Po uchwale Sądu Najwyższego z 7 grudnia 2023, której podobno nie wolno podważać, uzupełnię moją wcześniejszą notkę z 17 października, gdzie lakonicznie zasugerowałem na podstawie porównania z referendami konstytucyjnym i akcesyjnym do UE, że referendum 15 października 2023 powinno być wiążące.
https://www.salon24.pl/u/krakow-broda/1332716,referendum-15-10-2023-nalezy-uznac-za-wiazace
Polskie bezprawie wyraźnie przejawia się w werdyktach sądów, które tak często są zaskakująco sprzeczne z racjonalnymi oczekiwaniami obserwatorów znających szczegóły rozstrzyganych spraw. Na szczęście moje doświadczenia z sądami są bardzo skromne, ale i tak zetknąłem się z tym problemem, gdy adwokat powiedział mi: „Według wszelkich kryteriów sprawa jest ewidentna i jednoznaczna, musimy to wygrać, bo ma Pan całkowitą rację, a przypadek jest znakomicie udokumentowany. Jednak my nie wiemy jaki werdykt wyda sąd, musimy więc przyjąć taką taktykę, która pozwoli odzyskać znaczącą część pieniędzy, zanim syndyk je w całości przejmie.” Odzyskałem więc 50% majątku, a druga połowa została u złodziei. To było dawno i bez większego znaczenia dla spraw ważnych dla Polski, zwłaszcza dla tych najważniejszych spraw, którymi zajmuje się Sąd Najwyższy.
Sąd Najwyższy orzekł, że referendum z 15 października 2023 jest ważne, a w uzasadnieniu uchwały sędzia Joanna Lemańska, I Prezes Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych wskazała:.
„….Za zbyt daleko idącą należy uznać interpretację, że z treści Kodeksu wyborczego wynika zakaz formułowania przez członków obwodowych komisji wyborczych pytań zmierzających do ustalenia, czy wyborca chce otrzymać konkretną kartę do głosowania
– Sam fakt kierowania tego rodzaju pytań do wyborców przez członków komisji nie może być poczytywany za naruszenie Kodeksu wyborczego”. Trudno także przyjąć, że norma, nakazująca członkom obwodowych komisji wyborczych wydanie kart do głosowania, oznacza każdorazowy i bezwzględny obowiązek wręczenia wszystkich możliwych kart, skoro jest prawnie dopuszczalnym, że sam wyborca może odmówić przyjęcia poszczególnych kart…”
Trzy zdania odrębne sformułowane przez sędziów SN uzasadniają odmienne widzenie sprawy. Sąd Najwyższy natomiast za niezasadny uznał zarzut bezprawnego wywierania wpływu na sposób głosowania osoby uprawnionej i zarzut agitacji wyborczej w dniu wyborów w lokalu wyborczym.
Niech prawnicy w swoim krętym języku wypowiadają się jak chcą, ja natomiast sformułuję myślenie normalnego , dbającego o praworządność obywatela, zwłaszcza w sprawie decydującej o losach Polski.
Cztery pytania postawione w referendum nie były przedmiotem kampanii referendalnej. Przeciwnicy referendum stwierdzali, że pytania te nie są ważne, bo wszyscy odpowiedzą tak samo negatywnie, natomiast należy referendum bojkotować, by frekwencja nie przekroczyła 50%. Nawoływanie do bojkotu referendum i dążenie do obniżenia frekwencji był jedynym celem kampanii referendalnej przeciwników. Dlatego Sąd Najwyższy nie mógł uznać, że zarzut ”bezprawnego wywierania wpływu na sposób głosowania osoby uprawnionej i zarzut agitacji wyborczej w dniu wyborów w lokalu wyborczym” jest niezasadny. Zachowania komisji, które wpływały na udział wyborców w referendum były oczywistą agitacją w dniu wyborów w lokalu wyborczym, a jej skutkiem było obniżenie frekwencji.
Trzeba zwrócić uwagę na bardzo istotny fakt. Przy frekwencji 40,7% wyniki referendum sięgnęły ok.96% odpowiedzi „NIE” dla każdego z czterech pytań. Gdyby założyć, że z tych brakujących do 50% frekwencji, ok. 10% wyborców wszyscy zagłosowaliby „TAK”, ogólny wynik referendum byłby też oszałamiająco jednoznaczny, mianowicie 77% odpowiedzi „NIE”.
Dlatego jeśli referendum zostało uznane przez SN za ważne, powinno być także uznane za wiążące, zwłaszcza wobec precedensu, jakim było referendum konstytucyjne, gdy obniżono frekwencyjne kryterium ważności.
Jest jeszcze inna poważna konsekwencja tego przypadku referendum. Chodzi o oczekiwany werdykt Sądu Najwyższego w sprawie ważności wyborów 15 października 2023. Sąd powinien wziąć pod uwagę, że te same komisje przeprowadzały referendum i wybory, a tak powszechna i bezprawna ingerencja w akty wyborcze obywateli, które ukazała część referendalna, ogranicza wiarę w uczciwość tych komisji w części wyborczej. Dlatego każda wątpliwość w działaniach tych komisji musi być wnikliwie sprawdzona. W szczególności zasadnicze wątpliwości budzą te komisje, w których głosowanie było przedłużone do późnych godzin nocnych, wbrew procedurom stosowanym w innych, wcześniejszych wyborach. Nie sposób uwierzyć, że o godz. 21:00, gdy w Polsce zamykano lokale wyborcze, były takie lokale, w których o 21:00 była 6-godzinna kolejka chętnych do oddania głosu.
Jestem emerytowanym profesorem w dziedzinie fizyki jądrowej. Zawsze występuję pod własnym nazwiskiem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka