uwadze nikomu kto obserwował sytuację i uczciwie ją oceniał. A jednak zrodził się głęboki podział, w którym nieuczciwi beneficjenci dawnych układów, starali się uruchomić wszelkie narzędzia, by pozytywny rozwój powstrzymać, a milcząca większość demonstrowała, niestety w zbyt umiarkowany sposób, aprobatę dla zmian. W tym podziale nie było żadnego miejsca na kompromis, bo obie postawy są ze sobą całkowicie sprzeczne. Z góry można było przewidywać, że tylko zdecydowana wygrana jednej z tych postaw może rozwiązać problem, podobnie do przecięcia węzła gordyjskiego przez Aleksandra Wielkiego. To, co stało się przy wyzwaniu, jakie przed rządzącymi postawił kryzys koronawirusa, może być uznane za takie cięcie rozstrzygające, kto w polskim politycznym podziale miał rację. Tego nie da się zatuszować, czy zmanipulować, bo powaga zagrożenia skupiła uwagę wszystkich Polaków na działaniach rządu, który został poddany tak wymagającemu testowi.
W polskich warunkach mamy do czynienia z sytuacją wyjątkową, gdy działania rządu budzą ogromny respekt i powszechne zaufanie, a poszczególni jego przedstawiciele zaangażowani w działania demonstrują najwyższe kompetencje, uczciwość i poświęcenie. Tego wcześniej nie było, by Polacy tak zbiorowo i powszechnie ujawniali pełne podporządkowanie decyzjom i instrukcjom płynącym z oficjalnych agend rządowych. Ujawnia się niesamowite i niespotykane w Polsce zaufanie do rządzących – staliśmy się na chwilę społeczeństwem, którego chciał Norwid i to może przetrwać tak, jak przetrwałaby owa pamiętna wiosna społeczeństwa, gdyby stan wojenny jej nie zniweczył.
Warto chyba uniknąć nielitościwych rozważań i wyobrażeń, jak wyglądałaby sytuacja, gdyby nie było tej korekty w 2015 roku, bo te wyobrażenia i tak są trudnym do uniknięcia elementem dzisiejszej oceny. Pozostanie chyba zagadką stulecia próba odpowiedzi na pytanie, kim są ci Polacy, którzy jeszcze dzisiaj chcą wspierać polityków z obozu totalnej opozycji. Te wszystkie kompromitujące wypowiedzi i zachowania są tak rażąco odpychające, że chyba tylko pakt z diabłem może zrodzić tak przedziwną tolerancję i cierpliwość. Po przekroczeniu pewnej granicy wszystko staje się tragifarsą i tak należy rozważać wzmożone zabiegi wszystkich przeciwników dobrej zmiany, by odkładać majowe wybory na późniejszy termin. A w maju zdaje się będziemy już wiedzieć, że koronawirus w Polsce został pokonany i Święto 3-cio majowe będzie jeszcze bardziej radosne niż zwykle.
By zakończyć w lżejszym tonie, przywołam jeszcze jedną możliwą i pozytywną konsekwencją dzisiejszego kryzysu, która dotyczy całkiem marginalnego problemu edukacyjnego. Otóż, radio i telewizja pełne są relacji i komunikatów dotyczących problemu epidemii, a często używanym słowem jest słowo „laboratorium”. Jest ono często błędnie wymawiane jako „labolatorium” przez wiele osób, nawet tych z tytułami naukowymi. Zauważyłem, że ta błędna forma ostatnio zanika i domyślam się, że ktoś życzliwy z otoczenia błądzących zwraca im uwagę na ten błąd. W dawnych czasach utytułowany kolega z mojego otoczenia notorycznie popełniał taki błąd i był odporny na moje życzliwe korekty. Wziąłem się więc za niego na poważnie i zawsze, gdy mijaliśmy się w korytarzu, mówiłem do niego głośno: „ora et labora w laborrr..atorium”. W krótkim czasie wyleczył się z tej wady.
Komentarze