Przedstawiciele rządu ogłosili niedawno, że projekt budżetu Unii Europejskiej w perspektywie 2028-34 będzie bardzo korzystny dla Polski, zwłaszcza w perspektywie pozyskiwania środków na wzmacnianie naszego bezpieczeństwa. Przedstawiciele opozycji – chciałoby się rzec: rytualnie – stwierdzili coś dokładnie odwrotnego: że będzie to budżet najgorszy od lat. Dziwi fakt, że nie dyskutuje się o… faktach. Na przykład o tak ważnym i kontrowersyjnym projekcie, jak zaproponowanie trzech nowych źródeł tzw. zasobów własnych UE.
Nie tylko składka członkowska: nowe dochody unijnego budżetu
Komisarz ds. budżetu i administracji publicznej Piotr Serafin 24 lipca zapewnił, że składki państw członkowskich pozostaną zamrożone na poziomie z 2027 r., ale za to unijną kasę mają zasilić pieniądze z innych źródeł.
Pierwsze – to 15% wpływów z akcyzy tytoniowej i nikotynowej, obliczanej na podstawie stawki minimalnej stosowanej przez państwa członkowskie. Teraz już, Szanowni Państwo, wiadomo, dlaczego z taką determinacją forsowane jest to, o czym pisałem kilka tygodni temu, a mianowicie podniesienie akcyzy tytoniowej, co może bardzo zaszkodzić polskim plantatorom tytoniu.
Drugie źródło to składka od dużych firm od 100 mln EUR obrotu rocznie; firmy będą zmuszone ponosić opłatę ryczałtową w zależności od poziomu obrotów netto płaconej pośrednio przez państwa. Polska chce podniesienia tego progu – dla wielu firm oznacza to bowiem szkodzący naszej gospodarce, dodatkowy podatek.
Trzecim źródłem ma być opłata za brak recyklingu elektroodpadów na poziomie państwa członkowskiego.
Bodaj tylko trzecie z tych źródeł nie budzi większych kontrowersji, bowiem problem elektroodpadów, wciąż zbyt lekko traktowany przez polskich decydentów, wymaga ostrych decyzji. Chodzi bowiem o nasze zdrowie i bezpieczeństwo środowiska.
Fundamentalna zmiana – czy jesteśmy na nią gotowi?
Zasadniczą kwestią nie jest jednak słuszność – bądź jej brak – tytułów poszczególnych danin, ale sama ogromna zmiana, jaką jest rozszerzanie katalogu zasobów własnych. Mamy bowiem do czynienia ze swoistą federalizacją Unii Europejskiej bez zmiany traktatów. I tak bardzo ograniczono kwestię jednomyślności państw członkowskich w wielu sprawach, a teraz budżet unijny ma być zasilany nowymi, potężnymi kwotami. Jak można się domyślić – po to, by Unia mogła realizować powiększone kompetencje. Warto uzupełnić, że nowe zapisy w projekcie rewizji dyrektywy akcyzowej 2011/64/UE faktycznie odbierają państwom członkowskim suwerenność podatkową, umożliwiając Komisji Europejskiej ustalanie stawek podatków bez jednomyślnej decyzji państw członkowskich (KE aktami delegowanymi będzie zmieniać stawki), co stanowi ewenement jaki w zakresie prawa podatkowego nie miał dotychczas miejsca. Komisja zatem będzie miała realny wpływ na ustalanie budżetu państw członkowskich, co rodzi obawy, że ten instrument może być wykorzystywany w celu politycznego nacisku.
Niemcy i Szwedzi chcą dyskutować, w Polsce milczenie
Unia Europejska należy do najwspanialszych projektów, jakie udało się w skali nie tylko naszego kontynentu, ale w skali globalnej zrealizować w ostatnim stuleciu. Była kształtowana na zasadzie zgody państw, na zasadzie kompromisu poprzedzanego dyskusją. Dlatego niepokój budzą wszelkie próby istotnych zmian, które są wprowadzane po cichu, bez szerokiej wymiany argumentów.
Ci sami politycy, którzy narzekają na wzbierającą falę populizmu i rosnące poparcie dla ugrupowań skrajnych, nie widzą często związku między tymi zagrożeniami a metodą gabinetowego kształtowania decyzji politycznych, które zaważą na losach państw i społeczeństw. W kwestiach zaś podatków – mogą istotnie wpłynąć na gospodarki państw członkowskich.
Przeciwko planom nowych zasobów własnych ostro protestują Niemcy i Szwecja. U nas o tym się nie rozmawia. Może dlatego, że w najbliższym budżecie Polska, nie będąc jeszcze płatnikiem netto, na takim rozwiązaniu zyska. Ale w dłuższej perspektywie może okazać się to mniej korzystne: po pierwsze, niedługo przestaniemy być płatnikiem netto, po drugie – polskie rolnictwo, a konkretnie plantatorzy tytoniu, na tym straci, po trzecie – wpływ Brukseli na polski budżet to nie jest to, o czym marzą politycy nieważne, czy z lewicy, czy z prawicy.
Do tej listy zastrzeżeń dodać należy jeszcze jeden punkt: taki tryb forsowania dyskusyjnego rozwiązania będzie wodą na młyn dla rodzimych eurosceptyków. Co, jak wiemy, zawsze budzi największy entuzjazm w Moskwie.
Krzysztof Przybył jest prezesem Fundacji Polskiego Godła Promocyjnego, znanej od ponad trzydziestu lat jako organizator konkursu „Teraz Polska”. W ramach tej inicjatywy wyróżniono setki polskich firm, oferujących najlepsze produkty i usługi, które dzięki swoim walorom jakościowym, technologicznym i użytkowym wyróżniają się na rynku oraz mogą być wzorem dla innych. Cel Fundacji to promocja dobrych, polskich marek, a jednocześnie przyczynianie się do wzmacniania marki Polska w Europie i na świecie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka