http://www.swzygmunt.knc.pl/SAINTs/HTMs/1205blNARCYZPUTZmartyr01.htm
http://www.swzygmunt.knc.pl/SAINTs/HTMs/1205blNARCYZPUTZmartyr01.htm
Momotoro Momotoro
281
BLOG

bł. Narcyz Putz

Momotoro Momotoro Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Urodził się 28.x.1877 r. w Sierakowie, w Wielkopolsce. Był synem Władysława, karczmarza i Józefy z domu Brodniewicz. Do Kościoła włączony został - w Sakramencie Chrztu św. - 25.xi.1877 r. w sierakowskim kościele parafialnym pw. Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej. Uczęszczał do gimnazjum św. Marii Magdaleny (łac. Ad sanctam Mariam Magdalenam, zwanego też „Marynką”) w Poznaniu, gdzie w 1898 r. uzyskał świadectwo dojrzałości. Następnie studiował filozofię i teologię na seminarium duchownym w Poznaniu. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1902 r. w Gnieźnie, z rąk Prymasa Polski, abpa Floriana Stablewskiego (1841, Wschowa – 1906, Poznań). Początkowo był administratorem parafii w parafii pw. św. Andrzeja Apostoła w Boruszynie, a następnie: wikariuszem substytutem w parafii pw. św. Apostołów Piotra i Pawła w Obrzycku, drugim mansjonarzem i wikariuszem w parafii pw. Matki Bożej Pocieszenia i św. Stanisława Biskupa w Szamotułach (od 1903 r.), wikariuszem w parafii pw. św. Katarzyny we Wronkach (od 1913 r.). Były to czasy przed I wojną światową. Narcyz nie tylko wykonywał posługę kapłańską, ale udzielał się także w różnych polskich stowarzyszeniach działających w zaborze pruskim. Uczestniczył w ruchu spółdzielczym w Szamotułach. Pracował społecznie w bankach ludowych i instytucjach charytatywnych. Najbardziej zapamiętano wszelako jego odczyty z historii Polski. Występował przeciwko wywłaszczaniu polskiej ziemi, pomagał przy zakładaniu „Rolnika”, organizacji skupiającej polskich rolników i będącej konkurencją dla niemieckiech i żydowskich kupców… W jednym z czasopism przedwojennych pisano o nim: „Jako młody wikary pracuje przez szereg lat w parafii szamotulskiej i stacza sławne boje z początkującą naówczas w Wielkopolsce Polską Partią Socjalistyczną. Poza gorliwą pracą w kościele pracuje w organizacjach parafialnych, narodowych i oświatowych, jak również w ruchu spółdzielczym”… Tuż przed wybuchem I wojny światowej został proboszczem w parafii pw. św. Jadwigi Śląskiej we wsi Mądre, w pow. średzkim. W czasie wojny wspomagał stowarzyszenia i związki Polaków żyjących i pracujących w głębi ówczesnych Niemczech, zwłaszcza w Saksonii, gdzie corocznie bywał… Jego brat, inż. Kazimierz Putz, pisał: „Będąc proboszczem w Mądrych zwalniał nielegalnie dużo Polaków od niemieckiej służby wojskowej narażając się na represje ze strony Niemców”… Był też prezesem Towarzystwa Czytelni Ludowych na powiat średzki oraz prezesem Banku Ludowego w pobliskim Zaniemyślu i żywo udzielał się w średzkiej spółce „Rolnik”. Od 1916 r. był członkiem zwyczajnym Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Cztery lata później, w 1918 r., tuż przed końcem wojny i odrodzeniem Rzeczpospolitej został komendarzem (pełniącym obowiązki proboszcza) w parafii pw. św. Mikołaja w Ludzisku. Tutaj „organizuje powstańców, z którymi pośpieszył na pomoc w oswobodzeniu przez nich Inowrocławia w 1919 roku”, jak odnotowano w jego życiorysie opublikowanym w późniejszym artykule prasowym… Od 1920 r. był administratorem okręgu duszpasterskiego przy kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bydgoszczy. W 1924 r. kościół ów stał się sercem nowo powołanej bydgoskiej parafii p.w. Serca Jezusa (obecnie Najświętszego Serca Pana Jezusa) – jej pierwszym proboszczem został ks. Narcyz. Był skutecznym polonizatorem okręgu i parafii, w owych latach zamieszkałych w dużej mierze przez Niemców – ludność polska dopiero po 1920 r. zaczęła przybywać na te tereny. Zapoczątkował odwiedzanie parafian w ich domach - tzw. kolędę, organizował polskie duszpasterstwo. Gdy proporcja Polaków do Niemców na to pozwoliła zlikwidował kazania po niemiecku (Niemców na Mszę św. przychodziło bowiem niewielu). Pomimo skarg mniejszości niemieckiej nie uległ ich presji. Szczególną uwagę przywiązywał do duszpasterstwa dzieci. Był współorganizatorem i jednym z najaktywniejszych członków Komitetu Kolonii Feryjnych, dla którego zakupił gospodarstwa w Jastrzębcu pod Bydgoszczą. 1924 r. z wyjazdów wakacyjnych skorzystało ok. 200 dzieci. Oprócz spełniania rozlicznych obowiązków duszpasterskich, aktywnie uczestniczył w życiu społecznym miasta. Jeszcze w 1920 r. został mianowany radnym tymczasowej Rady Miejskiej, a w 1921 r. został wybrany do Rady Miejskiej z listy Polskiego Komitetu Wyborczego. Był nim w latach 1922-1925, reprezentując Chrześcijańsko-Narodowe Stronnictwo Pracy. Był członkiem i przez krótki okres przewodniczącym Wydziału Rachunkowego Rady Miejskiej. chodził w skład kilku deputacji miejskich: bibliotecznej, teatralnej, szkolnej oraz komisji gospodarczej. W 1925 r. otrzymał instytucję kanoniczną na beneficjum dużej parafii i kościoła pw. św. Wojciecha w Poznaniu. Jako proboszcz (początkowo komendarz) kontynuował prace restauratorskie i upiększające w świątyni. W 1930 r. został mianowany przez kard. Augusta Hlonda (1881, Brzęczkowice – 1948, Warszawa) honorowym (łac. ad honores) radcą duchownym, a w 1937 r. kanonikiem honorowym Kapituły Metropolitalnej w Poznaniu. Przez wiele lat był członkiem Rady Administracyjnej Archidiecezji Poznańskiej. Pełnił funkcję inspektora duchownego nauki religii (zwolniony na własną prośbę w 1932 r.) oraz był członkiem honorowym Korporacji Akademickiej Surma. Podobnie jak w Bydgoszczy zajmował się dziećmi - działał w Towarzystwie Kolonii Letnich „Stella”. Jedną z charakterystycznych rysów jego pasterzowania była umiejętność budowania kościołów i tworzenia wokół nich nowych parafii. W Poznaniu stało się tak w przypadku kościoła pw. św. Stanisława Kostki na Winiarach (był tam przewodniczącym Komitetu Budowy Kościoła), kościoła pw. św. Jana Vianneya na Sołaczu i kościoła pw. Matki Bożej Częstochowskiej w Naramowicach… Nie zaniedbywał biednych: m.in. prowadził tanie kuchnie… Był także prezesem Związku Kapłanów „Unitas” na miasto Poznań oraz pełnomocnikiem kurii poznańskiej dla przeciwdziałania masonerii i pokrewnych organizacji. Miał opinię dobrego kaznodziei i spowiednika. Bardzo aktywnie uczestniczył w pracach nad tworzeniem i rozwojem katolickich czasopism religijnych w Poznaniu. W końcu lat 20-tych i w latach 30-tych ubiegłego wieku był redaktorem wielu poznańskich pism parafialnych o treści wychowawczo-pastoralnej. Podobnie jak w Bydgoszczy, również w Poznaniu aktywnie uczestniczył w życiu politycznym i społecznym. W latach 1929-1933 był radnym miejskim z listy „Narodowego Obozu Gospodarczego”. W Radzie Miejskiej Poznania pracował w komisjach Finansowo-Budżetowej i Rachunkowo-Kasowej. Jako radny wchodził w skład Deputacji Parków i Ogrodów Miejskich oraz zarządu majątku miejskiego w Naramowicach. W latach 1925-1933 zasiadał w komitetach wyborczych do rad miejskich i parlamentu. Wybuch kataklizmu II wojny światowej, zapoczątkowanej najazdem niemieckim 1.ix.1939 r. oraz rosyjskim 17.ix.1939 r. na Rzeczpospolitą, zastał Narcyza w Warszawie. Po upadku stolicy 27.ix, już tydzień później, 4.x.1939 r., został aresztowany przez niemieckie gestapo i uwięziony na Pawiaku. Tym razem zwolniono go wszelako po dwóch tygodniach. Powrócił do Poznania, lecz już 9.xi.1939 r. Niemcy ponownie go aresztowali i tym razem już nie wypuścili. Osadzili go w osławionym Forcie VII, poznańskim obozie koncentracyjnym (niem. Konzentrationslager Posen), gdzie przeszedł, jak wspominał później ks. Zbigniew Spachacz (1909, Strzelce Wielkie – 1981, Poznań), „prawdziwą gehennę”. Pijani niemieccy SS-mani nawet w nocy nie dawali mu spokoju, bili go i grozili bronią, pastwili się nad nim… Mimo różnego rodzaju szykan i tortur, zachowywał cierpliwość i wspierał współcierpiących nieszczęśników: „stał się przewodnikiem duchowym dla innych współwięźniów i wzorem znoszenia cierpień w duchu poddania się woli Bożej, cierpliwości i pogody ducha”ks. Zbigniew Spachacz. Rodzina próbowała interweniować, ale Niemcy mieli siostrze Narcyza odpowiedzieć prosto: „Proszę przypomnieć sobie Bydgoszcz” (niem. „Denken Sie an Bromberg”)wspomnienie Kazimierza Putza, nawiązując w ten sposób do wcześniejszej działalności Narcyza – prawie 20 lat wcześniej! - w Bydgoszczy… Mimo cierpień zachował pogodę ducha. W grypsie do siostry z 27.xii pisał: „Wilja była trochę smutna, ale Bóg pomoże. Zdrów jestem. Wspaniałą miałem brodę, ale ją we wilję zgoliłem […] Uściski. Z Bogiem. N.” 24.iv.1940 r. został przewieziony do niemieckiego obozu koncentracyjnego (niem. Konzentrationslager - KL) Dachau. Był to pierwszy transport więźniów polskich do tego miejsca kaźni. 6.vi.1940 r. osadzono go w obozie koncentracyjnym KL Mauthausen (od lata 1940 r. pod nazwą KL Mauthausen-Gusen). Tam pracował niewolniczo w kamieniołomach i przy budowie obozu. Chory na serce - cierpiał na dławicę piersiową (łac. angina pectoris), bez jednej nerki, przetrwał skrajnie trudne warunki egzystencji obozowej. Nie tylko przetrwał – dalej sprawował, na ile warunki pozwalały, posługę kapłańską, po kryjomu organizując modlitwy i nabożeństwa oraz podnosząc współwięźniów na duchu. Po pół roku aliści, 8.xii.1940 r., przywieziono go z powrotem do KL Dachau, gdzie otrzymał numer obozowy 22064. Tam pracował najpierw na plantacjach, a później w pończoszarni. I tutaj znosił piekło obozowe z nieprzeciętną pogodą ducha. Słynne były inicjowane przez niego Godzinki i Gorzkie Żale. Nazywano go „hetmanem duchowym”, który „pocieszał i podnosił na duchu swoim optymizmem i radosnym przyjmowaniem doświadczenia Bożego. Cieszył się sympatią wszystkich więźniów polskich”ks. Gerard Mizgalski. „W czasie epidemii tyfusu - niespokojny w sercu swoim - ks. Narcyz Putz zbierał brać kapłańską w sypialni bloku i intonował: ‘Zacznijcie wargi nasze chwalić Pannę Świętą’. Ks. Narcyz przewodniczył, znał doskonale na pamięć tekst wszystkich ‘godzin’, a pięknym swoim basem śpiewał tak wzruszająco, że zapomnieliśmy o głodzie i tyfusie, spoglądając na niego jak na Archanioła Gabriela zwiastującego nam wielką radość i nadzieję”, wspominał ks. Gerard Mizgalski (ur. 1907, Leszno). Inny ze świadków wspominał: „widzę dziś jeszcze staruszka maszerującego w zwartej kolumnie na plac apelowy. Był zawsze uśmiechnięty” Czesław Narocki… W ostatnim liście do siostry (29.xi.1942 r.) dziękując za żywność, pisał (po niemiecku – tylko w takim języku wolno było więźniom pisać listy): „Niech Bóg ci wynagrodzi. To była Boża uczta” (niem. „Vergelts Gott!Das war ein Gotterfrass”). Do Pana odszedł w Dachau, cierpiąc na zapalenie płuc, w rewirze (baraku) dla niezdolnych do pracy, 5.xii.1942 r. Świadek zeznał, że ostatnim zabiegiem w tym niemieckim „szpitalu” był dany ks. Narcyzowi zastrzyk benzynyks. Gerard Mizgalski… Ciało spalono w obozowym krematorium. „Ks. kan. Putz należał do pierwszego transportu więźniów polskich do Dachau. Kapłan 65-letni, wychudzony i schorzały, ale młody sercem i duchem. Przeczuwał, że nie wróci do kraju, braci swoich jednak pocieszał i podnosił na duchu swoim optymizmem i radosnym przyjmowaniem doświadczenia Bożego. Cieszył się sympatią wszystkich więźniów polskich” - wspominał ks. Gerard Mizgalski… Po wojnie, na tablicy poświęconej Narcyzowi, umieszczono wesz – kiedyś, gdy po powrocie z odwiedzin u biednych znaleziono takową na jego sutannie, miał powiedzieć, iż jest dla niego „najważniejszym orderem”… 13.vi.1999 r. został beatyfikowany w Warszawie przez Jana Pawła II w gronie 108 błogosławionych męczenników, ofiar II wojny światowej. Dwa lata wcześniej, 3.vi.1997 r., podczas kolejnej pielgrzymki do Ojczyzny, w czasie Mszy św. w Poznaniu, Ojciec św. przypominał nam, jakże plastycznie, czasy życia i posługi ks. Narcyza: „Ileż to razy wiara i nadzieja narodu polskiego była wystawiana na próbę, na bardzo ciężkie próby w tym [XX] wieku, który się kończy! Wystarczy przypomnieć pierwszą wojnę światową i związaną z nią determinację tych wszystkich, którzy podjęli zdecydowaną walkę o odzyskanie niepodległości. Wystarczy przypomnieć międzywojenne dwudziestolecie, w czasie którego trzeba było wszystko budować właściwie od początku. A potem przyszła druga wojna światowa i straszliwa okupacja w wyniku układu między Niemcami hitlerowskimi a Rosją sowiecką, który przesądził o wymazaniu Polski jako państwa z mapy Europy. Jakże radykalnym wyzwaniem był ten okres dla nas wszystkich, dla wszystkich Polaków! Rzeczywiście, pokolenie drugiej wojny światowej spalało się poniekąd na wielkim ołtarzu walki o utrzymanie i zapewnienie wolności Ojczyzny…”

za:http://www.swzygmunt.knc.pl/SAINTs/HTMs/1205blNARCYZPUTZmartyr01.htm

Momotoro
O mnie Momotoro

Najcześciej mówią mi Wodek. Nie jest to błąd, że nie napisałem "ł". Trudno inaczej zdrobnić imię Wodzisław:). Urodziłem się kilka dni przed zakończeniem stanu wojennego. Z lat 80' nic szczególnego nie pamiętam, a z 90' szkołę podstawową i kawałek technikum. Dojrzewanie i studia to już poprzednia dekada. Po 10 kwietnia 2010 roku zmieniło się bardzo wiele nie tylko do okoła mnie, ale także i we mnie.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo