Morderca księdza z Blachowni złapany - donoszą media, m. in. serwis internetowy jednej gazety codziennej, która "ukazuje sie przez 24 godziny". No i pojawia się problem motywu. Od dwóch dni zgodnie mówiono o rabunku. Teraz, po złapaniu prawdopodobnego sprawcy (osiemnastolatek się przyznał - twierdzi policja), nagle pojawił się też "motyw osobisty". A serwis wspomnianej gazety poszedł nawet dalej: "Według naszych ustaleń motywem zabójstwa nie był jednak rabunek, jak początkowo zakładano (proboszcz prowadził zbiórkę na rzecz poszkodowanych przez trąbę powietrzną) - tło zbrodni ma być obyczajowe". I mocne podkreślenie, że chłopak był ministrantem.
Na efekt takiego drobnego zabiegu nie trzeba długo czekać. Internauci nie zawiedli. Od razu dopisali komentarze. Na przykład takie:
"względy osobiste ? to może oznaczać, że klecha bzykał ministranta,
albo jego matkę, mógł być też ojcem ministranta"
"Wcale bym sie nie zdziwił jak by wyszło poźniej że ksiądz "lubił chłopców"."
"od dawna takie słuchy chodziły..."
"zamordował, wielka tragedia. Lecz w tym przestępstwie ON też jest
ofiarą, tego co od dawna kler zamiata pod dywan.I do czego nigdy
otwarcie sie nie przyzna.Znamu juz przykład jednego z
arcybiskupów.Wielka szkoda, że z ksiedza robi się męczennika. Może
sam zasłuzył na to co zrobił z życiem tak młodego człowieka."
Nie ma jak dziennikarska dociekliwość... I ostrożność ludzka w osądzaniu innych.
