Jak było do przewidzenia - Jacek Karnowski nie jest już szefem "Wiadomości" TVP. Utrzymał się przez rok - to i tak długo jak na Plac Powstańców - oraz łądnych parę tygodni po "SLDowskiej rewolucji", po której jego los wydawał się przesądzony. Ostatnio dwa razy pisałem o wpadkach jego programu (OFE oraz Łódź) konstatując ze smutkiem, że Jacek - jeden z najlepszych dziś polskich dziennikarzy - pozwala przeciwnikom uzbroić się w argumenty, które utrudniają jego obronę. Skądinąd i tak na nic by się ona nie zdała.
Jedni ogłoszą teraz, że oto jest kolejny dowód "niebywałego zagrożenia demokracji" - jakby karuzela politycznych zmian w TVP była czymś nowym. Inni już triumfują. "Wyborcza" od kilku tygodni każdego newsa z TVP zaopatruje w ten sam zgrubsza akapit "tła historycznego:
Karnowski został szefem "Wiadomości" rok temu. Po jego nominacji główny dziennik informacyjny TVP1 stał się tubą propagandową Prawa i Sprawiedliwości. W trakcie kampanii prezydenckiej, jak podkreślały inne media, "W" były niemal sztabem wyborczym PiS i Jarosława Kaczyńskiego.
Jakie były "W" za Jacka? Ideał nie istnieje. Były lepsze niż za większości jego poprzedników. "Tubowość" sprowadzała się średnio do jednego-dwóch podmanipulowanych materiałów na tydzień (co dla części konkurencji jest odległym wzorem) i doboru tematów nieco tendencyjnego - ale pamiętajmy, że tendencyjny jest w gruncie rzeczy każdy wybór. Język "Wyborczej", odbierający słowom ich pierwotne znaczenie, to jedna z cegiełek konstrukcji polskiej sceny politycznej. Nic dziwnego, że nie mając wspólnej bazy pojęć dogadać się nie sposób.
Abstrahując od polityki rzec trzeba, że nikt w rok nie zbuduje na nowo anteny ani nawet jednego programu. Skutki roszad w TVP bywają różne, ale jeden ich efekt jest gwarantowany: lepiej nie będzie nigdy, gorzej może być zawsze. Słyszymy zaś nieoficjalni, że wraz z Karnowskim wypowiedzenie dostał cały stworzony przez niego zespół. To może lepiej zaorać?
Inne tematy w dziale Polityka
