krytykant70 krytykant70
1140
BLOG

Muzykalna Rosja i jej dwie gwiazdy - kim oni tak naprawdę są i jaka jest ich wrażliwość?

krytykant70 krytykant70 Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

 Notka ta jest końcową (chyba) notką w serii czterech notek, które trafiły do różnych kategorii, ale stanowią pewną całość. Pierwsza dotyczy tego, że Polacy słabo rozumieją inne narody i nie są tym zrozumieniem zainteresowani (https://www.salon24.pl/u/krytykant70/1154676,o-polakach-i-naszym-postrzeganiu-innych-narodow).  Druga dotyczy rozważań, czy jesteśmy bardziej Europejczykami, czy Polakami (https://www.salon24.pl/u/krytykant70/1154955,jestesmy-polakami-czy-europejczykami-rozne-dygresje-przemyslenia-i-wycinkowe-obserwacje).  Notka trzecia jest o relacjach polsko-francuskich i o tym, co Francja dla nas zrobiła. Opisuję także piękne  francuskie utwory muzyczne i podaję kilkanaście takich utworów od średniowiecza do czasów obecnych. W rozważaniach prowadzonych w niniejszej notce, ta dyskusja francuskich utworów jest bardzo ważna. Słusznie lub nie, uważam tę piękną muzykę za esencję "europejskości",  a przynajmniej jeden z jej istotnych elementów (https://www.salon24.pl/u/krytykant70/1155046,o-francji-i-jej-blaskach-a-nie-cieniach).

 W bieżącej, czwartej notce serii, przyjrzę się Rosjanom w kontekście tego, jak reagują na "europejską" muzykę...  Po dłuższych rozważaniach na ten temat omówię dwa interesujące moim zdaniem utwory, bardzo popularne w Rosji i krajach postradzieckich, oraz związane z nimi filmiki na Youtube, które chyba wiele mówią o Rosjanach, a przynajmniej istotnej ich części.


 Dziecinne ambiwalentne spojrzenie na Rosjan

Od bardzo wczesnego dzieciństwa spoglądałem na naszych wschodnich sąsiadów z dużą niechęcią, wynikło to chyba głównie z mojej lektury atlasu historycznego jak byłem w początkowych klasach szkoły podstawowej, i obejrzeniu jak wyglądały granice w XV czy XVII wieku. Rzuciło się dziecku w oczy, że zdecydowanie te granice nadmiernie się od tych czasów przesunęły w złą stronę i tak już zostało na długo, choć nikt z dzieckiem nie rozmawiał oczywiście wtedy na poważne tematy.

Jednak, trochę może przypadkiem, ale zapewne nie był to jedynie przypadek, Rosja, czy raczej wtedy ZSRR, miewała też przyjazne, a wręcz całkiem sympatyczne oblicza. Mam tu na myśli konkretnie Marusię Ogoniok, którą chyba wszyscy znamy, oraz Alicję Sielezniewę, którą kojarzą zapewne jedynie nieliczni, ale o której będzie znacznie więcej w tej notce niż o Marusi. Czy obie te dziewczyny to te dwie gwiazdy z tytułu notki? Odpowiedź nie jest oczywista, i odniosę się do tego jeszcze pod koniec niniejszej notki.

Alicja Sielezniewa, to bohaterka książek dla dzieci i młodzieży "Podróże Alicji" oraz "Było to za 100 lat", zbioru opowiadań i kolejnych jeszcze kilku książek autorstwa Kira/Kiryła Bułyczowa, właściwie Igora Możejki, rosyjskiego pisarza fantastyki. Alicja była sympatyczna, rezolutna, czasami bardzo nieodpowiedzialna, przede wszystkim jednak przeżywała ciekawe przygody. Była tam zwłaszcza walka z kosmicznymi piratami, akcja historii miała miejsce w końcówce XXI wieku, postęp techniczny był bardzo duży, było wiele zasiedlonych planet,  spotkały się różne cywilizacje zgodnie raczej współpracujące, eksplorowano cała galaktykę. Ogólnie tak sobie chyba wyobrażano wtedy XXI wiek, w każdym razie takie było  powszechne wyobrażenie wśród dzieci i laików. Piszę tyle o Alicji, gdyż jest ona związana z pierwszym utworem, który będę omawiał. Obok Alicji istotnym atutem książki "Podróże Alicji" byli, początkowo bardzo tajemniczy, Trzej Kapitanowie, super bohaterowie walczący ze złem, kosmicznymi piratami, ale nie tylko. Wspominam o tych Kapitanach, bo będę się do nich odnosił potem, jak przejdę do drugiej piosenki. Jeszcze krótka charakterystyka treści tych dwóch pierwszych książek o Alicji...

"Podróże Alicji" - tu bohaterka  wraz z ojcem profesorem i przyjaciółmi szuka w galaktyce zwierząt do kosmicznego moskiewskiego zoo, spotyka piratów i Kapitanów.

"Było to za 100 lat" - tu z kolei bohaterka przenosi się w czasie do Moskwy z lat 70-80 XX wieku (książka - lata 70, serial był w 1985 roku).

Autor tych historii, Kir/Kirył Bułyczow, był moim zdaniem bardzo dobrym pisarzem i lubiłem czytać jego książki nawet będąc znacznie starszym, napisał też znacznie poważniejsze utwory, między innymi opowieści z Wielkiego Guslaru, cykl "Ludzie jak ludzie", oraz "Miasto na Górze". Ta ostatnia książka o walce z reżimem totalitarnym zrobiła na mnie wielkie wrażenie, jeśli dobrze pamiętam, wyszła najpierw w Polsce, w ZSRR publikacja była wstrzymana przez jakiś czas. Jego książki były dobrze napisane, sympatyczne, miały krytyczne spojrzenie, często były bardzo dowcipne, często zgrabnie ilustrowały różne patologie lub bezsensy systemu.


Rosyjski i cyrylica kluczem do zgłębiania ducha Rosjan?

 Jestem z tych nieszczęśliwych lub szczęśliwych pokoleń (może trudno i to rozstrzygnąć, obecnie jednak nie narzekam, że dysponuję pewną znajomością tego  języka), które miały solidną dawkę lekcji języka rosyjskiego  w szkole podstawowej i średniej. Lata minęły, od tego czasu rzadko miałem okazje korzystać z języka rosyjskiego. Słownictwo, które wtedy poznałem, jest dla komunikacji obecnej tylko częściowo przydatne, muszę je sobie zresztą z wysiłkiem odgrzebywać, choć nie wątpię, że po paru tygodniach praktyki sporo przydatnych słów rosyjskich by mi szybko wróciło. Jakie to było słownictwo, które poznałem, - nic odkrywczego, kołchoźnicy wykopujący kartofle, Wowa budujący z klocków fabrykę, Lenin spotykający się z polskimi rewolucjonistami oraz nieszczęsny czołgista ze spaloną na wojnie twarzą. Oczywiście, przesadziłem tu trochę, były też bardzo przydatne tematy, jak zrobić zakupy, jak się zachować na poczcie, jak się przywitać... Brakowało jednak oczywiście terminów związanych z obecną cywilizacją, komputerami, siecią, biznesem, oligarchami, także może słownictwa do jakichś rozważań geopolitycznych, historycznych w jakimś zakresie, no a przede wszystkim zaawansowanego słownictwa na temat dyskusji o muzyce, francuskich artystkach, tego też dość brakuje...

Z kolei znaki alfabetu pamiętam, czytanie cyrylicy jakoś mi idzie, lecz jednak powoli, dużo wolniej niż w latach szkolnych, sądzę jednak, że także z tydzień-dwa praktyki bardzo znacząco by tę sprawność poprawiło.

Jaki jest jednak cel tych rozważań o słownictwie rosyjskim oraz o czytaniu cyrylicy?

Cóż, wypada przejść do bardzo ważnego aspektu tej notki, a w tym celu muszę odwołać się do mojej poprzedniej notki o Francji, jej muzyce oraz do francuskich piosenkarek - artystek, których tak lubię słuchać. Francuska muzyka stanowi dla mnie coś będącego ucieleśnieniem europejskości, jest często (nie zawsze oczywiście) tak bardzo wyrafinowana, taka różnorodna, po prostu piękna... Nie jestem oczywiście naiwny i nie twierdzę, że europejskość to tylko muzyka. Podstawą jest oczywiście respektowanie europejskich wartości, co do których można być jednak teraz dość mocno zagubionym, tak bardzo się zmieniają, tak wielu podaje ich całkowicie odmienne zestawy. A muzyka, niby tylko muzyka, ale jest to jakiś konkret, coś bardzo głębokiego, intymnego, może reakcja na nią to jest właśnie obraz tej ukrytej prawdy o człowieku, kim on tak naprawdę jest?

Jeśli mamy podobne wrażliwości na muzykę, to jak to o nas świadczy, czy jesteśmy podobnymi ludźmi? Oczywiście, patrząc na konkretne przypadki może to być błędne założenie, możemy się spotkać ze zbrodniarzem, który ma taką wrażliwość, że lubi akurat tę samą piosenkę, co my.... Ale patrząc na to w całej masie, jeśli mamy przed oczyma setki ludzi w danej grupie, którzy zachwycają się tą samą muzyką, co na przykład ja sam?


Muzykalność Rosjan

Muzykalność Rosjan jest znana i robi wrażenie, ich słynny hymn, rozmach wspaniałych pieśni wojennych, wystarczy wspomnieć "Wstawaj, strana ogromnaja"... Utwory te brzmią świetnie, ale budzą też niepokój, jest w nich to brzmienie by budować imperium, walczyć, podbijać. Słuchając utworów moich ulubionych francuskich piosenkarek na Youtube rzuca się w oczy olbrzymia liczba pełnych zachwytów komentarzy pisanych rosyjskim alfabetem.  Są to piosenki intymne, o różnych problemach, o miłości, oczywiście nie ma w nich żadnej agresji ani przemocy. Dla całości obrazu - warto moim zdaniem wspomnieć, że polityczne inicjatywy by zapraszać francuskie artystki były w Rosji podejmowane, chyba nawet Putin zapraszał Patricię Kaas. Mylene Farmer koncertuje niewiele poza Francją, daje ona niewiele koncertów, ale za to doskonale przygotowanych o wielkiej liczbie uczestników, zazwyczaj w wielkich halach lub nawet na olbrzymim stadionie francuskim w Paryżu, jednak przed laty dawała też koncerty w Rosji, zapewne była w Rosji wola polityczna, by to wspierać.

Z drugiej strony takie liczby komentarzy, i to raczej sensownych i szczerych. Czytając te pełne entuzjazmu rosyjskie komentarze pod tak cenionymi przeze mnie utworami poczułem wspólnotę z Rosjanami, czego nigdy wcześniej specjalnie nie odczuwałem. Jaka jest zatem konkluzja? No, bardzo istotna jednak. Z punktu widzenia gustów muzycznych - Rosjanie doceniają kwintesencję "europejskości", a zatem chyba są to Europejczycy (przynajmniej ci z nich, co te komentarze napisali), nie cywilizacja turańska do której ich się lubi zaliczać, czy jakaś inna "wschodnia barbaria". Może są to lepsi Europejczycy od Polaków słuchających Zenka Martyniuka, nie wiedzących, kto to jest Mylene Farmer lub Patricia Kaas, nie mówiąc już o tym, że pewnie nie słyszeli także, kto to jest Marie Laforet?

 Nie będąc tu jednak nadmiernie naiwnym i nie popadając w banały. Jeśli mają podobną wrażliwość do mnie, to chyba są to porządni ludzie, z którymi powinienem móc się dobrze  porozumieć, o ile nie wystąpi jakaś zewnętrzna opresja, najpewniej ci fatalni jak zawsze politycy generujący tyle złych rzeczy. Nie jest to zbyt odkrywcze, ciągle wszak się mówi, że Rosjanie są miłymi i wrażliwymi ludźmi. Tylko te systemy u nich panujące sprawiają, że stają się niebezpieczni.  Czemu zatem tych systemów nie zmieniają? Rozumiem, carat, komunizm, to były przytłaczające potęgi, nie było szans... Ale teraz już nie jest to taka potężna nienaruszalna tyrania jak carat lub komunizm, to chyba "zwykły" autorytarny reżim, możliwy do zmiany przy protestach...


Fatalność fascynacji Rosją

Spoglądając na sprawy z innej strony, wypada jednak wrócić, do tak ciągle powtarzanej, że wręcz nudnej i banalnej narracji o błędnych fascynacjach Rosją elit zachodnich i o pożytecznych idiotach. Ciągłe złudzenia, że Rosjanie są tacy jak my, a są inni. Nadzieje, że można się dogadać rozsądnie okazują się wieść na manowce. Bywało tak ciągle, różni pożyteczni idioci z Zachodu, można wiele pisać i rozwijać jak to było przed rewolucją lub za czasów ZSRR, jak jest teraz, był reset Obamy, następuje reset Bidena... Zła ocena Rosji może się okazać naprawdę fatalna. Pisałem o Francji więc przy niej pozostańmy.


Francja jako ofiara złudzeń wobec Rosji

W historii Francji 1812 to chyba data przełomowa, wcześniej największa potęga Europy, potem schyłek, szybki, nawet dziwnie szybki. Nie chodzi mi tu jedynie o same przegrane okresu 1812-1815, klęski się zdarzają, ale ten spadek znaczenia, to tajemnicze załamanie demograficzne, czy jest konsekwencją gigantycznego przelewu krwi podczas kilkunastu lat wojen rewolucyjnych, czy raczej innych przyczyn, zmiany trybu życia, zmiany wartości?

A przecież ta klęska w 1812 była zupełnie bez sensu, gdyż można było łatwo wygrać, a przynajmniej tak mi się wydaje, i o tym kiedyś czytałem w opracowaniach. (Kwestia kampanii 1812 roku to oczywiście bardzo skomplikowany i pasjonujący problem, ciekawa dyskusja jest na forum historycy.org http://www.historycy.org/index.php?showtopic=97837) Potęga Wielkiej Armii i geniusza strategicznego Napoleona pokonana przez no, w sumie dużo słabszych pod każdym chyba względem przeciwników - słabszych liczebnie, słabszych intelektualnie, nieporównanie słabszych cywilizacyjnie. Czytałem i słyszałem, i też tak uważam, żę Napoleon źle ocenił Rosjan i całą tę wyprawę. To miała być dla niego krótka demonstracja i w rezultacie sojusz z Rosją przeciw Wielkiej Brytanii. Jak mógł mieć obawy, przy takiej potędze Wielkiej Armii? Była wprawdzie ograniczona lojalność sprzymierzeńców np. z państw niemieckich, ale ci słabeusze już byli pokonani tyle razy ...

Były dwie łatwe drogi do wygranej, odtworzenie Pierwszej Rzeczypospolitej i koncentracja sił na jej terenach, oraz, pewniejsza nawet moim zdaniem - atak na Petersburg, prawdziwą stolicę, a nie oddaloną Moskwę, w rezultacie paniczna ucieczka cara i jego kompromitacja, co w takim autorytaryzmie przyniosłoby rozpad reżimu. Bezsensowny atak na oddaloną Moskwę, wszak nie będącą stolicą już od 100 lat, Napoleon sądził że to tylko demonstracja, zostanie łatwo zawarty sojusz przeciwko Wielkiej Brytanii po tej demonstracji, pomylił się całkowicie, Rosjanie zachowali się inaczej. W sumie dziwna to była decyzja tych "barbarzyńców", Wielka Brytania wprawdzie coś tam osiągała na obrzeżach świata, ale kto rozsądny by się chciał wiązać z jakąś śmieszną wysepką tak uporczywie, gdy tu Francja, centrum europejskiej cywilizacji i kultury, która tak jasno znów pokazała swoją potęgę podbijając te wszystkie niemal europejskie królestwa i księstwa w paręnaście lat, wyciąga do nich rękę i proponuje zgodny sojusz i współpracę. Tak więc widać, że Rosjanie potrafią być zaskakujący i trzeba uważać zgadując jak postąpią.

Pozwolę sobie dodać jeszcze taki komentarz, ponieważ  moje skrajnie wysokie ocenianie szans Francuzów w tym konflikcie może być oczywiście poddawane w wątpliwość. Tylko krótko parę spraw...  Problemów w dalszej perspektywie byłoby zapewne wiele, zawsze po sukcesie przechodzi się do nowych etapów, potem zwycięscy mają różne kłopoty, jak było choćby po Pierwszej Wojnie Światowej. W dyskusji na historycy.org podkreślano, że należało przeprowadzić rozbiór Prus między Polskę i Saksonię, co by musiało "wywabić" siły Aleksandra i zapewnić jego pewną klęskę, nie wspominam o tym wyżej, bo to i tak byłby tylko początek, a potem byłoby jeden z tych dwóch działań, które omawiam. Chciałbym też zwrócić uwagę,  jak przerażającym przeciwnikiem musiała się wydawać wtedy dla każdego Napoleońska Francja. Francja, przez stulecia i tak najsilniejsze państwo europejskie, teraz jeszcze wzmocnione totalnością rewolucyjną, powszechnymi zaciągami. Gdyby byli wtedy bukmacherzy i przyjmowali obstawiania wyniku konfliktu Napoleon-Aleksander, to jak by to wyglądało? 95% do 5%?  Jeśli się tu mylę, to chętnie bym się czegoś nowego dowiedział...


Wracamy wreszcie do piosenek - gwiazda pierwsza Alicja Sielezniewa oraz piosenka "Прекрасное далеко"


 Na podstawie drugiej części przygód Alicji, książki o podróży w czasie Alicji do czasów wtedy współczesnych, "Było to za 100 lat", powstał w 1985 roku serial, duży przebój w ZSRR i potem krajach postradzieckich. Jeszcze większym przebojem stałą się piosenka końcowa. Ten przebój żyje już własnym życiem, są wersje w różnych językach, po angielsku, nawet po japońsku.

To moim zdaniem bardzo dobry utwór, wzruszający, ciekawy, śpiewa się o przyszłości, z nadzieją, bez triumfalizmu, jest prośba, by przyszłość nie była okrutna dla nas. Załączam poniżej trzy wersje tej piosenki, oryginalne zakończenie serialu, dość współczesne wykonanie pokazujące jak bardzo nadal ta piosenka jest popularna oraz, dla nie znających zupełnie rosyjskiego, wersja anglojęzyczna.


Pożegnanie Alicji przez kolegów i koleżanki z klasy, gdy wraca z okresu 70-80 lat do swoich czasów Прекрасное далеко - песня из к/ф Гостья из будущего (1985) https://www.youtube.com/watch?v=DRYzImN_bDM&list=RDMMDRYzImN_bDM&start_radio=1

Przykład współczesnego wykonania Песня "Прекрасное далеко" (Е.Крылатов-Ю.Энтин), исп. ВАЛЕРИЯ, Анна Шульгина и "ТАЛИСМАН" https://www.youtube.com/watch?v=5SwTI8_AOho

Wersja angielska, by zrozumieć o co chodzi, jak ktoś nie zna rosyjskiego -  My fine and distant future / Прекрасное далёко (English version) https://www.youtube.com/watch?v=3MgFbzKPuq8


Pod tymi filmikami można znaleźć bardzo liczne, moim zdaniem ważne i wiele mówiące, komentarze. Pokazują rozczarowanie tych, co oglądali ten film jako młodzi i liczyli na tę piękną przyszłość, tymczasem jest bieda, niesprawiedliwość, silny niepokój, co przyszłość przyniesie. W sumie myślę, że taka obserwacja nie dotyczy jedynie Rosjan. Nie tylko Rosjanie liczyli na cuda w XXI wieku, choć pewnie szczególnie wielu z nich właśnie wierzyło, że te cuda przyniesie im socjalizm lub komunizm. Powszechnie teraz optymizmu nie ma, są obawy związane z klimatem, z ograniczeniami wolności, inwigilacją, agresywnymi korporacjami.


Piosenka druga i druga gwiazda - jednak Julia Kowalczuk

Wypada teraz napisać o drugiej piosence, której się przyjrzałem. Jest ona o trzech czołgistach walczących z Japończykami nad Amurem. Jak można zobaczyć na filmikach, jest ona dobrze znana wśród Rosjan. Wydaje mi się też, że wiąże się ona z "Podróżami Alicji", w której Pierwszy Kapitan śpiewa niespodziewanie o jakichś trzech przyjaciołach czołgistach, wzbudzając we mnie, gdy będąc dzieckiem czytałem tę książkę, olbrzymie zaskoczenie o co tu chodzi... A zatem ci Trzej Kapitanowie byliby jakimś odniesieniem do tych "trzech czołgistów"?   Ponadto zastanawiam się, czy "Tri tankista" jakoś nie wpłynęły na "Czterech pancernych i psa", w sumie taka rozbudowa załogi (wymuszona prawdopodobnie wymianą modelu używanego czołgu) i dodanie zwierzaka.... W każdym razie w Rosji bardzo popularny utwór, wystarczy spojrzeć na dwa poniższe filmiki i jak reaguje widownia koncertu, znają tekst i też go śpiewają.

Pierwsze wykonanie przez artystkę Julie Kowalczuk, piękne i pełne wdzięku, w sumie nawet nieważne o czym ta dziewczyna śpiewa, ale jak ona się porusza, jak uśmiecha, jak reaguje widownia, tłumy.

Юлия Ковальчук Три танкиста Праздничный концерт на Поклонной горе 2013 https://www.youtube.com/watch?v=bfKUDudtr3k


Nasuwa mi się myśl na temat rosyjskiej specyfiki, gwiazdy śpiewają piosenki patriotyczne i wojskowe, tak jakby Edyta Górniak, Justyna Steczkowska, Beata Kozidrak i powiedzmy Doda intensywnie występowały na festiwalach w stylu Festiwalu Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu. Bardzo osobliwe to by było, ale tu efekt dobry, atrakcyjna,  ładnie śpiewająca kobieta robi wrażenie, samej piosenki słucha się dobrze.

Poniżej inne wykonanie, taka składanka odśpiewana przez wielu różnych artystów, wycyzelowane, ile trzeba było włożyć wysiłku, by to tak zorganizować. Ciekawe, niektóre elementy w porządku, niektóre wyglądają śmiesznie, czy to pokazanie jakiegoś dystansu do militarystycznego podejścia, czy coś innego, niektórzy są chyba jednak mocno przejęci, i te różne bronie i wozy bojowe w tle.

 Три танкиста. Седьмое видео проекта #10ПЕСЕНПОБЕДЫ https://www.youtube.com/watch?v=EITRVxoSr6w


I na koniec wyjaśnienie, kim są tytułowe gwiazdy. O Marusi w notce wiele nie było, zresztą piękna Pola Raksa to Polka, nie Rosjanka. Pierwszą gwiazdą jest bohaterka mojego dzieciństwa, Alicja Sielezniewa, a drugą piękna i pełna uroku Julia Kowalczuk śpiewająca o czołgistach.

krytykant70
O mnie krytykant70

Żadna władza nie spełniła oczekiwanych przeze mnie minimalnych standardów. Interesuję się historią, polityką, myślę, że ludzie z bardzo różnych obozów mogą mieć ciekawe spostrzeżenia i warto zwracać uwagę na rozsądne wypowiedzi. W skomplikowanym obecnym świecie nie ma prostych recept. Interesuje mnie jak wiele osób popiera moje opinie oraz interesujące opinie innych użytkowników w celu wzbogacenia moich własnych. "Nie ma spraw, których nie mogłoby przedyskutować dwóch siedzących w fotelach dwóch rozsądnych ludzi przy cygarze i whisky" (Edward VII) Król Edward VII, syn królowej Wiktorii, jest znany z powiedzenia,  że nie ma takiego problemu, którego nie można by rozsądnie przedyskutować siedząc w fotelach, pijąc whisky i paląc cygara. Jest to niewątpliwie bardzo ważna myśl podkreślająca konieczność dyskusji sytuacji w celu rozwiązania problemu i unikania wszelkiego rodzaju ekstremalnych działań. Uważam, że jest to kierunek działań, w którym należy podążać. Czy są inne rozsądne sposoby postępowania, inne niż ten proponowany przez Edwarda? Wygląda, że nie, inne kierunki prowadzą tylko do katastrofy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka