http://potrzebujeboga.blogspot.com/p/karmel-dzieciatka-jezus_18.html
http://potrzebujeboga.blogspot.com/p/karmel-dzieciatka-jezus_18.html
Momotoro Momotoro
423
BLOG

Anzelm Gądek - Sługa Boży

Momotoro Momotoro Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Sługa Boży o. Anzelm Gądek

Maciej Józef Gądek urodził się 24 lutego 1884 roku w Marszowicach, jako trzecie dziecko w rodzinie Antoniego i Salomei z domu Kowalskich. Chrzest św. przyjął w parafialnym kościele dzień po narodzinach. Rodzice pochodzący z wzorowych, katolickich rodzin, sami również po chrześcijańsku wychowywali swoje liczne potomstwo.Ojciec, kochający nade wszystko prawdę i uczciwość, żywego usposobienia, ale zawsze opanowany, mówił o swojej małżonce: "to anioł pokoju i miłości". Jako umiejętny gospodarz, sam bezrolny, był zarządcą trzech majątków dworskich. Dzieci swoje kochał i był przez nie kochany, chociaż w stosunku do nich był wymagający. Matka dorównywała mu zaletami ducha. Każde dziecko mające przyjść na świat powierzała Matce Bożej, modląc się przed Jej obrazem w kościele parafialnym. Maciej był dzieckiem żywym, miłym, wesołym i figlarnym. Ojciec, dostrzegając jego zalety, mówił, że jest mądry jak na swój wiek, a matka dodawała, że jeśli będzie dalej taki pobożny i pokorny, to w przyszłości zostanie świętym. Pierwszą "formatorką" duchową małego Macieja była jego rodzona matka, która starała się wpoić dziecku gorące nabożeństwo do Matki Bożej i pouczała go o prawdach wiary. Wspominając potem mówił, że pouczenia matki i jej nauki były więcej warte i lepiej wpływały na niego, niż usilne starania profesorów. Natomiast ojciec, z braku wystarczającego czasu, poświęcał dzieciom głównie niedziele, czytając z nimi różne książki religijne oraz sprawdzając czy zapamiętały treści przekazywane w czasie niedzielnych homilii. Pobożność Macieja ożywiała się w czasie świąt, a szczególnie w okresie Bożego Narodzenia. Wtedy to mały Maciuś, wraz z kolegami budował szopki i chodził kolędować po swojej wiosce. Wspomina: "Gdyśmy wracali po północy z pasterki, jużeśmy nie szli spać, ale kolędowaliśmy do rana; tatuś na wszystko pozwalał". Mając 11 lat Maciej Gądek został zaprowadzony, przez swojego ojca, do konwiktu prowadzonego przez karmelitów bosych w Wadowicach. Tam rozpoczął gimnazjum. Nauka ta mimo, że nie była prosta, to jednak każde semestralne świadectwo (a było ich 12), zawierało odznaczenie i notę: obyczaje chwalebne dla ucznia, za solidność jego pracy. W czasie pobytu w Wadowicach Maciej Józef rozmiłował się w literaturze i rozwinął u siebie zmysł poetycki, co potwierdzają liczne jego wypracowania oraz opisy szkolnych wycieczek na Babią Górę i w Tatry. Maciej bardzo lubił "ucinać" sobie pogadanki z o. Rafałem Kalinowskim, który w ciekawy sposób przedstawiał sytuację i życie na Syberii. Rafał oprócz pomocy udzielanej z matematyki, wpajał swoim słuchaczom wielkie nabożeństwo do Dzieciątka Jezus. Po wielu latach, Maciej będzie często wracał pamięcią do przykładnej postawy ojca Rafała. W 1901 roku, mając 17 lat, Maciej skierował podanie o przyjęcie do Zakonu Ojców Karmelitów Bosych. Prośbę swą motywował: "Czując się nadzwyczajną łaską Bożą powołanym do życia zakonnego, zwracam się niniejszym do Przewielebnej Kapituły z pokorną prośbą o przyjęcie mię do Nowicjatu. Już od pierwszych chwil wstąpienia do Internetu żywiołem w duszy zamiar poświęcenia się Zakonowi, a kiedy owo kwitnące pragnienie zmieniło się w nieodwołalne postanowienie, pozwolił Bóg, że ukończywszy moje nauki, mogę urzeczywistnić moje plany i nadzieje. Pierwsza część moich życzeń zależy od mojej woli, druga, od łaski Przewielebnej Kapituły. Dlatego ja, pragnę poświęcić się w Zakonie Bogu, zbawieniu własnej duszy i dobru bliźnich, upraszam o łaskawe uwzględnienie mej gorącej prośby. Siły, zdrowie moje ofiaruję wyłącznie Zakonowi Najświętszej Panny Maryi z Góry Karmelu w tym przekonaniu, że tutaj przy odpowiednim kierownictwie i dobrym przykładzie najpewniejszy dla mnie port zbawienia, że tu dojrzeją moje dobre chęci i zamiary i najskuteczniej będę mógł użyć mych sił umysłowych. Zdając całą prośbę opiece Bożej, Najświętszej Panny Maryi i św. Józefa, oczekuję łaskawej odpowiedzi Przewielebnej Kapituły." Wadowice dnia 1 sierpnia 1901.
Jego prośba została przyjęta i tegoż roku, 17 sierpnia, został obłóczony (przyjął habit zakonny) w Czernej. Wraz z przyjęciem habitu, jego imię chrzcielne zostało zmienione na Anzelm oraz dołożony predykat od św. Andrzeja Corsini. Już na początku okresu formacji, powziął decyzję, aby kroczyć nieustannie do uświęcenie: Zakon daje mi wszystko do uświęcenia. Więc mogę być świętym, chcę być świętym, muszę być świętym. Nabożeństwo rozpalone w młodości przez matkę, młody nowicjusz postanowił udoskonalać w sobie: Jestem synem wielkiej Królowej, jestem dzieckiem Matki pięknej miłości. Te ideały nie zanikły w trakcie formacji, ale były pieczołowicie strzeżone, rozwijane, udoskonalane, aż do końca życia. Doktryna zakonna, jak nauczali magistrzy: to nie tylko na teraz czy na jeden rok nowicjatu, lecz na całe życie. Po złożeniu profesji, 17 sierpnia 1902 r., i odbyciu tzw. profesatu i studium filozofii brat Anzelm został wysłany do Rzymu, aby tak studiować teologię. Studia te odbywał na Uniwersytecie Gregoriańskim. W czasie pobytu w Rzymie br. Anzelm oraz br. Julian Maj skierowali list do Ojca Prowincjała, do Austrii, skarżąc się na warunki studiów. Postawa dwóch studentów z Polski została nagannie oceniona przez przełożonego, a br. Anzelm postanowił: Już nigdy nie przedstawiać swojej woli przełożonym. 25 lipca 1907 roku br. Anzelm zostaje wyświęcony na kapłana w Rzymie i skierowany do pracy w Polsce. Te przenosiny przynoszą szczególnie wielką radość rodzinie, która będzie miała go bliżej. Pierwsze lata pracy kapłańskiej upływają w wielu wspólnotach: Czerna, Wadowice, Kraków, Wiedeń. W tych miejscach ojciec Anzelm zasłyną jako znakomity kierownik duchowy oraz kaznodzieja. Jak wspomina karmelitanka bosa: Jego postawa zakonna skromna miała coś anielsko dobrego. Byłam na jego kazaniu we wrześniu 1911 r. uderzyła mnie tryskająca z jego słów mądrość i dobroć, co później przy bliższym kontakcie znalazło potwierdzenie. Zdolności umysłowe odziedziczył po ojcu, a dobroć serca po matce. Ta pobożność, prostota i skromność bijąca z tegoż mnicha, przybliżała ludzi do niego, a nawet niektórzy w nim dostrzegali świętego. W czasie kapłańskiej posługi w konfesjonale był dla swoich penitentów delikatny, wyrozumiały, ale równocześnie wymagający. W krakowskiej wspólnocie rozwinął szczególnie kult do Praskiego Dzieciątka Jezus. W 1914 r. uzyskał erekcję Bractwa Dzieciątka Jezus i sam został jego pierwszym dyrektorem. Jego kazania głoszone ku czci tegoż Dzieciątka były słuchane i często wspominane, zwłaszcza przez osoby w podeszłym wieku. Ojciec Anzelm jako przełożony pełni często również inne posługi, tak, że często wieczorem po pracowitym dniu mówił do siebie: zdaję mi się, że w tym życiu nie odpocznę. Wyżsi przełożeni widząc w Anzelmie sumiennego i pracowitego zakonnika powierzali mu odpowiedzialne urzędy i tak: 1909-1918 wychowawca kleryków i wykładowca; 1918-1920 przeor w Wadowicach; 1920-1924 pierwszym przełożonym prowincjalnym wskrzeszonej Polskiej Prowincji Karmelitów Bosych. Jak spełniał swoje obowiązki świadczy notka umieszczona w kronice klasztoru krakowskiego z 1926 r.: nasz o. Anzelm, podprzeor naszego klasztoru, nie wróci już na stałe do Polski, gdyż został wybrany przez Definitorium Generalne pierwszym rektorem odrodzonego Kolegium Międzynarodowego naszego Zakonu w Rzymie. [...] Przez odebranie nam o. Anzelma poniósł nie tylko konwent ale i cała prowincja bardzo wielką stratę na teraz i na przyszłość. Stanowił on prawdziwie, i wykształceniem, i zdolnościami, i radą, i pracą, i innymi zaletami wielką naszą siłę moralną i był dla wielu wzorem i zachętą do prawdziwej miłości zakonu i ofiarności dla niego. [...] Ufamy, że Pan Bóg wróci go nam jeszcze kiedyś do naszej prowincji. Niech go wspiera na tym nowym, tak ważnym stanowisku swą mądrością i mocą, i wszelkimi swymi łaskami. W Rzymie przebywał o. Anzelm od 1925-1947 r. W czasie tego pobytu był Definitorem Generalnym (16 lat) oraz Rektorem Kolegium Międzynarodowego przez 20 lat. Był również, z nominacji papieża Piusa XII konsulatorem w Kongregacji Seminariów i Uniwersytetów. Tutaj ograniczyliśmy się tylko do podania niektórych ważniejszych urzędów, jakie spełniał o. Anzelm w czasie pobytu w Rzymie, a wszystkich było o wiele więcej. W 1947 roku powraca do Polski i zostaje obrany Prowincjałem. Urząd ten piastuje trzykrotnie, dwukrotnie jest przełożonym domowym oraz raz definitorem prowincjalnym. W 1957 r., na jubileusz 50-lecia święceń kapłańskich o. Anzelma, przybył Generał Zakonu o. Anastasio Ballestrero z Rzymu. Wśród tercjarek i członkiń Bractwa Praskiego Dzieciątka Jezus znalazł o. Anzelm kilka kobiet, które pragnęły żyć głębszym duchem Karmelu. Po odbyciu formacji, pierwsze siostry założyły habit Zgromadzenia Sióstr Karmelitanek Dzieciątka Jezus, 31 XII 1921 r. Siostry te założyły pierwszy dom zakonny w Sosnowcu. Powołaniem i charyzmatem Sióstr jest miłość Boga i bliźniego w duchu św. Teresy od Dzieciątka Jezus, czyli doktryny dziecięctwa duchowego. Współzałożycielką Zgromadzenia była matka Teresa Kierocińska. Po przybyciu do Polski w 1947 r. o. Anzelm opracował dla Zgromadzenia nowe konstytucje oraz ściśle określił ich formę ich życia. Jego całe życie kapłańskie i zakonne dobrze wyrażają słowa wypowiedziane do karmelitanki bosej, pod koniec swojego życia: Byłem bardzo szczęśliwy w swoim powołaniu. Kochałem i kocham moje powołanie i jestem Bogu wdzięczny za tę wielką łaskę daną mi z miłosierdzia Bożego. Kocham Karmel i wszystko, co on mi dał i daje. Jestem naprawdę dzieckiem Zakonu świętego. Zakon przyjął mnie jako małe dziecko, wychował, dał mi wszystko, co tylko mógł dać, troszcząc się o mnie jak najlepsza matka. O. Anzelm jako "ulubionego Patrona" uważał św. Józefa, którego też otrzymał na chrzcie jako drugie imię. Czcił Go jako: wielkiego, wtajemniczonego "sekretarza Ojca niebieskiego"; "przykład ojcostwa duchowego"; "wzór cnót domowych"; "wielkość milczącą"; "mistrza codzienności"; "człowieka pracy", a zwłaszcza jako "kontemplatyka" cnót Jezusa.

za: http://www.karmelwadowice.pl/articles.php?article_id=11

Momotoro
O mnie Momotoro

Najcześciej mówią mi Wodek. Nie jest to błąd, że nie napisałem "ł". Trudno inaczej zdrobnić imię Wodzisław:). Urodziłem się kilka dni przed zakończeniem stanu wojennego. Z lat 80' nic szczególnego nie pamiętam, a z 90' szkołę podstawową i kawałek technikum. Dojrzewanie i studia to już poprzednia dekada. Po 10 kwietnia 2010 roku zmieniło się bardzo wiele nie tylko do okoła mnie, ale także i we mnie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo