Krytyka Katolicka Krytyka Katolicka
223
BLOG

O "pop-teologii" wśród duchownych (i nie tylko) słów kilka...

Krytyka Katolicka Krytyka Katolicka Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

To smutne, gdy ci, którzy powinni nadawać jakiś sensowny kierunek w tym bezsensownym świecie, spłycają co się da i jak się da dla pięciu minut sławy i poklasku. To swego rodzaju "katolickie wynalazki" - czyli wszelkiej maści aktywności popularnych i niepopularnych księży, świeckich teologów, którzy z tak poważnych spraw, jak wiara i teologia (i ich odniesień do spraw bieżących), robią narzędzie do autopromocji, z dużą szkodą dla głębi i powagi wobec treści, którymi się zajmują.

Nie mam nic przeciwko nowoczesnej popularyzacji tego, co Kościół od ponad dwóch tysięcy lat próbuje nam przekazać. Czas przecież biegnie do przodu, a nie wstecz. Życie się zmienia i nieustannie przyspiesza. Dorastają nowe pokolenia, których nie rozumieją już do końca nie tylko ci na etapie drugiej połowy swojego życia, ale nawet ci, których staż dorosłości wynosi zaledwie kilka lat. A przecież Kościół ma w zasadzie do przekazania wciąż to samo, co przekazuje nam od wieków. To prawdy stare i nowe zarazem: zawsze niewygodne, zawsze wieloaspektowe i zawsze aktualne.

Świat nie jest prosty jak drut. Teologia to nie matematyka. Życie nie jest czarno-białe, a ksiądz i teolog to nie nadczłowiek, który ma nam powiedzieć, jak jest - w jedyny słuszny sposób. Kościół jest różnorodny jak to tylko można sobie wyobrazić, ale cały ten "stragan" różnorodności może istnieć tylko i wyłącznie dlatego, że jest w Nim coś takiego jak doktryna. Wydaje się, że na "rynku" medialnych księży oraz teologów i ich wielbicieli, wielu o tym zapomniało. W pogoni za sławą i oryginalnością prześcigają się w tym, kto znajdzie większą dziurę w całym, czyli w doktrynie i ortodoksji właśnie. Zazwyczaj dzieje się to w coraz bardziej żenującej otoczce "fajności" (po prostu infantylizmu), gdzie np. dorosły mężczyzna (może być duchowny), który postanowił kiedyś się poświęcić w życiu sprawom najpoważniejszym, robi z siebie osobę co najmniej niepoważną. Wyraża się to w stylu wypowiedzi, prowadzenia dyskusji, prezentacji wizerunku i pomysłów duszpasterskich. 

Jestem przeciwnikiem klerykalizmu i nie znoszę zmanierowanych duszpasterzy, którzy trzymają głowę wysoko ponad stadem, ale zdecydowanie bardziej drażnią mnie ci, którym wydaje się, że bycie blisko ludzi i bycie normalnym wymaga od nich zrobienia z siebie niepoważnej osoby lub sprowadzania głębokich w swojej istocie (i nie takich prostych lub oczywistych) problemów do pseudo-błyskotliwych, krótkich wpisów w mediach społecznościowych, odwracając kota ogonem w stronę tych, którzy realny problem zauważają wciąż tam, gdzie wielu już go nie dostrzega. 

Jestem katolikiem, teologiem i chodzę do Kościoła. Szukam w Nim i cenię równowagę, którą określam, jako balans pomiędzy ortodoksją, postępem oraz dobrym smakiem. W dobie rozmaitych możliwości, dzięki którym można dziś naukę Kościoła popularyzować, powstało zjawisko miałkiej "pop-teologii", która odpowiedzialna jest za coraz większe zatracenie tej równowagi. Obserwuję to zjawisko w duszpasterstwie, w katolickiej nauce społecznej, sztuce i teologii w ogóle. Cenię zaś Kościół, w którym sprawy najdonioślejsze dla życia człowieka są przedstawiane w sposób przystępny, ale nie płytki; nowoczesny, ale w harmonii z tradycją; innowacyjny, ale nie żenujący. Krytyka Katolicka to miejsce dla tych, którzy szanują w Kościele głębię tego, co głosi i jak głosi.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo